piątek, 10 października 2014

Ostatnie czego chcę

          Tak jak obiecałam dzisiaj wznawiam mojego bloga o Harry'm. Zapraszam i mam nadzieję, że się spodoba.

http://never-lost-hope-harrystyles.blogspot.com/

Mogę liczyć na kom.?


środa, 17 września 2014

Rozdział 30 "The End"

muzyka: Fireproof


London, 2017
Dear Diane,

          wiesz czym jest magia słów? Czytając to dowiesz się na czym ona polega.

          Wszystko zaczęło się w dziewiątym miesiącu ciąży. Cały dzień spędzałam w domu, samotnie bojąc się chwili gdy wszystko się zacznie. Bałam się, że nie poradzę sobie bez Nialla. On sam właśnie grał ostatni koncert w swojej muzycznej karierze. Uśmiechając się i płacząc w tym samym momencie oglądałam nagranie na żywo. To była niezapomniana i piękna chwila. Te wszystkie fanki dziękujące za wszystko chłopakom gdy łzy leciały z oczu wszystkich zgromadzonych. Zespół również nie ukrywał uczuć. Byli szczęśliwi, że mieli, mają i mają nadzieję mieć dalej takich fanów mimo zakończenia kariery. Tych lat spędzonych z nimi nikt nie zapomni. Nawet teraz idąc czasem ulicą słyszę nucące ich piosenki dziewczyny lub nawet chłopców. Fani zostali w ich sercach tak jak oni zostali w sercach fanów. 

          Wracając jednak do koncertu. Po jego zakończeniu zamknęłam laptopa i przetarłam oczy. Powoli podniosłam się i podtrzymując dość duży już brzuch przeszłam do kuchni. Wzięłam do ręki butelkę wody upijając kilka łyków. Gdy chłodna ciecz dotarła do dziecka poczułam lekkie kopnięcia. Położyłam dłoń na brzuchu gładząc go. To było wspaniałe uczucie wiedząc jak dzięki mnie rozwija się małe serduszko. Jeszcze tego samego dnia bałam się, że je stracę. Ale co takiego się wydarzyło ...

          Wiadomości, serial, nudna komedia, wiadomości... chwila. Jedna z nich mnie zaciekawiła. Wróciłam szybko do niej wpatrując się w ekran i uważnie słuchając kolejnych słów spikera. To, co powoli do mnie docierało rozdzierało mnie. Co to takiego?


          Zatonął.. spłonął.. zginął.. Samolot, którym mieli wracać chłopcy spadł uderzając w taflę wzburzonego oceanu. Przez cały czas powtarzałam sobie, że to nieprawda. Oni nadal są cali i zdrowi i właśnie tu lecą by rano wejść do domu. Ale przecież właśnie zobaczyłam szczątki samolotu ledwo unoszące się na wodzie. Wszystko we mnie krzyczało i zwijało się z bólu. Schowałam głowę w dłonie starając się nie wypuszczać łez i nie dopuścić krzyku do wyjścia z ust. Na nic się to zdało gdy zaraz zaczęłam histerycznie płakać w poduszkę. Wiedziałam, że w moim stanie nie powinnam tego robić ale kto na moim miejscu by się opanował. To było okropne uczucie. Nagle ogarniająca cię pustka i samotność... Ktoś jeszcze płakał ze mną. Dziecko zaczęło mnie kopać jakby nagle poruszone. Straciło ojca. Ja straciłam miłość mojego życia. Męża. Straciłam Nialla. 

          Przez następne kilka minut próbowałam wyrzucić z siebie tę świadomość. Nie są pewni co się z nimi stało. Może nie wylecieli.. Nadzieja matką głupich tak? Więc chcę być głupia ale mieć tę nadzieję. Tak bardzo chciałam ją mieć. 

          Pogładziłam się po brzuchu szepcząc czułe słówka chcąc by dotarły one do malutkiej i ją choć troszkę uspokoiły. Teraz musiałam być silna za nas obie. Ponownie tego dnia wytarłam resztki łez okrywając się kołdrą. Chwilę później usnęłam starając się unikać nocnych koszmarów. Niestety na marne. 

          Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam i powoli do nich podeszłam. Moje ciało było odrętwiałe i niemal czułam jak napuchnięte są moje oczy i jak utworzyły się czerwone ślady na policzkach "wypalone" przez słoną ciecz żalu. Za drzwiami stała Olivie. Również jak ja miała zaczerwienione oczy. Już słyszała. W palcach kręciła obrączkę, którą Zayn podarował jej kilka miesięcy temu. Gdy mnie zobaczyła podbiegła i mocno mnie przytuliła uważając na brzuch. Obie się rozpłakałyśmy. Takie wspólne cierpienie. Wspólne łzy symbolizujące jedna stratę. Dokładnie pamiętam co wtedy powiedziała.

"Dlaczego Keith? Dlaczego oni? Nie zasługiwali na to."

          Pamiętam jak drżał jej głos. Jak dławiła się łzami próbując ułożyć spójne zdania. Pamiętam jak powtarzała jak bardzo go kocha. Ich wszystkich. Pamiętam jak powiedziała, że chciała by to ją to spotkało. Te słowa jeszcze bardziej złamały mi serce. To nikogo nie powinno spotkać. Ani jej, ani chłopców, ani tamtych ludzi. 

          Czułam się jak Julia, która straciła Romea. Jak Marianna odseparowana od wybranka lub jak Alex uciekająca od miłości do Andersa*. Można powiedzieć również, że jak osoba, która straciła swoją miłość. Jednak w tym wszystkim miała wsparcie. Była jej siostra, znajomi i przede wszystkim jeszcze nienarodzona córka. 
         
          Magia słów. Chwilę później miałam poznać swoją. Gdy zadzwonił dzwonek zostawiłam płaczącą Olivie na kanapie sama idąc otworzyć. Gdy tylko uchyliłam drewnianą powłokę na myśl przyszło mi właśnie magiczne słowo. Jedno słowo. Żyje...


          Przerwałam pisanie gdy do pokoju ktoś wszedł. Odwróciłam  się i z uśmiechem na ustach podeszłam do chłopaka składając pocałunek na jego ustach. Spojrzał na mnie w dół i odgarnął kosmyk moich włosów opadający mi na policzek. Kochałam patrzeć w jego oczy. Błękitne tęczówki.

-Co piszesz?
-Nic takiego. Jak Diane?
-Zasnęła. Jest naprawdę urocza.
-Bo podobna do taty.

          Uśmiechnął się do mnie cmokając mnie w nos. Uwielbiałam gdy to robił. We wszystkim widać u niego było czułość i miłość. Mój kochany.

-Wiesz, że cię kocham?
-Wiem kochanie. Codziennie mi to powtarzasz.

          Miał rację. Od dnia gdy myślałam, że go straciłam co dzień wypowiadałam te słowa. Chciałam mieć pewność, że je zapamięta i będą ostatnimi które ode mnie usłyszy. Najlepiej jak najpóźniej.

-Kocham cię Keith.

          Po wypowiedzeniu tych słów spojrzał na laptopa. 

-Nadal? od tego minęły już dwa lata.
-Chcę żeby Diane znała tę historię ale jeszcze brakuje jednego fragmentu.
-Jakiego?
-Tego gdy wróciłeś. Piszę jej to by kiedyś po przeczytaniu wiedziała jaką moc mają słowa. Jedno słowo...



~.~



(*Postacie z : "Romeo i Julia" "Skąpiec" i "Księżniczka z lodu")

Płaczę :'( 
Jest to już ostatni rozdział "One Word" i naprawdę ciężko mi się z tym pożegnać. To był mój pierwszy blog i zawsze będzie najważniejszy.

Więc..
Dziękuję wszystkim którzy to czytali i za wszystkie komentarze. Dla niektórych może niewielka dla mnie mająca ogromną wartość liczba wyświetleń sprawia, że zawsze się uśmiecham.

Ale mam jeszcze jedna ostatnią prośbę..
jeżeli przeczytałaś/ łeś ten rozdział napisz komentarz. Chciałabym wiedzieć jakie są wasze odczucia co do niego.

Więc jeszcze jedno ogromne DZIĘKUJĘ.

Kisses~ Vic x

środa, 10 września 2014

Rozdział 29

*6 months later*

           
                    Jak wiele może się wydarzyć w ciągu pół roku? Na własnej skórze przekonałam się jak dużo rzeczy może się zmienić w tak pozornie krótkim czasie. Nie tylko mnie, również moim przyjaciołom, a także tobie.

                   Dokładnie dwa miesiące temu chłopcy na razie zakończyli swoją trasę. Dokładnie dwa miesiące temu zaczęło się wszystko zmieniać. To w ciągu ostatnich 62 dni przeżyłam swój pierwszy raz z Niallem. Jak pewnie wiele osób miałam przed tym opory. Bałam się zbliżenia i bólu. Ale przecież z moim uroczym blondynkiem nie może mi się nic stać. Ufałam mu i .. i cieszę się z tego powodu.

                    Tydzień później zawieźli mnie do studia. Po co? Okazała się, że znaleźli moje teksty i razem z Paulem chcieli pomóc mi je nagrać. Jeszcze tego samego dnia zaśpiewałam pierwszy raz przed ludźmi, a na następny dzień usłyszałam mój głos wydobywający się z głośników. Gdy dotarło do mnie co się właśnie stało rozpłakałam się. Z moich oczu leciały łzy szczęścia gdy po kolei przytulałam każdego z nich. Jak się później okazało to nie był koniec niespodzianki. Następnym etapem było nagranie do niej wideo, na którym zdecydowałam się zagrać tę piosenkę na pianinie. To było niesamowite uczucie zobaczyć siebie na ekranie.


                    Byłam bardzo wdzięczna chłopakom za to co dla mnie zrobili. To właśnie dzięki nim dostałam wiele propozycji. Po debiucie piosenki "Freestyler" wiele osób chciało zatrudnić mnie do współpracy, a po udostępnieniu filmiku z moim występem zgłaszano się do mnie z nie jedną propozycją kontraktu. Ja jednak wszystkim grzecznie dziękowałam ostatecznie żadnej nie przyjmując. Nie widziałam siebie w tym biznesie. Wolałam swoje wolne zlecenia jednak ulegając prośbą chłopaków zgodziłam się od czasu do czasu pracować z nimi. 

A co z resztą..?

*narracja*

                    Harry powoli i niepewnie zapukał w pomalowane na brązowo drzwi. Otworzyła mu niska brunetka, która od dawna zajmowała jego myśli. Po chwili zawahania, bez słowa wpuściła go do środka. Następnie odwracając się wróciła do swojego pokoju, a on jak cień podążył za nią. Gdy przekroczył próg rozejrzał się w koło. Jej pokój był bardzo przytulny jednak jego uwagę przykuły wiszące na ścianach plakaty.

-Jednak nas nie zostawiłaś..

                    Usiadł koło niej próbując patrzeć jej w oczy jednak ona tego unikała. 

-Jestem Directioner pamiętasz? One zostają do końca, a nawet dłużej.
-Nawet po tym wszystkim?
-To nie chłopcy mnie zranili tylko ty. Dalej kocham waszą muzykę i to co robicie jednak.. nawet nie wiesz ile bólu czuję patrząc na twoje zdjęcia lub słysząc twój głos w słuchawkach. Obiecałeś mi coś i tę obietnicę złamałeś.

