piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 10

          HEJ, HEJ. Dzisiaj jest premiera. Dzisiaj jest teledysk do Midnight Memorise. Siedzę nakręcona w sumie od rana. Nabijamy rekord hmm? Z tej okazji dodaję następny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Tak samo mam nadzieję że teledysk będzie super.


          Kolejny nudny, szary dzień. Chłopcy od tygodnia jeżdżą po koncertach. Pomimo dopiero tygodniowego braku mojego chłopaka, tęsknota dosłownie zżerała mnie od środka. Jak na razie nie mieliśmy czasu by ze sobą porozmawiać chociaż pięć minut, jednak nie miałam mu tego za złe. Wiedziałam, że robi to co kocha i w 100% go popierałam choć nie ukrywam, że jest mi odrobinę smutno gdy nie mogę usłyszeć jego głosu, zobaczyć uśmiechu lub tych wspaniałych tęczówek. Jednak to nie wszystko. Jest jeszcze Miranda. Ostatnio kilka razy do mnie pisała z prośbą, prawie wręcz rozkazem, o spotkanie. Na wszelkie sposoby próbowałam się wykręcać i wymyślałam co raz to nowsze kłamstwa. Wiedziałam również, że prędzej czy później się spotkamy, przypadkiem może celowo. Jednak wolałam żeby to się stało jak najpóźniej. Niestety nie wiedziałam że najgorsze jeszcze przede mną.


***

          O matko, komu się wzięło na odwiedziny? Pomyślałam gdy tylko dźwięk dzwonka wyprowadził mnie z krainy snów. Schodząc na dół przeklinałam na przybysza budzącego mnie o 8:00. Otworzyłam drzwi za którymi stał młody mężczyzna. Miał niewiele ponad 23 lata.

-Dzień dobry. Czy panna Keith Scott?
-Tak w czym mogę pomóc?
-Poproszono mnie bym dostarczył list pod ten właśnie adres.- powiedział podając mi średniej wielkości kopertę
-Dobrze, dziękuję.- powiedziałam po czym chłopak się oddalił a ja odłożyłam kopertę na stół w salonie.

          Następnym moim "przystankiem" było moje kochane łóżko które postanowiłam jeszcze przez jakiś czas pozajmować.

***4,5 h później***

          Tym razem mój sen przerwały wpadające promienie słoneczne. Przeciągnęłam się wciąż leżąc i po chwili skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i wykonałam inne poranne czynności. Następnie w ręczniku z powrotem znalazłam się w sypialni. Z komody wyciągnęłam czarną bieliznę która po chwili znajdowała się na moim ciele zasłaniając wszelkie intymne miejsca. Po chwili ubrana schodziłam do kuchni. Przygotowawszy sobie śniadanie usiadłam w salonie przed telewizorem powoli spożywając posiłek. Po jakimś czasie mój wzrok padł na dostarczone mi rano papiery. Całkowicie o nich zapomniałam. Wzięłam je więc do ręki i odpakowałam. W środku był jeden dość poważnie wyglądający list. Zaczęłam go czytać powoli i uważnie a z każdym słowem w  moich oczach gromadziło się co raz to więcej łez.

***W tym samym czasie. Oczami Nialla***

          Nareszcie chwila wytchnienia. To był jeden z najbardziej męczących tygodni w moim życiu. Niestety to dopiero początek. Cóż sam sobie wybrałem takie życie. Nie żebym żałował. Wręcz przeciwnie, uwielbiam to robić choć czasem człowiek może mieć dość. Z resztą nie ważne. W końcu mogłem zadzwonić do Keith. Cały tydzień bez jej głosu, widoku to po prostu męczarnia. Strasznie tęskniłem ale jednak mogę z nią w końcu porozmawiać. Szybko wystukałem jej numer w telefonie po czym nacisnąłem zieloną słuchawkę. Odebrała po kilku sygnałach jednak ton jej głosu lekko mnie zmartwił.

-Hej słońce coś się stało?
-Niall? Nie skąd. Cieszę się, że dzwonisz.
-Ja też. Płakałaś?
-Nie, tylko uderzyłam się w kolano i troszkę mnie boli- wiedziałem, że skłamała jednak nie drążyłem tego tematu.
-Hmm... dobrze. Jak się trzymasz. Tęsknię za tobą.
-Wszystko w porządku. Ja również tęsknię.

          Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy ok. godziny. Brakowało mi jej naprawdę. Musiałem jednak kończyć. Chciałem się jeszcze przespać. Jutro z samego rana kolejne przygotowania, a wieczorem kolejny koncert. Tylko nie zrozumcie mnie źle kochamy naszych fanów i uwielbiamy śpiewać.
Martwiłem się jednak o Keith. Przez telefon brzmiała jakoś tak smutno i jeszcze ten płacz. Najgorsze jest to, że gdy mnie potrzebuje ja jestem tysiące kilometrów od niej i nie mogę jej pocieszyć, przytulić, wesprzeć. Mimo to wiem że jest silna i miałem nadzieję, że poradzi sobie nawet jeśli ja nie mogę jej pomóc.