                    Wpatrywał się w nią zagubiony nie wiedząc co powiedzieć. Nicole jednak nie naciskała czekając aż sam zacznie.

-Wiem, że... że zwykłe "przepraszam" nie załatwi sprawy ale to nie zmienia faktu, że jeszcze nigdy nie było mi tak przykro. Nigdy nie chciałem cię zranić. Prawdą jest, że od czasu spotkania z tobą w parku nie ani razu nie pomyślałem o tym zleceniu. Od pierwszego spotkania chciałem cię poznać, a z czasem uświadomiłem sobie jak się od ciebie uzależniłem.. Nicole kocham cię.

                    Uśmiechnęła się tylko kręcą głową.

-Nie wypowiadaj słów na wiatr Harry. Ty i ja wiemy, że tak nie jest. Może mówisz to z litości a może tylko z przypuszczenia. Jednak to nie jest to. 

                    Wstała kierując się z powrotem do korytarza. Tam odwróciła się z powrotem do bruneta.

-Zniknę z twojego życia i oboje ułożymy je sobie tak jak należy i z tymi osobami, które są nam pisane. Pojutrze wracam do rodzinnego miasta i nie zobaczymy się więcej. Mimo wszystko jednak będę tęsknić i nie zapomnę tych miłych chwil.


                    Żadne z nich się już nie odezwało. Wiedział już, że to koniec więc tylko podszedł bo dziewczyny i ostatni raz mocno przytulił. Spojrzał w jej oczy zapamiętując każdą iskierkę po czym wyszedł. Z każdym krokiem został za sobą kogoś, kto stał się jego uzależnieniem. Ale podobno z uzależnieniem można walczyć. Teraz też będzie musiał...


A co u Zayna? Może ma więcej szczęścia...

                   
                    Chłopak odsunął się powoli od blondynki. Spojrzał na jej czerwone usta, a następnie w błękitne oczy. Ich oddechy były nierówne gdy próbowali je unormować. Ona swoje dłonie trzymała na jego klatce piersiowej mocno ściskając materiał koszulki gdy on trzymał swoje na jej talii. Nosem przejechał po jej policzku, a następnie po ustach gdzie przed chwilą znajdowały się jego. Palili się..

-Dlaczego..?
-Gdy się oparzysz to czujesz pieczenie.. a co gdy to ty się palisz? Wtedy wszystko cię boli gdy powoli się stapiasz. Ja czuję ten ból ale dużo przyjemniejszy. 

                    Przez chwilę milczeli obserwując siebie nawzajem. Oboje od dawna tego pragnęli. Być blisko siebie i móc trwać w uścisku tak jak teraz. Złączeni iskrą.

-Zapaliłaś ogień i co dzień go podsycałaś aż mnie pochłoną. To bolało aż do teraz.
-Zayn...

                    Położył palec do jej ust. 

-Kocham cię Olivie. I chcę żebyś ty też kochała mnie. Wzięła moje serce i spaliła je do końca swoimi iskrami bo ono już od dawna należy do ciebie...

                    Przesunęła swoją dłoń tak, że znajdowało się dokładnie tam gdzie jego serce i to samo zrobiła z jego ręką na swoim. Oboje czuli spójne rytmy i słyszeli jak płonęło właśnie dla nich...



~.~


Witam ;) 
Wraz z nowym rozdziałem mam dla was również kilka informacji. 

Pierwsza
 to taka iż jest to przed ostatni rozdział "One Word". Rozdział 30 i ostatni pojawi się równo za tydzień (17.09) lub jeśli mi się uda to dodam go w urodziny naszego Niallerka (13.09)..

Druga
na moim drugim blogu "\"Never lost hope" za miesiąc (10.10) pojawi się rozdział czyli oficjalnie wznowię na nim działalność.

Trzecia
i ostatnia.. jakimś cudem udało mi się dostać do tego oto bloga : "Imaginy One Direction" jako jedna z adminek więc będą się tam pojawiać również moje Imaginy. Poza tym jest tam mnóstwo świetnych historii, które warto poczytać...

No i to by było na tyle..

Kisses~ Vic .x



sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 28

*2 weeks later*


-Freestyler, rock the microphone
Carry on with the freestyler
Yeah, straight from the top of my dome
As I rock, rock, rock, rock, rock the microphone.

              Ostatnie słowa wyszły spod mojego długopisu jak i z moich ust. Spojrzałam jeszcze raz na całe "dzieło" i uśmiechnęłam się pod nosem. Całą noc spędziłam na doskonaleniu i skończeniu tekstu piosenki. Teraz gdy dochodziła już 5 nad ranem dopiero zaczynałam czuć ogarniające mnie zmęczenie. Jednak uważam, że było warto. Patrząc jeszcze raz na zegarek odłożyłam zeszyt na półkę koło łóżka. Powieki nagle zaczęły mi ciążyć i powoli się zamykać. W drodze do łazienki ziewnęłam kilka razy aż w końcu wróciłam i położyłam się na wygodnej pościeli. Nie minęło dużo czasu zanim po zamknięciu oczu odpłynęłam.
Kilka godzin później obudził mnie cichy dźwięk mojego telefonu. Wyłączyłam budzik ponownie kładąc głowę na poduszkę. Nim się zorientowałam ponownie zasnęłam. Tym razem moje powieki uchyliły się bez żadnej pomocy. Ręka sięgnęła po małe urządzenie obok. Gdy zobaczyłam widniejącą na nim  godzinę zerwałam się nagle rozbudzona. Od ponad trzech godzin powinnam być w studiu z chłopakami. W biegu chwytając ubrania weszłam do łazienki wykonując poranne czynności. Umyłam zęby i rozczesałam włosy ostatecznie wiążąc je na czubku głowy w koka. Z małej kuchni chwyciłam jakiś owoc i z nim w buzi wiązałam trampki. Gdy miałam już wychodzić przypomniało mi się, że nie wzięłam najważniejszej rzeczy. Szybko wróciłam do pokoju chwytając kartkę i długopis. 

              Zanim szybkim krokiem weszłam do studia byłam spóźniona już o cztery godziny. Niemal wpadając do jednego z pomieszczeń poczułam na sobie sześć par oczu. Spojrzenia chłopaków były raczej rozbawione jednak choreografa i agenta wręcz przeciwnie. Spuściłam głowę mrucząc ciche przeprosiny i usiadłam na kanapie koło Felix'a. Starałam się dzielnie przejść przez wykład  na temat punktualności i profesjonalizmu jakiego ode mnie oczekują zanim mogłam wyjaśnić moje spóźnienie. Wyrazy ich twarzy nieco złagodniały jednak wiedziałam, że to i tak mnie w pełni nie usprawiedliwia. Bez słowa podałam jednemu z chłopaków kartkę z tekstem i liniami melodycznymi. Patrzałam jak jego oczy uważnie skanują moje słowa. Z każdym następnym wersem jego wyraz twarzy się zmieniał. Co chwila pojawiał się uśmiech, by zaraz zastąpić go powagą. Wzrokiem przejechał po wszystkich zgromadzonych by zatrzymać się na mnie. Z powagą wpatrywał się w moje oczy, a moje ciało coraz bardziej się spinało. Nie podoba się mu. Moja podświadomość naśmiewała się ze mnie gdy moja wewnętrzna "ja" chowała się za ścianą. Po kilku minutach odetchnęłam z ulgą gdy z ust chłopaka wyszedł głośny śmiech. Pokiwał głową z uznaniem zanim pokazał teks reszcie. Po kolei na ich twarzach pojawiały się uśmiechy.

-Gratuluję Keith. To jest genialne. Z tekstem i muzyką idealnie trafiłaś w styl The Fooo.
-Tekst jest świetny ale...- zaczął Felix- ... z tą końcówką..
-Co takiego?
-Może zamiast raz ją śpiewać powtórzyć ostatnie dwa wersy. Dałoby lepszy efekt.

              Spojrzał na mnie, a ja przejęłam od niego kartkę. Przeczytałam wszystko jeszcze raz by stwierdzić, że rzeczywiście ma rację. Wyciągnęłam długopis i dopisałam te kilka słów uśmiechając się do niego. Następnie głos zabrał choreograf. Po krótkim ustaleniu prób, które mieliśmy zacząć za tydzień, przeszliśmy by spróbować z piosenką. Gdy DJ powoli wszystko montował chłopaki próbowali na razie bez muzyki. Uczyli się tekstu, nucili i podśpiewywali. Już teraz brzmiało to całkiem nieźle i nie mogę doczekać się co z tego wszystkiego wyjdzie. 
Po około dwóch godzinach muzyka była mniej więcej sklejona i chłopaki weszli do specjalnego pomieszczenia i stanęli przed mikrofonami. Do rąk wręczono mi słuchawki dzięki którym po chwili mogłam usłyszeć głosy chłopaków idealnie zgranych z muzyką. Po raz pierwszy chyba podobało mi się moje dzieło. Nawet bardzo. Chociaż to może z powodu iż nie ja go wykonuję.
Uśmiechnęłam się gdy wyszli z powrotem do nas. Skakali po pomieszczeniu zadowoleni i co chwila ktoś gratulował mi roboty. Niechętnie zgasiłam ich zapał gdy powiedziałam, że to dopiero połowa roboty. Prócz piosenki trzeba było jeszcze stworzyć nagranie, choreografię i teledysk. Jeszcze sporo pracy przed nami...


***

-Jak długo?
-Jeszcze jakieś dwa tygodnie jak nie dłużej, a ty?
-Półtora miesiąca ale z przerwą.
-Czyli znowu się pewnie nie zobaczymy.
-Obiecuję, że gdzie bym nie był to ja odbiorę cię z lotniska gdy wrócisz do Londynu.
-Przyjedziesz, odbierzesz i odjedziesz? To chyba jeszcze gorsze niż jakbym miała cię zobaczyć na ekranie komputera.
-Dlaczego?
-Bo przyjedziesz by odjechać..
-Nie, przyjadę by cię zobaczyć. Lepiej żebyśmy widzieli się te kilka godzin niż żebyśmy nie widzieli się w ogóle?
-Nie chodzi o to ile jesteśmy razem tylko o to, że to boli gdy w jednej chwili jesteś ze mną a w następnej z milionem kochających cię fanek.
-Jesteś zazdrosna?
-Nie jestem i bardzo lubię wasze fanki bo sama przecież jestem jedną z nich ale...
-Ale co?
-Czasem mam wrażenie, że wśród nich znajdziesz inną lub są ważniejsze.
-Owszem one są ważne ale dla mnie najważniejsza jesteś ty i nie znajdę drugiej takiej jak ty.
-Niall?
-Tak?
-Przyjedziesz po mnie?
-Obiecuję.- uśmiechnęłam się do ekranu
-Kocham cię wiesz?
-Wiem.- zaśmiał się

              Pogadaliśmy jeszcze przez kilka minut zanim wyłączyłam komputer kładąc się pod kołdrą. Spojrzałam w okno na gwiazdy na niebie po czym zamknęłam oczy.

*** 4 days later***

              Kolejny dzień. Kolejny raz wstawanie wcześnie. Kolejny raz ta sama droga i czynności w łazience i kuchni. Kolejny raz przekraczanie progu studia i kolejne nagrania. Ta rutyna naprawdę potrafi wykończyć. Na szczęście gdy dzisiaj dograją ostatnie części ta rutyna zmieni się odrobinę. Zamiast nagrań będzie praca nad choreografią. Zaczynam powoli naprawdę podziwiać chłopaków za to, że to znoszą. Codziennie muszą być z idealnymi głosami i kondycją. Wytrwałość by tworzyć i występować. 
Od dość dawna kieruję się ich tańcem i muzyką, a teraz to ja mam je stworzyć. 

-Może tak?

              Odezwał czarnowłosy pokazując kroki. Uważnie się im przypatrzyłam zanim sama się odezwałam.

-Nie takie złe ale może lepiej zamiast tego- zatańczyłam dwa z pięciu kroków- możecie na początku tak jakby do siebie dochodzić. Potem kilka kroków- pokazałam moje ruchy wraz z tymi które pokazał Omar- I taka zamiana miejsc.

              Spojrzeli na mnie zdezorientowani zanim pokazałam im miejsca w których mając stanąć. Każdemu powiedziałam co mają zrobić. Trochę zajęło zanim wszystko się udało. Wprowadzaliśmy co chwila jakieś zmiany aż w końcu skończyliśmy... pierwszą część. Początek choreografii mieliśmy z głowy a także kilka  godzin spędzonych na jej przygotowaniu. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, ze na dziś wystarczy prób i powoli wróciliśmy do hotelu. 
Zmęczona od razu rzuciłam się na łóżko. Nie chciałam jednak zasypiać. Była dopiero 5pm więc nie miało to sensu. Wstałam i zabierając po drodze butelkę z wodą skierowałam się do wyjścia. Byłam w ym mieście już dość długo a tak naprawdę nie wyszłam nigdzie po za studio i hotel. Swoje kroki skierowałam więc do windy a palec wcisnął guzik na parter. Drzwi nie zdążyły się jednak zamknąć gdy ktoś przyblokował je dłonią. Zanim się zorientowałam koło mnie stał uśmiechnięty Felix. 

-Hej.- zaczęłam niepewnie
-Cześć. Gdzie idziesz?
-Przejść się. 
-Może pójść z tobą. Mogę pokazać ci parę ciekawych miejsc przy okazji możemy pójść coś zjeść.
-Hmm.. no nie wiem.
-Spokojnie pamiętam. Ty masz chłopaka. Chcę ci tylko pokazać okolicę. Jeśli chcesz możemy jeszcze któregoś wziąć z chłopaków jeśli będziesz czuła się pewniej. 

              Wtedy winda się zatrzymała i oboje z niej wyszliśmy.

-Nie. Nie trzeba oni pewnie są zmęczeni.
-Okey.

              Gdy wyszliśmy na ulicę oboje zarzuciliśmy kaptury na głowy i skierowaliśmy się w nieznanym mi kierunku. Blondyn pokazywał mi ciekawsze miejsca a po półtorej godzinie poszliśmy coś zjeść. Oboje zdecydowaliśmy się na McDonalda. Potem nie spiesząc się wróciliśmy do swoich pokoi. Od razu położyłam się odkładając telefon na szafkę. Jutro mieliśmy  mieć dzień wolny wiec w końcu się wyśpię.
              Ponownie już obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na godzinę po czym przejechałam po zielonej słuchawce.

-Mam nadzieję, że to coś ważnego bo kimkolwiek jesteś przerwałeś mój sen.- powiedziałam zaspanym głosem
-Ciebie też miło usłyszeć kochanie. Tak wszystko jest okey a u ciebie.- żartował
-Bardzo śmieszne. Coś się stało?
-Nie chciałem tylko cię usłyszeć ale najwyraźniej przeszkadzam.
-Nie wygłupiaj się. Pamiętasz o strefie czasowej  prawda?
-Umm... zapomniałem. Przepraszam. Którą masz godzinę?
-Równo 8am.
-Śpiochu dnia nie zmarnujesz.
-Jasne. Na pewno nic się nie stało? Wydaje mi się, że jednak pamiętałeś.
-Umm.. okey. Chciałem poczekać ale nie mogę. 
-Niall o co chodzi.
-O zdjęcia.- westchnęłam- Ktoś wysłał mi na pocztę twoje zdjęcia z jakimś chłopakiem.
-I po to dzwonisz serio?
-Po prostu chcę wiedzieć o co chodzi.
-Więc teraz będę się musiał tłumaczyć z każdego spotkania przy którym cię nie będzie. Niall nie ufasz mi?
-Nie mów tak, ja tylko...
-To był  felix, jeden z chłopaków z którymi pracuję. Pokazywał mi miasto. Z tego co mówiłeś tylko po to dzwoniłeś także pa.

              Zanim chłopak zdążył coś odpowiedzieć rozłączyłam się i odłożyłam urządzenie obok. Opadłam z powrotem na poduszkę z głośnym westchnięciem. teraz miałam wyrzuty sumienia, ze tak go potraktowałam. Gdybym to ja zobaczyła jego zdjęcia z jakąś dziewczyną zareagowałabym pewnie tak samo. Jednak moja duma nie pozwoliła mi zadzwonić czy napisać przeprosin. Naprawdę jestem taką idiotką...

*** 2 weeks later***



              Gdy teledysk dobiegł końca w pomieszczeniu rozległy się głośne brawa chłopaków. Byłam naprawdę zadowolona ponieważ pomysł na video wychodził ode mnie. Tak samo jak słowa piosenki i jedna trzecia choreografii. Na twarzy widniał szeroki uśmiech gdy chłopcy podbiegli do mnie zamykając w grupowym uścisku. Wszyscy byli bardzo podekscytowani premierą jednak mnie najbardziej cieszył jutrzejszy powrót do domu.
 Od czasu naszej ostatniej rozmowy nie rozmawiałam z Niallem więc miałam nadzieję, że dotrzyma złożonej obietnicy i będzie na lotnisku. 

              Ostatniej nocy w hotelu nie mogłam zmrużyć oka. Moją głowę zaprzątało wiele myśl, więc zanim udało mi się zasnąć musiałam już wstawać. Samolot miałam na 13pm więc zdążyłam spokojnie się spakować i pożegnać z chłopakami. Przez ten miesiąc naprawdę się do nich przyzwyczaiłam jednak zaczynało mi również brakować mojej piątki kochanych debili. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Droga taksówką i samolotem minęła mi naprawdę szybko i gdy w końcu stanęłam na płycie lotniska ze zniecierpliwieniem zaczęłam wypatrywać blond czupryny. Po kilku minutach mój uśmiech zgasł gdy nadal sama siedziałam na ławce na lotnisku. Wyciągnęłam telefon włączając go. Po chwili pokazała mi się jedna nieodczytana wiadomość. Kliknęłam "Otwórz" a po przeczytaniu jej krótkiej treści w oczach zebrały się łzy. Wstałam chwytając rączkę walizki i ruszyłam ku wyjściu. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Wolnym krokiem ruszyłam do drzwi wkładając klucze w zamek. Chwile się z nim pomęczyłam zanim stanęłam w hall'u. Zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni. Do szklanki nalałam soku, którego mało nie wypuściłam gdy się odwróciłam. W głowie znów pojawiła mi się ta wiadomość, która zniknęła od razu gdy spojrzałam w niebieskie tęczówki.

"Nie dam rady przylecieć. Przepraszam"

              Patrzyłam na niego nie dowierzając zanim owinęłam ręce wokół jego szyi. On ręce trzymał na mojej tali przyciągając mocniej do swojego ciała. Cudownie było znów poczuć jego dotyk, zapach... jego pocałunki.

-Tęskniłam...



~.~



Więc tłumaczę. Ten teledysk, w tym ff, został dopiero wydany. Swoją drogą bardzo mi się podoba :)
No to chyba tyle. Mam nadzieję, że się spodoba i że zostawicie opinię w postaci komentarza.


środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 27 "Night Sky"

             Dzisiaj jest ostatni dzień wolnego. Dzisiaj spędzamy ostatnią nockę poza trasą. I dzisiaj jest ta wyjątkowa noc. Noc spadających gwiazd...


***Oczami Nialla***
             
-Niall idziesz z nami?
-Jasne już schodzę.

             Odkrzyknąłem zanim jeszcze raz spojrzałem w lustro. Chciałbym tę imprezę spędzić z Keith. Ale chyba powinienem coś wyjaśnić. 
Razem z chłopakami z 5 sos organizujemy małą imprezę z okazji dzisiejszej nocy. Ostatniej wolnej w najbliższym czasie jak również tę podczas której na ziemię spadać będą gwiazdy. Będą nasze oba zespoły i kilkoro innych ludzi. Zayn zabiera Olivie, Liam Sophię, Louis Eleonor, a Harry, Luke i Michael zaprosili jakieś swoje znajome. Potem miał dołączyć również Ed z przyjacielem i jego dziewczyną. Tak, małe spotkanie w gronie przyjaciół i znajomych.

-Niall!

             Ale jednej mi brakuje. Uroczej brunetki o pięknych brązowych oczach. Musiała zostać w Szwecji i nie pojawi się ani dzisiaj ani najpewniej przez najbliższe dwa tygodnie.
Westchnąłem ciężko zanim skierowałem się na dół. Wszystko użądaliśmy kilka godzin jazdy stąd, więc musieliśmy już wyjechać by być na miejscu przez 11pm. Czekała nas dość długa droga.


***

              Zapatrzony i  zamyślony dopiero po chwili zorientowałem się, że jedna z gwiazd przeleciała tuż na przeciw mnie. Rozejrzałem się w koło na swoich przyjaciół. Luke, Ashton, Calum i Michael żartowali i wygłupiali się z dziewczynami kawałek ode mnie, Harry tak jak ja siedział sam i patrzył w niebo. Jak nigdy był smutny i zamyślony. Wiedziałem czego mu brakuje.
Zayn z Olivie stali niedaleko końca urwiska i rozmawiali co chwila zerkajac na niebo gdy Louis całował delikatnie El siedząc pod jednym z drzew. Ed grał na gitarze gdy koło niego znajdował się jego przyjaciel z dziewczyną i blondynka, z którą przyszedł Harry. Ona nie zastąpi mu Nicole.

             Ponownie spojrzałem w rozgwierzdżone niebo i przymknąłem powieki. Oparłem głowę o pień drzewa i pomyślałem życzenie. W tym momencie miałem tylko jedno. Niemożliwe. Nie otwierałem oczu tylko myślałem. O wszystkim i o wszystkich. Myślałem o Harrym i o Nicole. Jak potoczą się ich relacje. Widać było, że on cierpi z powodu zerwania kontaktu.. no i związku. Nie był on długi jednak przywiązali się do siebie. A co z Zaynem i Olivie. To również skomplikowana relacja. Niby im na sobie bardziej zależy a zaraz wyglądają jak normalni przyjaciele. Potrafią chodzić przygnębieni by zaraz cieszyć się jak małe dzieci. Oboje są zamknięci na innych ale to wygląda tak jakby nawzajem się otwierali. Raz jakby się nie znali, potem jak przyjaciele, a zaraz zachowują się jak szczęśliwa para. Jak tu ich zrozumieć. 

-Niall?