***Oczami Keith*** 

          Gdy tylko zakończyłam połączenie z moich oczu popłynęła kolejna fala słonych łez. Nie mogłam i nawet nie chciałam ich powstrzymywać. Potrzebowałam po prostu dać upust swoim emocją. Wzięłam pierwsza lepszą poduszkę z brzegu i mocno przyłożyłam do twarzy. Chciałam krzyczeć a żeby nie niepokoić sąsiadów zrobiłam to właśnie w tą miękką poduszkę. Gdy się troszkę opanowałam jeszcze raz spojrzałam na kawałek papieru leżący teraz na podłodze.

Szanowna panno Scott
z żalem informujemy o tragicznej stracie jaką jest śmierć pani Jean Scott. Ostatnie pożegnanie i pogrzeb odbędzie się dnia 14 Czerwca. Prosimy aby na ten czas znalazła się panna na miejscu. Po uroczystości odczytany zostanie testament zmarłej w czasie czego również wymagana jest panny obecność.
Przesyłamy szczere kondolencje
(Podpis)

           Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Ona... nie żyje. Odeszła.Teraz jestem sama, sama bez jakiegokolwiek wsparcia. Ale przecież mam jeszcze Nialla, chłopaków. Jednak to nie to samo. Ostatnia osoba*, odeszła.
Gdy blondyn do mnie zadzwonił troszkę poprawiło mi to humor. Nie wiem jak ale wiedział, że coś się dzieje. Mój kochany. Ja jednak wolę go nie martwić.
Powoli już dochodziłam do siebie. Pierwszy szok po przeczytaniu listu powoli minął. Wstałam z tej kanapy i pobiegłam do pokoju. Tam wzięłam laptopa. Po włączeniu go zabukowałam najszybciej wylatujący do Polski, samolot. Był on za 2 godziny więc zaczęłam pakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Po kilku minutach już schodziłam na dół. Wcześniej jeszcze się przebrałam i zapakowawszy torbę do bagażnika odjechałam, wcześniej zamówioną taksówką, na lotnisko. Droga zajęła mi dłużej niż przewidywałam ale ostatecznie szybko przeszłam przez odprawę i wsiadłam do samolotu. Po paru minutach już byliśmy w powietrzu. Byłam zmęczona tym wszystkim więc gdy tylko przemknęłam powieki odpłynęłam w krainę snów. Po jakimś czasie zostałam obudzona przez uderzenie kół samolotu o twarde podłoże. Zaczęłam się powoli zbierać. Jako ostatnia z towarzyszących mi w czasie lotu, pasażerów opuściłam lotnisko. Postanowiłam, że na czas mojego pobytu tutaj zatrzymam się w moim starym domu. Na szczęście miałam zapasowe klucze. Niedługo potem byłam już pod drzwiami. Zanim jednak otworzyłam drzwi ogarnął mnie lekki niepokój. Bałam się przekroczyć próg mieszkania jednak w końcu się odważyłam. Torbę zostawiłam na razie na ganku a sama skierowałam się w stronę salonu. W całym domu było cicho, spokojnie.Coś cały czas mnie niepokoiło. Zaczęłam zaglądać po kolei do wszystkich pomieszczeń. Nie było mnie tu tak dawno jednak nic się nie zmieniło. W ciąż jest tu przytulnie jednak brakuje mi śmiechu mamy rozchodzącego się po domu, zawsze grającej muzyki i zapachu różnych ciast, muffinek, które non stop piekła moja rodzicielka. Weszłam do swojego starego pokoju. Było tu dość ponuro. Na ścianach nie było moich rysunków, plakatów które zabrałam ze sobą do Londynu. Szafki i komody również były puste. Łóżko było elegancko zasłane a w koncie nie stała już moja gitara. Wszystkie półki opróżnione zostały ze wszystkich książek i zeszytów z moimi notatkami i starymi tekstami. Następny kierunek obrałam na sypialnię mojej mamy. Zanim otworzyłam drzwi wzięłam kilka głębokich oddechów i po chwili naciskałam klamkę. W pokoju nadal było czuć perfumy które zawsze używała mama. Podeszłam do półki na której było nasze wspólne zdjęcie. Zaraz obok leżała mała pozytywka. Po otwarciu jej po pokoju rozniosła się delikatna melodia której towarzyszyła mała baletnica kręcąca się w kółko. Pod nią leżał mały wisiorek. Był to niewielki, złoty napis "Forever". Okręcałam go w dłoniach a następnie zapięłam na szyi. Jeszcze raz wzięłam wisiorek w dłonie i spojrzałam na niego. Pamiątka po niej. Uśmiechnęłam się do siebie a następnie odwróciłam. Mój wzrok skierowałam na łóżko. Coś mnie zaniepokoiło więc podeszłam do niego i odchyliłam kołdrę. W następnej chwili zbiegałam szybko na dół a z oczu znów wydostawały się słone łzy. Teraz na pewno nie dam rady tam zostać nie po tym co zobaczyłam. Wybiegłam z domu zamykając uprzednio drzwi na klucz i z walizką w ręku poszłam do najbliższego hotelu. Na szczęście tam gdzie postanowiłam się zatrzymać mieli całkiem ładne wolne pokoje. Gdy już byłam w jednym z nich usiadłam na łóżku. Głowę schowałam w ręce a łzy powoli skapywały na kolana. Przed oczami miałam tylko ten jeden widok. Widok wielkiej czerwonej plamy rozlanej na śnieżnobiałym prześcieradle. Plamy z krwi. 


~.~


Wiem, że to może trochę dołujące jak miało być z okazji premiery ale akurat tak mi wypadło. Mam nadzieję jednak, że jest OK.

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 9

          W ostatniej chwili podbiegłam do Harry'ego i chwyciłam jego dłoń. Odwrócił się i tym razem chciał uderzyć mnie ale na szczęście się opanował. Stanęłam koło blondyna a loczek spojrzał na niego wzrokiem pełnym furii. 

-Co ci odwaliło!- krzyknął blondyn
-Mi!? Chyba tobie!
-Hazz. Spokojnie.- powiedziałam
-Jak mam być spokojny kiedy wiem, że ten zdrajca całuje moją dziewczynę. 

          To oni są razem?

-Wiem, że to tak wygląda ale w rzeczywistości to jest całkiem inaczej.
-Czyli jak? Możecie mi to wyjaśnić- mówił nadal wściekły 

          Spojrzałam na Nialla a następnie wskazałam na kanapę dając tym samym znak by usiedli. Gdy tylko zajęli miejsca blondyn znów opowiedział tę historię.

-Nie wierzę wam.- powiedział po zamilknięciu chłopaka
-Mówimy prawdę.
-Nie. Nie będę tego słuchać.- oznajmił i wyszedł trzaskając drzwiami

          Zmartwiona spojrzałam na Irlandczyka który zamyślony wpatrywał się w bliżej nieokreślonym kierunku. 

-Czyli taka jest jej taktyka. Chce nas wszystkich skłócić. Rozkochała w sobie Harry'ego...
-Niall proszę nie mów tak. Wiem, że zrobiła już sporo złego i pewnie jeszcze nie jedno zrobi ale jednak to nadal jest albo raczej jeszcze niedawno, była moja przyjaciółka. Prawie jak siostra i jeszcze się nie do końca z tym pogodziłam.
-Dobrze przepraszam- przytulił mnie- ale co zrobimy z Hazzą?
-Na razie dajmy mu spokój. Jest zdenerwowany zresztą jak my. Po za tym raczej nie prędko będzie chciał z nami rozmawiać.
-Niestety chyba masz rację.


***

          Tak jak przypuszczałam Harry całkowicie się od nas odseparował. Nie rozmawia z nami i udaje, że po prostu nas nie ma, ignoruje. Szczerze? Trochę to boli. Widzieć, że jeden z twoich najlepszych przyjaciół po prostu cię olewa. Nie zamieni z tobą choć jednego słowa. A do tego jeszcze świadomość, że spotyka się z kimś kto z nieznanych przyczyn chce go zniszczyć. Pogrążyć go w cierpieniu i samotności. Niestety a może na szczęście przez cały ten czas nie spotkałam osoby odpowiedzialnej za to wszystko, za to co się wydarzyło i wydarzy. Miranda. Nie raz się już przekonałam, że jest zdolna do wielu rzeczy i nigdy łatwo nie odpuszcza. Naprawdę to na tą myśl ogarniał mnie lekki niepokój. W te kilka dni uświadomiłam sobie jak niewiele wiem o mojej "przyjaciółce". Nigdy nie mówiła wiele o sobie, swoich problemach, przeszłości. Przez to ogarniał mnie jeszcze większy strach, strach przed nieznanym, nieprzewidywalnym. 


***

          Ciche pukanie do drzwi przerwało chwilę mojego spokoju, rozmyślań. Niechętnie poszłam otworzyć lecz już po chwili z uśmiechem przytulałam mojego chłopaka.