             Usłyszałem tak dobrze znany mi głos. Nie otwierałem oczu ponieważ pomyślałem, że to moja wyobraźnia już żartuje. Jednak gdy poczułem delikatny dotyk na ramieniu otworzyłem je szeroko.

-Keith!

             Krzyknąłem po czym rzuciłem się na dziewczynę przewracając ją na ziemię. Delikatni opadła na trawę ze śmiechem gdy nad nią zawisłem. Na swojej twarzy poczułem jej truskawkowy oddech gdy się do niej przybliżyłem. 

-Tak, ja też się stęskniłam.

             Jej śmiech rozchodził się w mojej głowie. Mógłbym go słuchać całą noc. 

-Pocałujesz mnie w końcu?

             Zapytała, a ja nie czekając za długo musnąłem jej słodkie usta. gdy się odsunąłem spojrzałem jej w oczy i podniosłem się chwytając jej dłoń. Usiadłem na swoim poprzednim miejscu sadzając ją między moimi nogami tak, że dotykała plecami mojego torsu.

-Co tutaj robisz? Mówiłaś, że nie przyjedziesz.
-Bo rzeczywiście tak miało być. Ale chłopcy trochę mi pomogli rozmawiając z agentem i choreografem. Nie cieszysz się?
-Nawet tak nie mów. Zawsze się cieszę gdy jesteś ze mną.
-Widziałeś już jakieś gwiazdy.
-Może.
-To znaczy?
-Odpowiem jak zobaczysz swoją.

             Wtedy skierowała swój wzrok na niebo. Nie minęło dużo czasu zanim na ciemnym tle mignęła jasna smuga.

-Widziałeś.
-Tak.
-Pomyślałeś życzenie?

             Odwróciła głowę do  mnie. Spojrzałem na nią po czym pochyliłem się i pocałowałem. Pocałunek był namiętny i delikatny za razem. 

-Nie musiałem. Już się spełniło.
-Jak to?- zmarszczyła brwi
-Skarbie to ty jesteś moim największym marzeniem i moją gwiazdą na niebie. Gdy jestem z tobą to czuję, ze spełniło się moje marzenie.
-Kocham cię wiesz.
-Też cię kocham aniołku.


***Oczami Harry'ego***

             Niall ma Keith, Zayn Olivie, Liam Sophię a Louis El. A ja byłem na tyle głupi by stracić kogoś wyjątkowego dla mnie. Ile bym gwiazd poświęcił na nią i tak się nie uda. Widziałem już trzy spadające gwiazdy i choć nie wierzę w realność moich życzeń za każdym razem wypowiadam jedno to samo. Tak bardzo chciałbym cię spotkać Nicole.

             Leżałem na trawie spokojnie patrząc tępo w górę. Po pewnym czasie zachciało mi się pić więc wstałem i skierowałem się do niewielkiego stolika. Wziąłem butelkę wody i odwróciłem się by wrócić na swoje miejsce. Gdy to zrobiłem mało nie wyplułem wody trzymanej w ustach. Połknąłem ją szybko by móc się odezwać.

-Jak się tu znalazłaś?
-Liam mnie zaprosił. 

             Jej głos był smutny, a oczy bez uczuć.

-Nicole ja...
-Mówiłam, że nie chcę wyjaśnień.
-To nie będą wyjaśnienia. Tylko przeprosiny. 
-Tego też nie potrzebuję Harry.
-Daj mi pięć minut. Potem cię zostawię.
-Trzy.
-Dobrze. Więc... to nie ja to zaplanowałem. Gdy pierwszy raz cię zobaczyłem moją myślą było wykorzystanie cię do tego polecenia. Gdy tylko do mnie podeszłaś to wyparowało. Chciałem cię poznać i... chociażby zaprzyjaźnić. udało mi się coś więcej ale...
-Ale wykorzystałeś mnie.
-Nie.. Nicole..
-Twoje trzy minuty minęły. To koniec Harry.

             Powiedział po czym odeszła. W głowie cały czas miałem jej słowa. Powtarzały się jak echo. Koniec Harry.. to koniec...

             Obudziłem się leżąc na trawie z krzykiem na ustach. Rozejrzałem się w koło i zobaczyłem kilka par oczu skierowanych są na mnie. Zaraz położyłem się z powrotem przeczesując ręką włosy. Musiałem się z nią pogodzić. Ale teraz bałem się takiego potoczenia rozmowy. Co jeśli po prostu mnie wyrzuci? Nie chcę jej stracić.

             Wtedy nade mną przeleciała kolejna gwiazda. Zamknąłem oczy i pomyślałem życzenie teraz już inne. W przeciwieństwie do trzech pozostałych teraz wierzyłem w jego spełnienie.. w końcu tamte się spełniły. Zobaczyłem ją...

***Oczami Zayna***

-Jak ci się podoba?

             Stanąłem koło blondynki podając jej kubek z sokiem. Uśmiechnęła się smutno.

-Jest pięknie ale co z tego.
-Co masz na myśli?
-Te wszystkie życzenia i w ogóle.
-Nie wierzysz w nie?
-Jak mam wierzyć, że odłamki ciał niebieskich i meteorów spełniają życzenia. Gdy spadają to są martwe, tak jak marzenia. 
-Dlaczego tak mówisz? Przecież ta noc jest jedną z najbardziej magicznych. Wiesz ile te gwiazdy słyszą marzeń i szczęścia?
-A także bólu i cierpienia. Nie wszystkie marzenia są szczęśliwe. One mają człowieka takim uczynić. Szczęście jest ulotne.
-Wiesz czego ja bym sobie zażyczył?
-Nie powinno się tego mówić bo się nie spełnią.- zakpiła
-Chciałbym by wróciła dawna Olivie. Szczęśliwa i patrząca na wszystko pozytywnie. Nie przejmująca się niczym prócz tym co zjeść na śniadanie. 
-A co jeśli ta Olivie przepadła? Co jeśli nie potrafi się już tak cieszyć.
-Wiem, że nadal jest tam w środku. I wiem, że właśnie ją chciałbym teraz widzieć.

             Powiedziałem spokojnie po czym odszedłem kawałek dalej. Stanąłem na końcu urwista patrząc na horyzont. Chwilę po tym koło mnie stanęła dziewczyna.

-"To nie gwiazdy spełniają marzenia tylko ludzie. Gwiazdy tylko dają nam na to nadzieję"
-Co to?
-Mój tata zawsze tak powtarzał jak byłam mała. Zawsze w tą noc jeździliśmy jak najdalej od świateł miasta by w spokoju podziwiać nocne niebo. Pamiętam gdy jako mała dziewczynka zobaczyłam swoją pierwszą spadającą gwiazdę. Najpierw z pięć minut skakałam uradowana zanim usiadłam i z zamkniętymi oczami wypowiedziałam życzenie.- uśmiechnęła się

"Chce by mamusia była ścięśliwa gdziekolwiek jest
 i by tatuś dalej był takim kochanym tatusiem."

-Jako pięciolatka chciałam tylko jednego. Nie wiem czy to się spełniło. Przynajmniej w połowie. 
-Ja jako pięcioletni chłopak myślałem o tym jak podkraść ciastka z szafki, kiedy ty już myślałaś o  innych  .
-Nie wiedziałam za bardzo czego wtedy chciałam ani co mówiłam. Nie znałam nigdy mojej mamy a wychowywała mnie niania. Mimo wszystko chciałam by była szczęśliwa. 
-ty też bądź teraz szczęśliwa. Dla niej.

             Spojrzała mi w oczy z szerokim uśmiechem.

-Jestem Zayn.

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 26

(Dziś trochę inaczej. Rozdział z perspektyw Zayna. 
Może być trochę pokręcony przez skoki w czasie)



*przed trasą*

-Możesz przyjechać? Nie chcę być sama.
-Umm.. nie wiem...
-Zayn proszę...- błagalny głos dziewczyny nie pozwolił mi się sprzeciwić
-Dobrze..- westchnąłem- będę za 20 min.

         Usłyszałem tylko cichy pomruk zanim połączenie zostało przerwane. Zmartwiłem się jednak to nie zmieniało faktu iż nie chciałem tam iść. Nie mam nic do niej jednak po ostatnich wydarzeniach wolałbym na razie dać sobie spokój z tymi spotkaniami. Powoli wstałem z łóżka wkładając spodnie i pierwszy z brzegu T-shirt. Na dole włożyłem buty i chwytając kluczyki do motoru i kurtkę wyszedłem na dwór. Po kilku minutach parkowałem pod domem dziewczyny. Spojrzałem na budynek zanim zszedłem z Harleya podchodząc do drzwi. Lekko zapukałem po czym uchyliłem drzwi. Wchodząc do środka zdjąłem buty i na boso przeszedłem przez cichy korytarz. Salon jak i cały parter był pusty. Wspinając się po schodach na górę niepokój w moim ciele cały czas wzrastał. W końcu stanąłem naprzeciw drzwi do pokoju blondynki. Bez pukania znalazłem się w środku. Ona siedziała na łóżku tyłem do mnie ze słuchawkami w uszach. Dotknąłem jej ramienia na co przestraszona szybko  się odwróciła gubiąc małe narzędzie z jej uszu. Zaraz się uspokoiła, a wtedy ja się jej przyjrzałem. Miała podkrążone oczy i roztrzepane włosy. Wyglądała strasznie smutno. 
Podszedłem do niej i usiadłem obok. Nic nie mówiła tylko związała włosy i spojrzała na swoje ręce. Nie przerwała tej ciszy widocznie nie zdolna do tego.

-Olivie, co się stało?

           Pokręciła głową nadal na mnie nie patrząc. Chwyciłem jej podbródek kierując jej wzrok na siebie. Jej oczy jak nigdy były smutne i puste.

-Po coś jednak zadzwoniłaś. Czy chodzi o niego.

         Samotna łza spłynęła w dół jej policzka gdy pokiwała głową. Starłem ją kciukiem.

-Myślałam... myślałam, że wszystko będzie okey ale...kiedy tu weszłam... te wszystkie zdjęcia i wspomnienia.. to mnie przytłacza.
-Spokojnie. To naturalne. Z czasem ci przejdzie.
-Jak ty sobie z tym radzisz. Przecież ciebie też to spotkało.- wypaliła

         Zaraz jednak jej oczy się powiększyły gdy zrozumiała co powiedziała.

-P.. przepraszam.. nie chciałam..
-Jest okey. Ja już i mówiłem. Wybaczyłem jej. Wiem, że to może nie na miejscu ale nie powinnaś być na uczelni- milczała- Olivie?
-Mam.. mam dzisiaj wolne- Dlaczego jej nie wierzę?

         Przytuliłem się do niej. 

-Bardzo to boli?
-Miłość pali od środka. Najpierw wznieca mały płomyk dający nadzieję. Wraz ze wzrostem uczucia ogień rośnie. W końcu spali cię całkowicie. Mimo wszystko wszyscy go pragną. Chcą być spaleni.
-Ty też?
-U mnie zgaszono go zanim się spaliłam. Teraz zostały szczątki. Całe jak i te podpalone. Teraz mogę tylko czekać na tego kto zapali je na nowo.
-Będziesz żałowała?
-Pewnie nie. Temu procesowi towarzyszy uczucie. Wyjątkowe uczucie miłości. Ktoś potrzebuje ciebie a ty potrzebujesz jego. Jest to najgorsze uczucie jednak będące najlepszym.
-Czasem nie rozumiem tych twoich mądrości.
-Wiele ich nie rozumie. Dlatego staram się je utrzymać dla siebie.
-Lubię ich słuchać.

         Spojrzałem jej w oczy. Uśmiechnęła się lekko. Właśnie rozpaliła płomyk.

*w trakcie trasy*

-Czyli mówisz, że jest lepiej.
-T.. tak- jej głos był niepewny
-Nie przekonuje mnie to.
-To już nie mój problem.
-Olivie?
-Przepraszam.. nie chciałam być wredna to mnie po protu przerasta.
-A próbowałaś rozmawiać z Keith? 
-Ona ma własne zmartwienia.
-Możesz jej w nich pomóc.
-Jak mam pomagać innym w ich problemach skoro nie potrafię poradzić sobie ze swoimi.
-Przestać myśleć o sobie i o nim. To ci nie pomoże. Dziewczyno wyjdź w końcu z domu. Idź gdzieś ze znajomymi. Wróć na uczelnię póki jeszcze możesz i spróbuj z Keith nawzajem się wysłuchać!- wykrzyczałem do słuchawki

         Zaraz jednak usłyszałem cichy szloch blondynki. Tak bardzo nie lubiłem gdy płakała.

-Olivie.. nie płacz tylko weź sobie te uwago do serca. Przepraszam, że krzyknąłem ale naprawdę... jesteś psychologiem, a przynajmniej chcesz  nim być. Oni nie łamią się swoimi problemami. Próbują je załatwić sami lub z pomocą innych.
-Wiem..- pociągnęła nosem- Dziękuję tobie, że mi pomagasz mimo mojego nadętego ego.
-Nie jesteś taka. Olivie jesteś naprawdę modrą i ładną dziewczyną wykorzystaj to.
-Mówisz, że jestem ładna?

         Zapamiętać: Nie mówić wprost swoich myśli.

-Jesteś. Wybacz ale muszę kończyć. Dobranoc.
-Branoc Zayn- powiedziała i rozłączyła się

         Opuściłem rękę z głośnym westchnięciem. Prawie się wkopałem.Naprawdę nie wierzę, że zaczyna mi na niej zależeć. Przecież to tylko przyjaciółka. Dziewczyna, która dopiero się rozstała ze swoim chłopakiem. Nie mogłem teraz chcieć zastąpić tego miejsca. Przetarłem dłonią twarz zanim zamknąłem oczy próbując zasnąć choć na kilka minut.

*w czasie przerwy*

         Tak dawno już tu nie byłem. Ten dom i całe to miejsce. Brakowało mi tego. Z małym uśmiechem skierowałem się do drzwi. Lekko zapukałem trochę bojąc się wejść do środka. drzwi otworzyła mi kobieta, która gdy tylko mnie ujrzała owinęła ręce na mojej szyi.

-Zayn jak dobrze cię w końcu zobaczyć.
-Mamo... tęskniłem- pocałowałem jej policzek

         Mimo iż robili ze mnie bad boy'a nie bałem się okazać choć trochę czułości do rodzicielki. Zaraz za nią znalazły się moje siostry młodsza Safaa i starsza Waliyha. Obie mocno przytuliłem. Tak bardzo mi  ich brakowało. Miło było znów pogadać jak dawniej.

-Zayn?
-Cały czas mam wrażenie, że coś cię martwi.
-Jak zwykle wszystko jest okey.
-Więc opowiadaj.- westchnąłem jednak nadal mając uśmiech na twarzy
-Palę się. Zapaliła coś czego nie mogę zgasić...


~.~ 



Więc dzisiaj taki naprawdę inny. Taka naszła mnie wena cóż poradzić. 




            


niedziela, 3 sierpnia 2014

Niespodzianka ;)

Imagin:                                                                                                        muzyka



"Co było w niej takiego wyjątkowego?"

"Ona. Ona była wyjątkowa. W niej było coś takiego co nie
pozwoliło mi o niej zapomnieć."

"Była warta tego uczucia?"

"Oczywiście. To ja nie byłem warty jej uczucia."

"Wiele jej znajomych mówi, że była nietypowa. 
Co o tym myślisz?"

"To prawda. Była bardzo osobliwa. Potrafiła zaskakiwać.
Samo jej imię było zastanawiające."

"Echo Walker. Czy imię jakoś odzwierciedlało
jej osobowość?"   

"Tak ale w dobrym znaczeniu. Mówiła bardzo wiele,
jednak nigdy nie zdradziła tajemnic jej powierzonych. Chyba,
że takich dotyczących imprez." *cichy śmiech*

"Co was rozdzieliło?"

"Los.. Dowiedziała się o czymś co prawie ją zniszczyło"

"Była to jej choroba?"

"Tak. Echo zachorowała na białaczkę. Na początku to ukrywała.
Chciała odejść ale ja nie mogłem jej puścić. Wtedy powiedziała mi
 o co chodzi. Codziennie starałem się ją wspierać."

"Jak długo?"

"Odkąd dwa lata temu się dowiedziałem, tak długo aż pół
roku temu.. ona.. odeszła." *łza spływa po policzku*

"Czy jest coś co zapadło ci najbardziej w
pamięć z czasów kiedy się spotykaliście?"

"Tak. Były to jej słowa. Zawsze gdy pytałem co będzie z 
nami, odpowiadała tak samo. Trzy słowa, które zapamiętam."

"Jakie to słowa?"

"Forever and Always"

"Piękne. Czy jest coś,
 co chciałbyś jej powiedzieć"

"Tak, Chciałbym żeby wiedziała, że bardzo za nią tęsknię...


***

-... i kocham cię z całego serca.- łzy leciały powoli na nagrobek

          Chłopak kucał przed marmurową skałą pod którą w ziemi pochowano jego ukochaną. Zawsze gdy tu przychodził wszystkie wspomnienia wracały. Radosne, smutne. Te pełne miłości jak i te przesiąknięte krzykiem. Nie żałował żadnego ze słów wypowiedzianych do niej ponieważ to one pozwalały im się zbliżyć jeszcze bardziej. Żałował tylko jednego. Że gdy tak często powtarzał słowa "Kocham Cię" nadal było ich za mało. Ze smutkiem spojrzał na swoje ramię gdzie moczone przez deszcz widniały splecione napisy. "Forever and Always" a pod nim "I love you Echo"

-Forever and Always Echo. Taka jest moja miłość do ciebie...                                                   



~.~



Witam. Dzisiaj zamiast z nowym rozdziałem przychodzę z niespodzianką w postaci Imagina. Jest to historia w którą możecie wkleić dowolnego chłopaka, a imię dziewczyny również może zostać zastąpione. Wybrałam imię Echo ponieważ wydało mi się ono niezwykłe i pasujące do tej historii. Jest może trochę nietypowa ale tak właśnie nakazała mi wena...

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 25

          Plany na najbliższe dni:

Po pierwsze: Chwilowe jeżdżenie z trasą WWA...

           Dzwoniący telefon po raz kolejny przerwał dźwięki "Right now". Niechętnie podniosłam słuchawkę gdy zobaczyłam zdjęcie mojego choreografa. 

-Hal...
-Pakuj się gdziekolwiek jesteś. Wyjeżdżasz.
-C..co? Gdzie? Po co?
-Jeszcze dzisiaj masz być na lotnisku. Bilet masz zabukowany na 9:15 pm. Na lotnisku w Stockholm'ie...
-Mam lecieć do Szwecji!? Dlaczego?
-Wszystkiego dowiesz się na miejscu.
-A co jeśli się nie zgodzę?
-Zaufaj mi czy ja cię kiedyś zawiodłem?
-Lepiej nie będę na to odpowiadać. Okey.
-Więc do zobaczenia jutro...
-Chwila ale ja nie...

           Nie dokończyłam gdyż słuchawka po drugiej stronie została odłożona. Westchnęłam zrezygnowana, zanim zaczęłam pakowanie.

Po drugie: Jak najwięcej czasu spędzić z Niallem i resztą...

           Gdy włożyłam ostatnią koszulkę do walizki do pokoju wszedł blondyn oparty o ramię zielonookiego. Oboje spojrzeli na mnie dziwnie. Zanim zdążyli o coś spytać sama się wtrąciłam.

-Lecę do Szwecji.- szczęki im opadły
-Po co?
-Szczerze to nie wiem.- teraz zabrakło im słów- Spokojnie to nic takiego. Zadzwonił do mnie przed chwilą mój choreograf i powiedział, że jeszcze dziś muszę wylecieć. Nie powiedział po co.
-I koniecznie dzisiaj? Wiesz na jak długo?
-Też mi się to nie podoba ale... nawet nie wiem. Zadzwonię jak się wszystkiego dowiem.
-Za ile jedziesz.
-Samolot jest na 9:15 pm więc mam jeszcze jakąś godzinę zanim pojadę na odprawę.
-Może zrobimy coś w tym czasie. W końcu nie wiemy kiedy się zobaczymy.- powiedział blondyn
-Idźcie gdzieś sami.- wtrącił Loczek
-Nie.. jedyne czego teraz chcę to z całą piątką obejrzeć jakiś film.
-Więc chodźmy.

Po trzecie: Odpocząć i się zrelaksować...

-Pomożesz im w przygotowaniu choreografii, piosenki i teledysku.
-J.. ja?
-A jest tu ktoś inny. Przecież nie ściągałem cię do innego kraju żebyś to komuś przekazała.
-Przecież oni są świetni. Ich klipy są genialne. Ja się z nimi nie równam.
-Keith oni to zaproponowali. Zobaczyli twoje występy i zadzwonili do mnie.
-Sami znaleźli?
-Może trochę im pomogłem. Najważniejsze, że postanowili cię zatrudnić. Jeżeli się zgodzisz wystąpisz w klipie i zapłacą...
-To możemy załatwić później. Jak mam sobie poradzić z piosenką. Nie znam się na tym. 
-Dasz radę Katherine. Wierzę w ciebie.- uśmiechnął się przyjaźnie

           I tak o to zawaliły się wszystkie moje dotychczasowe plany. Gdy tylko zostałam sama w pokoju zaczęłam się zastanawiać jak może przebiec nasz współpraca. Powinnam wspomnieć, że zostałam zatrudniona przez nikogo innego jak The Fooo?Nadal to do mnie nie docierało. Byli świetnymi artystami i nie rozumiałam do czego jestem im potrzebna. Ich taniec jest genialny, ich piosenki czyste i naprawdę fajne, a oglądane przeze mnie klipy rozśmieszały ale również potrafiły zaprzeć dech w piersi. Więc do czego im taka Keith Scott, która w swoim życiu napisała jedną piosenkę nie znaną nikomu. Mówiła mi moja podświadomość. 

          Wbrew wszystkiemu była to jednak ciekawa przygoda. Kolejna nowa rzecz urozmaicająca moje szare życie. Teraz i tak nie miałam za wielkiego wyjścia. Więc czas odrzucić moje plany i ułożyć nowe...