-Część słońce. Co tu robisz?
-Przyszedłem odwiedzić swoją dziewczynę. Chyba, że przeszkadzam.
-Nie, jasne, że nie. Wchodź.- wykonał moje polecenie i już po chwili siedział na kanapie w salonie- napijesz się czegoś?
-Soku?
-Pomarańczowy?
-Z chęcią.- po chwili oboje już siedzieliśmy popijając chłodny napój
-Wiesz muszę ci jeszcze coś powiedzieć.- nie powiem troszkę się zdenerwowałam
-Co takiego- spytałam niepewnie

          Chłopak chyba wyczuł moją niepewność ponieważ delikatnie się uśmiechną dodając mi tym trochę otuchy.

-Wiesz bo my z chłopakami niedługo będziemy mieli kilka koncertów i w ogóle.
-Ale co ja mam z tym wspólnego
-Chodzi o to, że będziemy musieli na jakiś czas wyjechać- mówił wciąż unikając ze mną kontaktu wzrokowego
-Jakiś czas...?
-Dwa miesiące- prawie zakrztusiłam się sokiem który właśnie piłam
-A to niedługo to...?
-Za trzy dni.
-A- ale. Czemu mówisz mi to dopiero teraz.- w moi głosie można było wyczuć pretensje jak również smutek
-Przepraszam po  prostu nie chciałem cię martwić.
-I myślałeś, że im później mi to powiesz tym będzie lepiej.
-Nie po prostu ja...
-No co.- nie powiedział nic tylko spuścił głowę

           No cóż, zraniło mnie to trochę. Wstałam więc i szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju. Stanęłam przed oknem.
Widok rozpościerał się na ogromny, tonący w deszczu Tower Bridge. Był to mój ulubiony widok. Deszcz skapujący po chłodnej szybie lub tonący gdzieś w odmętach wielkiej rzeki. Lekko zamazany obraz mostu przypominał mi moje dziecięce marzenia. Gdy jako mała dziewczynka oglądająca zdjęcia z Londynu w tym głównie tego właśnie mostu, obiecywałam sobie, że bez względu na przeciwności kiedyś zamieszkam w tym intrygującym miejscu, pełnym tajemnic. I jak widać udało mi się. Teraz stoję właśnie tu gdzie jako dziecko mogłam wracać tylko za pomocą starych fotografii.                                                                  Ciche kroki dochodzące z korytarza jakby wybudziły mnie z transu. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Irlandczykiem. Błękit jego tęczówek był niepowtarzalny, a jego spojrzenie tak intensywne, hipnotyzujące a zarazem czułe i delikatne. Nic nie mówił tylko patrzył mi prosto w oczy. Pomimo braku słów z tych dwóch głębi dało się wyczytać więcej niż by  ubierać to w słowa. Przybliżył się do mnie niepewnie i z równym wahaniem musnął moje usta. 

-Przepraszam cię. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham...


~.~


Przepraszam. Rozdział jest krótki ale chciałam coś wstawić. Mimo to liczę, że się spodoba. I przy okazji, pamiętacie. Już za dwa dni, w piątek będzie premiera teledysku do Midnight Memories!!! Cieszę się strasznie razem z moją przyjaciółką. ONE DIRECTION COME TO POLAND.

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 8

-Niall i Miranda się całowali...


***Oczami Zayna***

-A- ale jak to. Skąd wiesz.- zdziwiłem się

          Na moje słowa rozpłakała się jeszcze bardziej. Po chwili jednak wstała i podniosła coś z podłogi. Podała mi, jak się okazało, telefon. Na jego ekranie wyświetlone było zdjęcie. Fotografia na której wyraźnie było widać całującą się parę. Niall i Miranda.

-Keith może to tylko nieporozumienie. Znam Nialla od dawna i wiem, że on taki nie jest.
-Przecież widzisz. Widać wcale mu tak na mnie nie zależy.
-Mylisz się. Keith on jeszcze nigdy nie zaufał tak żadnej dziewczynie. Jesteś wyjątkowa. Od czasu założenia zespołu jesteś jego pierwszą miłością. Myślisz, że od tak by to zmarnował.
-Może i masz rację. Ale tu wyraźnie wszystko widać.
-Nie wyciągaj pochopnych wniosków najpierw z nim na spokojnie pogadaj. Jestem pewien, że wszystko się wyjaśni.
-Dziękuję- powiedziała i mnie przytuliła- nie chce być niegrzeczna ale co ty tu właściwie robisz.
-Hmm... przyszedłem cię przeprosić. Wcześniej trochę źle zareagowałem. Po prostu mam ostatnio małe problemy.
-Nie wyglądało to raczej na małe problemy. Powiedz, mogę ci jakoś pomóc. 
-Nie chcę cie zamęczać i tak masz swoje zmartwienia.
-Zayn jesteś moim przyjacielem i pomogę ci jak tylko będę mogła.
-OK. No więc wiesz może, że mam dziewczynę, Perrie- kiwnęła głową- wydaje mi się, że ostatnio nam się nie układa. Częściej się kłócimy i rzadziej widujemy. 
-Kochasz ją?
-Tak, bardzo.
-Wiesz na twoim miejscu zaprosiłabym ją na romantyczną kolację i przede wszystkim powiedziała jej co cię gryzie. 
-Jesteś pewna?
-Tak powiedz jej też jak bardzo ją kochasz. W każdym związku przechodzi się trudne chwile ale jeśli naprawdę się kochacie to wszystko przejdziecie.
-Ale i tak  mamy mało czasu dla siebie. Ciągle albo ona albo ja mamy jakieś nagrania, koncerty...
-Dość. Zastanów się czy wolisz ją widzieć chociaż raz na dzień choć na chwilę ale jednak cieszyć się, że masz przy sobie kogoś wyjątkowego czy całkowicie o niej zapomnieć i później tego żałować. 
-Masz rację. Dziękuję ci. Naprawdę jesteś wspaniałą przyjaciółką.- uśmiechnęła się

***Oczami Keith***

          Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy którą przerwał Mulat.

-Keith wiesz ja muszę już lecieć.
-OK.
-Dasz sobie radę?
-Jasne a ty?
-Pewnie. Pamiętaj wszystko się wyjaśnij. Pa mała.- przytulił mnie i wyszedł
-Paa.- powiedziałam zanim drzwi się zatrzasnęły

          Przeszłam z powrotem na kanapę i rozsiadłam się wygodnie. Zaczęłam rozmyślać na tą sprawą z pocałunkiem. Może Zayn ma rację i to tylko nieporozumienie. Jednak na samo wspomnienie w kącikach oczu zbierały się łzy. Zacisnęłam powieki by tylko słona ciecz nie wypłynęła na zewnątrz. Mój spokój znów przerwało pukanie do drzwi. Ponownie opuściłam salon i otworzyłam drzwi.

-Co ty tu robisz?- spytałam zdenerwowana
-Keith, co  jest?
-Nie wiesz!?  Nie rób ze mnie idiotki!
-Naprawdę nie wiem- powiedziała zdenerwowana
-Miranda dlaczego mi to zrobiłaś!? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami! Te twoje sprawy do załatwienia to obcałowywanie mojego chłopaka!
-Nie, Keith to nie tak. Daj mi to wyjaśnić.- prosiła
-Masz pięć minut.
-A mogę chociaż wejść?- po chwili wahania odsunęłam się od drzwi

         Przeszłyśmy do salonu i  usiadłyśmy. Przez  chwilę się nie odzywałyśmy i każda próbowała skupić wzrok na wszystkim innym tylko nie na osobie na przeciw. Po chwili jednak brunetka westchnęła i zaczęła jednak dalej uciekając wzrokiem.

-Przepraszam cię, ale to nie była moja wina to Niall... on... dostałam wiadomość, żebym jak najszybciej zjawiła się w parku. No więc poszłam a tam był on... coś tam mówił a potem... podszedł i mnie pocałował... chciałam się wyrwać ale był silniejszy... proszę cię ja  nie chciałam.- skończyła wybuchając płaczem
-Dlaczego mam ci wierzyć- spytałam niepewnie
-Nie ufasz  mi już. Przecież jesteśmy przyjaciółkami, zawsze razem od dzieciństwa. Nigdy nie zrobiła bym ci czegoś takiego. Zresztą wiesz dobrze, że ja lubię Harry'ego.- zastanawiałam się przez jakiś czas na jej wypowiedzią

          Już nie wiedziałam co mam myśleć. Z jednej strony ona ma trochę racji. Znałyśmy się od dzieciństwa. Zawsze mogłyśmy sobie wszystko powiedzieć. Zawsze mnie wspierała i ufałam jej jak nikomu innemu. Z drugiej, Nialla również darzyłam zaufaniem i kochałam go. Ostatnio również bardzo mnie wspierał. Chciałam najpierw porozmawiać z blondynem. 

-Miranda, muszę to jeszcze przemyśleć i chcę wiedzieć co ma w tej sprawie do powiedzenia Niall.
-Dobrze ale przecież on się nie przyzna. 
-Już postanowiłam.
-OK, ale pamiętaj ja bym cię nie okłamała- powiedziała wycierając ostatnie łzy i wychodząc z domu


***Oczami Nialla***

          Wszedłem do domu trzaskając drzwiami. Usiadłem w salonie koło chłopaków chowając twarz w dłonie.

-Hej co jest?- spytał Liam

          Pokręciłem głową,że nie chce gadać po czym poszedłem na górę. Chwilę później usłyszałem zamykane drzwi na dole i kroki na schodach. Zaraz koło mnie ktoś stanął. 