***Oczami Harry'ego***

           Tyle czasu bez niej. Bez jej dotyku i pocałunków. Bez brązowych fali spływających na ramiona. Bez głębokich, brązowych oczu. Stęskniony za jej niewinnością i delikatnym uśmiechem. Stęskniony za nią. Zmęczony brakiem jej. Brakiem Nicole. To kilka krótkich dni ciągnących się jak wieczność. Ona zna mnie dobrze gdy ja dopiero zyskałem mapę jak do niej dotrzeć. Czy to była miłość. Tego nie wiem. Za krótko by to określić. Wiem jednak, że jest dla mnie ważna. Wystarczająco by za nią zatęsknić po kilku minutach rozłąki. Z każdą następną myślą pragnienie, zobaczenia jej i usłyszenia delikatnego głosu, wzrastało. Nie mogłem nic na to poradzić. Była za daleko by do niej pojechać. Nie miałem jak się z nią skontaktować. Nie miała komputera, a co za tym szło nie miała internetu przez który można się skontaktować. Przez głupi błąd w komórce miałem teraz tylko numery chłopaków i Keith. Westchnąłem z irytacją rzucając się na łóżko. Choć zależało mi na fanach chciałem by choć jeden z najbliższych koncertów został odwołany bym mógł do niej pojechać. Musiałem jednak czekać do przerwy. Chyba przejdę przez ten tydzień...

***

           Powoli podszedłem do drzwi mieszkania i zapukałem niecierpliwie czekając aż ktoś otworzy. Po kilku długich minutach uchyliły się, a za nimi pokazała się śliczna brunetka. Jej oczy rozszerzyły się na mój widok.    

-Dzień dobry. Przyszedłem zabrać pannę Nicole na spacer po parku.- udawałem powagę

           Zaraz jednak się zaśmiałem na widok jej miny.

-Harry..- szepnęła i zawiesiła ręce na mojej szyi
-Witaj. Tęskniłem za tobą- złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach
-Ja również. Nie wiedziałam, że przyjdziesz.
-Ja też nie- zażartowałem- Zabieram cię na lody i huśtawki w parku.
-Chętnie- uśmiechnęła się i założyła buty

           Zamknęła za sobą drzwi na klucz po czym ruszyliśmy. W drodze niepewnie chwyciłem jej dłoń. Nie odsunęła jej co uznałem za dobry znak. Szliśmy w milczeniu aż do budki z lodami. Wzięliśmy największe z dużą ilością polewy, posypki i bitej śmietany. Następnie usiedliśmy w parku na dwóch wolnych huśtawkach. Szybko zjadłem swoją porcję gdy ona oddała mi połowę której sama nie mogła zmieścić. 

-Jak było na koncertach?
-O co innego może zapytać fanka- udałem oburzenie

            Jej oczy znów się rozszerzyły jakby w strachu.

-Hej, żartowałem. Było świetnie ale czegoś mi brakowało..
-Co takiego?
-Twojej obecności- zarumieniła się
-To bardzo urocze.
-Tak jak ty. Nawet z tą polewą na ustach.
-Gdzie?
-Tutaj- powiedziałem i pocałowałem
-Banalne i przewidywalne- powiedziała z poważną miną

           Teraz to ja się zaniepokoiłem. Zaraz jednak zobaczyłem majaczące w jej oczach iskierki rozbawienia i cień uśmiechu na twarzy.

-Żartowałam- zaśmiała się- To było słodkie.
-Nie tak jak twoje pocałunki...

***4 days later***

           Mocne bity piosenki rozbrzmiewały w mojej głowie. Mając słuchawki na uszach nie zauważyłem nawet jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Dopiero gdy szturchnął mnie w ramie odwróciłem się wyłączając muzykę. Spojrzałem w twarz Liama. Jego mina była raczej ponura. Wskazał tylko gestem, ze ktoś przyszedł. Niechętnie wstałem i ruszyłem za nim do salonu. Gdy zobaczyłem kto siedzi na kanapie niemal od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku tygodni. W salonie bowiem siedział Paul jednak tym razem w towarzystwie poważnie wyglądającego mężczyzny. Był on ubrany w czarny garnitur i ku mojemu zdziwieniu czarne okulary przeciwsłoneczne. Jeśli w ten sposób chciał zaimponować to mu się nie udało. Usiadłem na przeciw nich z  pytającym wyrazem twarzy. Nic nie mówiąc rzucili gazetę na stół popychając ją w moją stronę. Bez słowa ją podniosłem i zerknąłem na otworzoną stronę. Było tam zdjęcie. Jednak nie byle jakie. Byłem na nim ja całujący Nicole. Z niepokojem przeczytałem artykuł a następnie znów skierowałem wzrok na siedzącą na przeciw dwójkę.

-Dobra robota Harry.- jego głęboki i niski głos wywołał ciarki na plecach- Właśnie tego od ciebie oczekiwaliśmy. Rozgłosu dzięki tej durnej dziewczynie. 
-Ona nie jest durna i nie ma z tą sprawą nic wspólnego. 
-Owszem ma. Ona jest tą którą kazaliśmy ci znaleźć. Nadaje się tylko do ustawek choć nie powiem, mogłeś wybrać lepiej.
-Ona..
-Masz ją zostawić.- przerwał mi
-Słucham!?- powiedziałem wstając
-Masz problemy ze słuchem. Koniec waszych spotkań. Ona jest nikim.- również wstał gdy Paul cały czas się tylko przyglądał
-Nie ma mowy. Wynoście się stąd. Nie zamierzam jej zostawić.
-Pewnie.. bo to ona zostawi ciebie- wskazał na drzwi

           Moje ciało ogarnął strach gdy obaczyłem w drzwiach brunetkę. Jedno zdanie naruszyło jej kruchą budowę, a jedno słowo może zniszczyć ją całkowicie. Nicole nie płakała ale ból widoczny w jej oczach pokazywał jak bardzo cierpi. Spojrzała na wchodzących chłopaków, na Paula, gościa w garniturze i w końcu na mnie. Niema prośba i niewylane łzy uderzyły we mnie raniąc serce. Dziewczyna powoli się odwróciła po czym wyszła. 

-Wynoście się. Teraz!- powiedziałem drżącym głosem zanim wybiegłem z domu

           Nie zajęło mi długo dogonienie brunetki gdyż szła powoli w kierunku swojego mieszkania. 

-Proszę porozmawiaj ze mną- zatrzymałem ją delikatnie łapiąc za ramie

           Nie wyrwała się tylko z westchnięciem obróciła w moją stronę. Jej oczy były zaszklone jednak policzki jeszcze suche.

-Nie hamuj łez..
-Harry.. Co jeszcze ci trzeba. Publicznego czy oficjalnego zerwania. Rozumiem. Potrzebna ci byłam tylko po to by było trochę szumu wkoło waszego zespołu. Szkoda tylko, że nikt mnie nie uprzedził przed tym jak się do ciebie przywiązałam.- kilka kropel zmoczyło jej policzki
-To nie tak...
-Nie chcę twoich tłumaczeń. Myślałam tylko,ze jesteś inny. Najbardziej boli mnie złamana przez ciebie obietnica...- jej głos się łamał- Żegnaj Harry...



~.~



Czytasz = Komentujesz = Karmisz Wenę

Ta da. W końcu napisałam. Trochę kazałam Wam na niego  czekać i za to przepraszam. Miałam jakąś blokadę i tak naprawdę to nie jest jeden z moich ulubionych rozdział, a zwłaszcza jego początek. Mam jednak nadzieję, że się spodoba. Ten rozdział w ogóle powstał przy muzyce Jason'a Walker'a, którego głos stał się moją drugą miłością ( nie wliczając 1D )  :)

Pozdrawiam ~~ @Singer_x

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 24

-Keith..
-Niall..

           Podszedł do mnie otwierając usta gdy ktoś mu przerwał.

-Chłopaki na scenę. Macie minutę.
-Ale..
-Teraz!

           Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem po czym skierował się do wyjścia. Reszta rzuciła mi jeszcze tylko zdziwione spojrzenia zanim poszła w ślady za blondynem. Ochroniarz, który wcześniej mnie tu przyprowadził tym razem pomógł mi znaleźć swoje miejsce tuż przed sceną. Uśmiechnął się przyjaźnie zanim odszedł. Wiele fanek widząc skąd przyszłam rzucała mi zazdrosne spojrzenia. Ja jednak nie przejmowałam się nimi uparcie wpatrując się w scenę na którą wchodziła piątka chłopaków. 5 Second of Summer występowali jak się dowiedziałam, chwile wcześniej gdy ja rozmawiałam z ochroniarzami, chłopakami i błąkałam się po korytarzach. W tym momencie jednak najbardziej zależało mi na tej piątce występującej właśnie przede mną. Wszyscy przywołali na twarz szczere uśmiechy.. wszyscy prócz blondyna. Jego uśmiech był smutny i wymuszony a momentami wcale go nie widziałam. Piosenki leciały nie ubłagalnie szybko gdy w pewnym momencie wszystkie światła zgasły a głosy ucichły. W koło  słychać było tylko ciche szepty niewiedzy. Jeden reflektor został włączony i skierowany na środek sceny gdzie stał.. Niall. Jego wzrok przeskanował wszystkich zgromadzonych gdy w końcu spoczął na mnie. Delikatny uśmiech wpłynął na twarz wraz z iskierkami nadziei w oczach. Jego głos rozbrzmiał w koło gdy zwracał się do fanów.

-Na początek to chciałbym przeprosić za te chwilową przerwę jednak jest coś co muszę powiedzieć. Pewnie większość z was widziała moje zdjęcia z pewną brunetką.- Zdjęcia? Jakie zdjęcia?- Otóż ta dziewczyna jest.. jest moją dziewczyną.. przynajmniej mam taką nadzieję... przez mój błąd mogłem ją stracić i tak naprawdę nie wiem czy nie straciłem. Teraz bez względu na wszystko chciałbym ją..- spojrzał na mnie- Keith chcę ciebie przeprosić. Kocham cię i ufam tobie jak nikomu i nic tego nie zmieni..

          Z moich oczu pociekły łzy gdy jego również niebezpiecznie się zaszkliły. Nie wiem kiedy i jak ale znalazłam się koło niego na scenie. W okół nas stanęła reszta chłopaków gdy z głośników poleciała muzyka. Było to Little Things. Słyszałam głosy chłopaków gdy po kolei śpiewali swoje partie. Gdy przyszła kolej Irlandczyka jego dłoń zacisnęła się na mojej a niebieskie tęczówki wpatrywały się w moje pełne łez. Po jego policzku również spłynęła samotna łza. Gdy piosenka się skończyła opuścił swój mikrofon.

-Say "love you" because I want to hear it. This is it what I need.*- wyszeptał
-Kocham cię Niall...