-Niall ona wie.- spojrzałem przerażony na przyjaciela
-S- skąd wiesz.
-Byłem u niej nie dawno. Musisz jej to wyjaśnić i w sumie mi też. Nawet nie wiesz jak ona to przeżywa, boi się  i nie chce cie stracić.
-Kocham ją. To ta jej przyjaciółeczka. Kazała mi przyjść do parku, mówiła, że ma mi coś ważnego do powiedzenia. Kiedy tylko się tam zjawiłem zaczęła gadać jakieś bzdury a następnie mnie pocałowała. Byłem zdziwiony ale szybko ją odepchnąłem. Potem tylko się zaśmiała i odeszła... tak po prostu.
-Keith pokazywała mi zdjęcie które jej ktoś wysłał. Była tam właśnie wasza dwójka. Słuchaj jestem twoim przyjacielem i ja ci wierze ale ona musi to wiedzieć przecież... kur*a- momentalnie się podniósł
-Co?
-Mówiłeś, że Miranda zaczęła się śmiać i poszła tak?- kiwnąłem głową- nie rozumiesz ona chce jakoś was rozdzielić, nie wiem czemu ale teraz pewnie siedzi u Keith i wymyśla niestworzone historie.
-Muszę do niej iść. Wyjaśnić.
-Nie teraz. Ona jest zdenerwowana i ty też. Odpocznij i pojedziesz do niej z samego rana. Jest późno, pewnie i tak śpi.
-Może masz rację.


***Oczami Keith. Rano***

          Ta noc była z pewnością jedną z moich najgorszych. W ogóle prawie nie zmrużyłam oka. Większość czasu spędziłam wylewając litry łez w poduszkę i rozmyślając nad tą całą sytuacją. Bałam się, że to  będzie koniec naszego związku. Związku który dopiero się zaczął i miał być taki szczęśliwy. Jednak życie to nie bajka. Nie zawsze czeka na ciebie książę z bajki który zabiera cię na swym białym koniu i sprawia, że żyjecie razem długo i szczęśliwie. Moim księciem jest uroczy  blondyn o hipnotyzujących błękitnych tęczówkach i idealnym uśmiechu. Jednak mi nie dane jest zostać jego księżniczką. On jest po prostu idealny, znany i uwielbiany przez miliony ładniejszych ode mnie dziewczyn. A ja? Zwykła dziewczyna z masą kompleksów, wad i nie zauważana przez nikogo. I tak mam ogromne szczęście, że w ogóle go poznałam, chłopaków. Cała piątka była wspaniała ale Niall... mimo, że znam go dość, krótko wiem, że go kocham, że...
Komu się wzięło  na odwiedziny tak wcześnie? Pomyślałam gdy tylko usłyszałam dzwonek do drzwi. Z pewną obawą podniosłam się i zeszłam na duł by otworzyć. Nogi zaczęły się pode mną uginać, a w kącikach oczu znów zbierała się słona ciecz gdy tylko zobaczyłam tą bujną blond czuprynę i błękitne spojrzenie. Przez chwilę nic do mnie nie docierało ale mój gość wyrwał mnie z zamyślenia machając mi ręką przed oczami. Wzdrygnęłam się i odsunęłam kawałek od niego.

-Mogę wejść- spytał lekko łamiącym się głosem
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł.
-Proszę chcę ci wszystko wyjaśnić.- wahałam się jeszcze przez chwilę ale ostatecznie przepuściłam go i razem poszliśmy do salony.

          Dalej jednak utrzymywałam między nami określony dystans. Przez chwilę nic nie mówił ale ostatecznie odważył się w końcu odezwać.

-Keith... przepraszam cię ale to naprawdę nie była moja wina. To Miranda... ona to zaplanowała... proszę musisz mi uwierzyć.
-Niall... ja nie potrafię... ona mówiła coś całkiem odwrotnego.- w głowie miałam totalny mętlik
-Proszę cię. Ja naprawdę cię kocham i nie zdradził bym cię.- przybliżył się kawałek ale ja dalej utrzymując dystans odsunęłam się.

          W jego oczach nie było widać już tej radości co  zawsze. Teraz krył się tam smutek, rozczarowanie, ból. Może się mylę ale chyba nawet zobaczyłam iskierki miłości, miłości do... do mnie? Chłopak zaczął opowiadać wszystko od początku a gdy skończył, kucał przy mnie trzymając delikatnie moje dłonie. Przybliżył się niepewnie. Jeszcze raz przeanalizowałam jego i Malika słowa. Powoli zaczynałam mu wierzyć. Jednak czy to możliwe by Miranda zrobiła mi coś takiego. Po chwili poczułam jego ciepły, miętowy oddech na twarzy. Patrzył mi w oczy z pewną obawą, strachem przed odepchnięciem. Jednak ja nie miałam takiego zamiaru. Również spojrzałam w jego oczy po czym delikatnie musnęłam jego usta. Uśmiechnął się do mnie.

-Czy to znaczy, że mi wierzysz?
-Tak- powiedziałam z uśmiechem.

          Ucieszony, szybko wstał i chwyciwszy mnie w swoje ramiona okręcił wkoło po chwili wpijając się w moje usta z ogromną namiętnością. Równie entuzjastycznie odwzajemniłam pocałunek. Chwilę potem leżeliśmy wtuleni w siebie na puchatym dywanie.

-Kocham cię wiesz?- spytałam po jakimś czasie przerywając panującą w koło ciszę
-Wiem, a wiesz, że ja cię bardziej.
-W cuda nie uwierzę.
-Nie wierzysz w cuda?
-Jedyny cud w jaki wierzę leży właśnie koło mnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.- wtuliłam się w niego mocniej i tak właściwie minął nam prawie cały dzień

          Gdy już się zapowiadało, że dzień skończy się tak szczęśliwie coś oczywiście musiało się schrzanić. Gdy z Niallem leżeliśmy, rozmawiając przy tym, na dywanie ktoś zaczął pukać, poprawka, walić w drzwi. Podnieśliśmy się a ja poszłam otworzyć. Ledwo przekręciłam zamek a drzwi z rozmachem się otworzyły i odbiły od ściany zostawiając na niej małe wgniecenie. Do środka wparował wściekły Harry i od razu skierował się do miejsca w którym znajdował się blondyn. Pobiegłam tam szybko i stanęłam w drzwiach w osłupieniu przyglądając się Hazzie który właśnie szykował się by zadać mocny, bolesny cios zdezorientowanemu Irlandczykowi... 


czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 7

          Mieliście kiedyś taką sytuację, że osoba którą znaliście od dzieciństwa, której ufaliście bezgranicznie nagle bez ostrzeżenia wbija wam nóż w plecy. Zadaje ostateczny cios który powali cię na ziemię i zamienia wszystko w okół , każde miejsce, rzecz w wytwórnię wspomnień raniących w samo serce. Nie? A ja owszem. Może jednak od początku...

***Oczami Keith***

          Nareszcie w domu. Choć bardzo mi się podobało w górach to jednak nie ma to jak w domu. Razem z chłopakami staliśmy pod moim domem. Wzięłam swój bagaż i z pomocą mojego nowego chłopaka (jak to słodko brzmi) po chwili znalazł się na górze. Pozostała czwórka również weszła do środka. Chwilę po naszym przybyciu usłyszałam charakterystyczne trzaśnięcie drzwiami, a chwilę potem moim oczom ukazała się moja przyjaciółka.

-Keith!
-Miranda!- krzyknęłyśmy i mocno przytuliłyśmy.

         Nawet po tak krótkiej rozłące zdążyłyśmy porządnie za sobą zatęsknić. Gdy po chwili do salonu wszedł Harry, ponieważ wyszedł do łazienki, Mimi rzuciła się na niego. Ten z uśmiechem podniósł ją i ob kręcił w koło a następnie... pocałował. Dobra tego się nie spodziewałam, pozostali chyba również sądząc po ich dość śmiesznych, minach. Nawet chyba sama Miranda była zszokowana jednak odwzajemniła pocałunek.

-Jak myślisz przerwać im czy nie- usłyszałam cichy szept Lou do Zayna
-Nawet się nie waż- powiedziałam- niech się nacieszą sobą- wygoniłam ich do kuchni
-To teraz każdy chyba jest już zajęty, co?- powiedział Lou
-Każdy, a Niall?- spytał Zayn
-Stary na jakiej planecie ty żyjesz. Nie wiesz, że nasz głodomorek i Keith są razem
-No to dla mnie nowość. Sorry nie zauważyłem- powiedział z uśmiechem

        Chyba tylko ja zdawało się, widziałam, że  ten uśmiech nie był do końca szczery, a w oczach miał iskierki bólu. Zmartwiło mnie to. Nie chciałam by moich przyjaciół coś trapiło, więc postanowiłam pogadać z nim przy najbliższej okazji. Jednak teraz nie dane mi było nad tym długo rozmyślać.

-Hej słońce tu ziemia.
-Co... przepraszam, zamyśliłam się.
-Ostatnio dość często ci się to zdarza, wszystko w porządku. 
-W najlepszym- spojrzał na mnie podejrzliwie jednak już nie ciągnął tematu
-Wiesz musimy już iść, trzeba się jeszcze rozpakować.
-Hmm, OK.- odprowadziłam go do przedpokoju.

           Tam pożegnałam się z pozostałą czwórką a na końcu pocałowałam Nialla w usta.

-Pa słońce.
-Cześć- powiedziałam i zamknęłam drzwi za chłopakiem
     
            Następnie przeszłam do salonu w którym siedziała już Miranda.