          Spojrzał mi w oczy i ponownie tego dnia chciał coś powiedzieć. Tym razem przerwał mu zduszony krzyk fanek. Nie był on jednak taki zwykły jak podczas poprzednich koncertów. Ten był pełen przerażenia. Oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę i zanim się zorientowaliśmy stojąca w tłumie dziewczyna wystrzeliła kulkę z trzymanego w ręce pistoletu. W ostatniej chwili swoim ciałem przed pociskiem uchronił mnie Niall. Z mojego gardła wyrwał się krzyk wraz ze szlochem na widok leżącego pod moimi nogami ciała. Upadłam koło blondyna chwytając jego dłoń i układając głowę na kolanach. Z rany na piersi sączyła się czerwona ciecz. Spod powiek wypłynęło kilka łez gdy z moich oczu wypływały litrami. Wokół nas szybko pojawili się chłopcy. Oni również mieli pełno łez w oczach. Słyszałam również szlochy ze strony fanek. Ochrona wyprowadzała zakutą dziewczynę z auli, a ratownicy medyczni już zmierzali w naszą stronę. Ja jednak wiedziałam, że jest za późno. Jego serce przestało bić. Na chwilę sama przestałam oddychać gdy wtulałam się w jego ciało. Chłopcy próbowali mnie odciągnąć jednak ja nie dawałam za wygraną. Oni w końcu również przestali mnie odciągać i zostawili mnie razem z nim. Spojrzałam na nich. Harry przytulał się do Lou a jego ciało trzęsło się od płaczu gdy brunet również ledwo powstrzymywał się od uronienia łez. Zayn siedział na schodkach z głową w dłoniach, a Liam siedział przy mnie i przy przyjacielu również płacząc. Nie wstydził się łez bo właśnie stracił brata. Gdy to sobie uświadomiłam jeszcze większy szloch targnął moim ciałem. Spojrzałam na twarz blondyna i raz po raz składałam pocałunki na ustach. 

-Przepraszam tak bardzo cię przepraszam.. Nigdy nie chciałam cię zostawić proszę Niall wybacz mi. Niall..
-Keith uspokój się chodź- słyszałam głos Liama
-Nie!
-Keith.. Keith..-słyszałam raz po raz

-Keith!!- nagle się obudziłam i ze zdziwieniem stwierdziłam, że znajduję się u siebie w salonie

            Byłam cała zlana potem a z oczu leciała słona ciecz. Obok mnie siedział zdezorientowany i zmartwiony Ashton.

-Co się stało?
-Czyli to był tylko sen. On żyje..- mówiłam sama do siebie
-Kto? Keith o co chodzi? 

            Czyli to wszystko mi się przyśniło. Jednak było to takie realistyczne. Coś się miało dzisiaj stać tylko nie wiedziałam czy dokładnie to co mi się przyśniło. Spojrzałam przerażona na Ashtona.

-Nie możecie dzisiaj grać.
-C..co? Dlaczego? 
-Po prostu nie możecie. Która godzina? Jedziemy?
-T.. tak ale..- nie dałam mu dokończyć tylko biegiem ruszyłam do mojego pokoju ściągając stamtąd walizkę i ciągnąc ją do  samochodu

            Szybko ją zapakowaliśmy i ruszyliśmy na lotnisko. Cała droga samochodem jak i lot strasznie mi się dłużyły. W końcu jednak znaleźliśmy się w hotelu.

-Chłopcy są jeszcze tutaj?
-Tak powinni być w swoim pokoju.
-Który numer?
-Trzecie piętro pokój 215- powiedziała recepcjonistka przyjaźnie się uśmiechając
-Dziękuję- krzyknęłam wbiegając do windy

            Gdy tylko otworzyła się na danym piętrze wyskoczyłam z niej pędząc do podanego mi pokoju. Gdy go odnalazłam bez pukania do niego prawie, że wpadłam przykuwając tym samym uwagę tam zgromadzonych. Zignorowałam zdziwione spojrzenia reszty i podbiegłam do siedzącego na parapecie blondyna. Mocno wtuliłam się w jego tors mocząc mu koszulkę kolejną dzisiaj porcją łez.

-Niall przepraszam cię. Nie chcę cię zostawiać i tego nie zrobię. Kocham cię. Rano zaspałam dlatego wtedy nie przyszłam. Proszę uwierz mi chciałam tam być ale..- przerwał mi mój monolog delikatnie muskając moje usta
-Spokojnie. Wierzę ci.- uśmiechnął się
-Niall nie możecie dzisiaj zagrać.
-Dlaczego?
-Po prostu. Mam przeczucie, ze coś się stanie. Proszę posłuchaj mnie nie chcę cię stracić.
-Przecież nie stracisz. Nie wiem skąd wiesz, że coś miało się stać ale koncert został odwołany i przeniesiony.- spojrzał mi w oczy
-Dlaczego?
-Dostaliśmy wiadomość, że złapali jakąś dziewczynę z bronią na terenie areny. Gdy ją przesłuchali wygadała się o zamachu jaki planowała jej grupa. Trzy czy cztery osoby z bronią miały wejść w trakcie koncertu. Dopóki ich nie złapią nie możemy grać.- wyjaśnił Liam
-Skąd w ogóle wiedziałaś o tym?- spytał Harry
-Czy to ważne- dalej się we mnie wpatrywali- Czy to będzie brzmieć niedorzecznie gdy powiem, że mi się to przyśniło?- pokiwali głowami- Więc udam, że nic nie wiedziałam i będę się cieszyć, że was.. że ciebie nie stracę- uśmiechnęłam się do blondyna wtulając głowę w zagłębienie jego szyi...


~.~


*Powiedz "Kocham cię" ponieważ chcę to usłyszeć. To jest to czego potrzebuję.

Czytasz = Komentujesz = Karmisz wenę

Rozdział krótki jednak chyba na tym mi zależało. Pisząc go i nawet znając dalsze wydarzenia sama ryczałam jak bohaterka. Tak naprawdę nie miałam w planach takiego przepływu wydarzeń. Było to taka spontaniczna decyzja (szybka decyzja :) ) mimo to mam nadzieję, że się spodoba i że zostawicie komentarz :)






              

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 23

Zakończyć... 

          Zwątpił we mnie i nasz związek. Stracił zaufanie, które jest przecież najważniejsze. Pomyślał, że mogłabym zrobić coś takiego. Być z nim dla pieniędzy i sławy...

Wytrwać...  

          Jednak po tym co usłyszał, każdy by tak pomyślał. Fragment z rozmowy, który rani najbardziej gdy nie znasz całej je treści.

 Zerwać...

          Z drugiej strony gdyby dał mi to wcześniej wytłumaczyć nie było by tego. Moich przemyśleń. Obawa przed złym wyborem...

Zostać...

             Jest jednak jeden argument, który przebija wszystkie... czego bym nie zrobiła, nie pomyślała nadal będę go kochała. Przecież on również darzy mnie tym uczuciem... On mnie kocha ...  Nie zranię go. Nie zostawię kogoś kto daje mi szczęście. Jak w ogóle mogłam zastanawiać się nad zakończeniem tego. Nad skończeniem z NAMI.


           Wiem co mam zrobić. Wyobraziłam sobie jego uśmiech i błękitne oczy. Nie chciałabym by znikną wraz z wesołymi błyskami. Za wiele dla mnie znaczą. Szybko wyciągnęłam mojego PearPhone'a i napisałam szybką  wiadomość do Liama. Nie chciałam na razie rozmawiać z Niallem. Bałam się usłyszeć jego głos, a tym bardziej spojrzeć w twarz. 

"O której jutro wylatujecie?"
"O 9 am z lotniska Heathrow. Jaka decyzja?"
"Dowiecie się jutro :c A jak Niall?
"Jest strasznie zdołowany. Boi się co postanowisz. 
Cały dzień siedzi w pokoju i nic nie je."
"Przepraszam was za te problemy.. "
"Nie przepraszaj nie masz za co.."
"Mam :c .. Dobranoc Liam.."
"Branoc... do zobaczenia jutro?"

          Na to już nie odpowiedziałam. Odłożyłam tylko telefon na szafkę i przymknęłam oczy. Szybko jednak zasnęłam. Była to jedna z moich najgorszych nocy. Co kilka minut się budziłam zlana potem lub spragniona. Gdy w końcu udało mi się normalnie zasnąć zostałam we śnie aż do 8:15. Po spojrzeniu na zegarek niemal natychmiast zerwałam się z łóżka. Pobiegłam do łazienki i w jak najszybszym tempie umyłam twarz, zęby i włożyłam na siebie czyste ubrania. Nawet nie zamykając domu podbiegłam do samochodu i odpalając go odjechałam z podjazdu. Całą drogę na lotnisko towarzyszył mi strach przed tym, ze mogę nie zdążyć. Minuty leciały nie ubłagalnie szybko tak jak wzrastały cyfry na moim liczniku. Światła.. korki.. wszystko by tylko zapobiec mojemu szczęściu. W końcu dojechałam. Niemal wypadłam z auta gdy zaparkowałam jak najbliżej wejścia niestety na miejscu dla inwalidów. Teraz jednak się to dla mnie nie liczyło.Po wejściu mój wzrok rozpaczliwie szukał najmniejszego sygnału gdzie mogą się znajdować chłopcy. W końcu usłyszałam jakby oddalone krzyki. Fanki! Szybkim krokiem podążyłam w tamtym kierunku. Za dwie minuty był odlot. Przyśpieszyłam. Zaczęłam przepychać się przed rozwrzeszczane dziewczynę. W końcu zatrzymana przez barierkę mogłam tylko wpatrywać się jak samolot odlatuje zabierając ze sobą coś tak dla mnie ważnego. Gdybym tylko obudził się chociaż te 10 minut wcześniej. Może wtedy zdążyłabym mu cokolwiek powiedzieć. Teraz było już za późno. Stałam tam jeszcze z kilka minut patrząc uparcie w miejsce gdzie przed chwilą stała upragniona osoba. Wiedziałam jednak, że nic już nie wskóram. Powolnym krokiem ruszyłam do samochodu. Teraz już się tak nie spieszyłam. Można powiedzieć, że tym razem blokowałam przejazd pędzącym obok samochodom. Gdy w końcu wysiadłam przed swoim domem bezwiednie osunęłam się w dół po drzwiach auta. Upadłam z cichym szlochem na żwirowy podjazd a łzy ciurkiem lały się lecą na ziemię. Po kilku minutach płaczu w końcu się podniosłam. Nie robiła na mnie wrażenia fakt nie zamkniętych na klucz drzwi. Gdyby ktoś chciał przez ten czas równie dobrze mógłby mi wynieść cały dom. Nawet jeśli i tak by się stało najpewniej wróciła bym do Polski. Tutaj  i tak nie miałam czego już chyba szukać. 

          Gdy weszłam do salony krzyk wydobyła się z mojego gardła na widok siedzącej na kanapie osoby. On jednak nie wzruszony dalej spoczywał na niej dodatkowo się we mnie wpatrując. 

-C..co ty tutaj robisz?
-Zamykaj drzwi jak wychodzisz.
-Jeśli chcesz mi nawrzucać to sobie daruj. Jest jak chciałeś zostawię chłopaków i zniknę z ich życia.
-Pakuj się.
-Naprawdę potrafisz okazać współczucie. Nie spodziewałam się po tobie takiej empatii..
-Urocza jesteś jak używasz sarkazmu. Nie chodziło mi, że masz wracać. Pakuj się bo lecisz z nami jutro. 
-Gdzie?
-Mój zespół jest jutrzejszym supportem na koncercie One Direction. My mamy samolot dziś w nocy i ty polecisz z nami.
-Dlaczego mi pomagasz? Przecież mnie nienawidzisz.
-Wiesz kto to Miaranda?
-Nie kończ już wiem o co chodzi. Czyli między nami jest w porządku?
-Chciałbym tylko czy  mi wybaczysz, że taki byłem?
-Tu chodziło o twoich przyjaciół. Też pewnie bym się tak zachowała. Choć może mniej brutalnie- zaśmiałam się delikatnie
-Wylot jest o 2 am. Przyjedziemy po ciebie w pół do pierwszej byś znów się nie spóźniła. 
-Zaspałam. Tym razem nie zasnę.
-Okey. Do zobaczenia.
-Czekaj na ile ja mam tam lecieć.
-Zależy..
-Od czego..- tego jednak już nie usłyszał ponieważ drzwi zamknęły się za chłopakiem

           Zdziwiona  i lekko ucieszona przeszłam na górę by spakować rzeczy. Nie wiedziałam na ile dni mam się spakować więc wybrałam rzeczy na trzy. Zawsze można coś dokupić lub po prostu wyprać. Zbieranie tego wszystkiego, ubrań, kosmetyków i wiele innych bibelotów, zajęło mi prawie 4 godziny. Niespecjalnie mi się z tym spieszyło. Koło 2 pm zabrałam się za robienie czegoś do jedzenia. Były to najzwyklejsze w świecie kanapki gdyż nie miałam ochoty ani nic gotować ani specjalnie najadać. Usiadłam na kanapie którą wcześniej okupywał Ash i włączyłam telewizor. Nie skupiłam się jednak ani na filmie ani na jedzeniu. Moje myśli cały czas uciekały w stronę niebieskookiego blondyna. Przypomniało mi się, że nie miałam przy sobie mojego telefonu. Podeszłam po niego do góry a następnie ponownie wróciłam do salonu. Moje oczy szerzej się otworzyły na widok nieodebranych połączeń i wiadomości. Były cztery połączenia od Liama i trzy od Lou i Zayna. W ty od każdego prócz Nialla była wiadomość.

Lo: Zostawiłaś go?

L: Odbierz lub zadzwoń jak odczytasz. Keith musimy pogadać.

Z: Dlaczego nas wystawiłaś wiesz jak teraz Niall się czuje?

H: Keith nie wiem co kombinujesz ale odpisz...

         Na ich treści w kącikach oczu ponownie zebrały się łzy. Znów mogli sobie pomyśleć, ze wszystko co mówiłam jest kłamstwem. Niewiele myśląc kliknęłam pierwsze lepsze imię rozpoczynając rozmowę.

-Hallo..
-Harry.. przepraszam was.. zaspałam i były korki. Nie zdążyłam dojechać ale..
-Keith spokojnie. Powoli. Czyli jednak chciałaś przyjść.
-Pewnie, że tak. Nie wystawiłabym was.. Nialla.
-On jest teraz załamany. Myśli, że go zostawiłaś.
-Wiem ale jutro będę na waszym koncercie. Wtedy z nim porozmawiam.
-Jak...
-Chłopaki z 5SOS mnie zabierają ze sobą. Powiedzieli, że są waszym supportem.
-Tak. Mam mu powiedzieć.
-Cokolwiek. Nie chcę by czuł się źle. 
-Dobrze więc do zobaczenia jutro..
-Paa..

            Kliknęłam czerwoną słuchawkę kończąc połączenie. Dlaczego stwarzam tyle problemów. Wystarczy, że tylko się pojawię a zaraz coś się dzieje. Nawet moi przyjaciele przeze mnie cierpią. Nie chciałam znów się rozpłakać więc skierowałam mój tok myślenia na coś innego. Nie szło mi to  jednak najlepiej więc postanowiłam po prostu położyć się spać. Ułożyłam się dość wygodnie na kanapie, a gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki odpłynęłam w moją krainę snów. 
Jakiś czas później obudziło mnie stukanie w ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam blond grzywę. Podniosłam się szybko myśląc, że to Niall. Mój zapał zgasił widok Ashtona. 

-Serio? Jeszcze żadna dziewczyna nie zareagowała w ten sposób na mój widok.- zaśmiał się- Wstawaj chyba, że przerabiamy to co było rano.
-Ehh już idę..

         Podniosłam się i wolnym krokiem przeszłam do łazienki. Umyłam zęby i przebrałam się w przyszykowane ubrania. Chwyciłam walizkę w rękę i zeszłam na dół. 

-Uwaga nasza księżniczka w końcu się zebrała..
-Darował byś se te komentarze. Dopiero wstałam.
-Powiedział ktoś kto przecież nie miał spać.
-Nie zasnęłam ja tylko..
-Straciłaś świadomość tego co dzieje się w koło?
-Po prostu już chodźmy. 

          Chciał chwycić moją walizkę jednak uparłam się, że poradzę sobie sama. Jednak gdy prawie zleciałam ze schodka przyjęłam jego propozycję. Chwilę potem siedzieliśmy w aucie niestety ja na wpół przytomna. Siedzący obok Calum co chwila mnie łaskotał bym nie zasnęła. 

-Dlaczego po prostu nie dasz mi spać?
-Bo jeszcze mi obślinisz ramię.
-Bardzo śmieszne. Dobra nie śpię.
-Keith?
-Tak?
-Co się właściwie wydarzyła między tobą a chłopakami?
-Nieporozumienie..
-Wyglądało to raczej poważnie.
-Nie chcę o tym mówić.

          Powiedziałam, może trochę za ostro jednak był to dla mnie delikatny temat. Patrząc jednak na smutną twarz Caluma żałowałam swojego tonu. Zanim jednak coś zdążyłam powiedzieć dojechaliśmy pod lotnisko. Pomimo późnej pory było na nim dość sporo ludzi. Powoli przeszliśmy przez odprawę i po kilku dość długich minutach w końcu wsiedliśmy do samolotu. Mój fotel znajdował się koło okna a na przeciw usiadł Calum. Przy starcie trochę musiał mnie uspokajać ponieważ panicznie bałam się latać. 

-Hej przepraszam cie za moją reakcję w aucie.
-Nie ma sprawy. To prywatna sprawa.- uśmiechnął się przyjaźnie

         Liczyłam, że przez drogę choć troszkę się prześpię jednak uniemożliwiał mi to ciągle siedzący naprzeciw ciemnowłosy. Co chwila opowiadał jakieś żartu, zadawał pytania lub ponownie mnie łaskocząc. Jednym słowem nie nudziło mi się podczas lotu. Pozwoliła mi choć na chwilę zapomnieć o problemach. Jednak trzeba było w końcu wylądować i wtedy cała rzeczywistość znów we mnie uderzyła. Na moją twarz znów wszedł smutek gdy w drodze do hotelu chłopcy zajęli się sobą. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy smucić gdy dowiedziałam się, że mieszkamy w tym samym hotelu co One Direction. Przy odbieraniu kluczy Ashton przyjaźnie się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłam gest choć było to dla mnie trochę krępujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę to jak wcześniej się zachowywał. Mimo wszystko podobała mi się ta przemiana, zwłaszcza, że chyba on jedyny z tej czwórki wiedział o co chodzi. 
        
          Z walizką pomógł mi Ashton. Dziwiło mnie to jak zaczął się o mnie troszczyć. Jednak teraz postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Kluczem otworzyłam drzwi pokoju i weszłam do środka. Chłopak postawił torbę koło łóżka i ponownie się uśmiechnął.

-Chłopaki dziś od rana są na miejscu koncertu. Oglądają scenę, próby i w ogóle.
-A wy?
-My jedziemy tam dopiero za godzinę. Rozpakujemy się i jedziemy do nich.
-Aha.. ej głupio mi pytać ale gdzie my jesteśmy. Przez to wszystko zupełnie nie zwróciłam na nic uwagi.
-Serio? Tę nazwę mijaliśmy i słyszeliśmy chyba ze sto razy jak mogłaś ją przegapić- śmiał się gdy ja zmroziłam go wzrokiem- amm jesteśmy w Amsterdamie- uśmiechnęłam się zwycięsko
-Potrzebujesz jeszcze czegoś?
-Nie, dziękuję tylko.. czemu tak się mną teraz przejmujesz?
-Chcę ci jakoś wynagrodzić to jak...
-Mówiłam, że jest okey. Nie gniewam się ani nic. Traktuj mnie jak zwykłą przyjaciółkę- uśmiechnęłam się delikatnie
-Okey.. my zostaniemy tam już do koncertu który jest na 7 pm a taxi przyjedzie po ciebie godzinę wcześniej.
-Ale nie mam przecież biletu.
-Masz. Liam wszystko załatwił. Wystarczy, że przy wejściu powiesz swoje nazwisko.
-Dobrze.
-Poradzisz sobie dalej?
-Tak..

         Pomachał mi tylko i wyszedł zamykając drzwi. Rozejrzałam się po pokoju. Był niewielki ale przytulny. Granatowe ściany pasowały do niebieskich zasłon i pościeli na jednoosobowym łóżku. Szafa z ciemnego drewna stojąca w kącie i szafka przy łóżku zrobiona z tego samego materiału. Zamyślona pogładziłam ręką drewno a następnie miękką pościel. Teraz zaczął mnie męczyć fakt, że jeśli się nie uda to stracę wszystko. Wyrzuciłam to szybko z głowy i postanowiłam zacząć się przygotowywać. Wzięłam najpierw prawie godzinną kąpiel. Gdy wyszłam moje palce były strasznie pomarszczone. Jako dziecko zawsze się z tego śmiałam i nawet teraz mały uśmiech wszedł na moją twarz. Następną moją czynnością było wysuszenie ciała i włosów. Związałam je w tymczasowego koka i zrobiłam delikatny ale widoczny makijaż. W walizce znalazłam odpowiednie, przynajmniej moim zdaniem, ubrania i włożyłam je na siebie. Gdy wybiła godzina mojego odjazdu zeszłam na dół gdzie już na mnie czekali. Szybko znalazłam się na miejscu. Gdy wysiadłam i moim oczom ukazała się arena zaniemówiłam. Była wielka, a w koło było pełno krzyczących fanek. Zgodnie z zaleceniem podeszłam do wejścia i do pierwszego lepszego ochroniarza. Podeszłam do niego podałam swoje nazwisko i wyjaśniłam o co chodzi. Niestety on zaprzeczał mówiąc, że nie wie o czym mówię. Jednak zaraz obok pojawił się drugi zabierając mnie ze sobą. Poprowadził mnie korytarzem do jednej z sal. Kazał tu poczekać i wyszedł zostawiając mnie samą. Kilka minut później drzwi ponownie się otworzyły a w nich pokazała się znajoma twarz.

-Liam- podbiegłam i przytuliłam chłopaka
-Za chwilę zaczynamy.. chcesz się zobaczyć z Niallem
-Tak.. bardzo..
-Więc chodź- wziął mnie za rękę i znów poprowadził korytarzem

          Tym razem jednak zatrzymaliśmy się przed salą z której można było usłyszeć śmiechy. Chłopak uchylił drzwi i wraz z naszym wejściem poczułam na sobie cztery pozostałe pary oczu. W tym też i te błękitne.. ukochane. Spojrzałam znów w te błękitne głębie. Były pełne nadziei, szczęścia ale też bólu. 

-Keith...


~.~


Czytasz = Komentujesz

Hejej.. rozdział trochę dłuższy niż zwykle i pewnie też lekko nudny. Niestety nie miałam zbytnio na niego weny. Jednak liczę, że coś tam jest do czytania :) Liczę  również=, ze pod nim pojawi się chociaż jeden komentarz...

PS. Nie zdążyłam sprawdzić błędów więc za wszystkie z góry przepraszam... :)