-Chyba dużo  się wydarzyło tam w górach  co? Czemu nie mówiłaś, że ty i Niall jesteście razem.
-I kto to mówi. Swoją drogą jak tam z Hazzą. Raczej nie wygląda to na etap "Jesteśmy tylko bliskimi przyjaciółmi".
-Oj tam, nic szczególnego. Naprawdę bardzo go lubię.
-No to widzisz, a z blondynem jestem od wczoraj więc nawet nie miałam jeszcze okazji by ci powiedzieć.
-Słodko razem wyglądacie. Ej ja lecę muszę jeszcze coś załatwić.- powiedziała po czym w podskokach opuściła salon a następnie mieszkanie.

          Oparłam głowę na oparciu i napajałam się panującą wkoło ciszą. Jednak po chili mój spokój przerwała pewna osoba wchodząca do pokoju. Podniosłam wzrok na tajemniczego przybysza.

-Zayn? Co ty tu robisz? Nie miałeś jechać z chłopakami?
-Może po kolei. Tak to ja i wróciłem ponieważ zostawiłem telefon, a co do chłopaków to czekają w aucie.- wziął urządzenie i już miał wychodzić kiedy go zatrzymałam
-Co się stało?
-Możemy chwilę pogadać- trochę się zdenerwował słysząc mój poważny ton
-Nie za bardzo, spieszę się.
-Ale to ważne.
-Nie teraz kiedy indziej.- warknął i wyszedł trzaskając drzwiami.

Co mu się takiego stało?
          Do wieczora myślałam jak z nim pogadać. Nie powinnam na niego naciskać ale chciałam mu pomóc. Po długich rozmyślaniach postanowiłam poczekać jeśli będzie gotowy to sam o wszystkim powie.
Siedziałam tak w ciszy którą przerwał dźwięk  przychodzącej wiadomości. Szybko chwyciłam telefon i otworzyłam wiadomość. Była od nieznanego numeru. To co tam zobaczyłam sprawiło, że z moich oczu popłynęły łzy a urządzenie wypadło z rąk. Akurat w tym momencie komuś się zebrało na odwiedziny. Niechętnie wstałam z kanapy stwierdziwszy, że przybysz nie odpuści tak łatwo. Powoli podeszłam i uchyliłam drzwi.

-Keith, przyszedłem bo chciałem... Jezu co ci się stało?
-Nic.- odwróciłam głowę
-Jak nic, przecież widzę.- przytulił mnie tym samym wchodząc do domu.
-Zayn... jaa... jaa...- nie mogłam się wysłowić ponieważ prawie dławiłam się łzami
-Cii... spokojnie. Chodź.- zaprowadził mnie z powrotem na kanapę i tam mocniej przytulił do siebie

         Słona ciecz wypływająca z moich oczu moczyła jego podkoszulek ale on nic sobie z tego nie robił. W końcu się odsunęłam i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki.

-Niall i Miranda się całowali...


~.~


Jest rozdział nr 7. Martwi mnie natomiast brak komentarzy. Nie wiem czy się podoba czy są jakieś uwagi. Proszę abyście po przeczytaniu zostawili w kom. chociaż jedno słowo. To tylko kilka sekund a dla mnie motywacja.  


Pozdrawiam~~ Torri 





           
          

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 6

***Oczami Keith***

          Stałam tam i wpatrywałam się przerażona w jego oczy. Nie mogłam wydusić ani słowa.

-Keith?
-Ja... ja... jesteśmy p- przyjaciółmi.- jąkałam się zdenerwowana
-Hmm, tak- odpowiedział jakby trochę... zawiedziony

          Razem bez słowa zeszliśmy na dół, tak samo w ciszy jedząc śniadanie. Następnie gdy wszyscy się już posilili poszliśmy pozwiedzać. Tak minął nam w sumie cały wyjazd. Śniadanie, zwiedzanie, sen. Czasem ten nasz rytuał zakłócały wypady na narty czy oglądanie filmów na DVD. Ostatni wieczór spędziliśmy na kanapie, a właściwie to chłopcy spędzili bo ja cały czas byłam u siebie. Siedziałam tak i rozmyślałam. Przez cały wyjazd praktycznie nie rozmawiałam z Niallem.
Dlaczego ja mu wtedy nie powiedziałam prawdy? A no tak ponieważ jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę tego zniszczyć.
Podczas moich rozmyślań usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Szybko chwyciłam pierwszą lepszą książkę i otworzyłam na byle jakiej stronie. Po chwili po pomieszczeniu rozniósł się spokojny głos Liama.

-Keith zejdziesz na chwilę na dół?
-Może później, czytam.
-Do góry nogami.- podszedł  i odwrócił książkę- proszę to ważne -po krótkim wahaniu zgodziłam się i razem zeszliśmy do salonu.

         Na dole siedziała pozostała czwórka. Spojrzałam na Nialla w tym samym momencie co on na mnie. Szybko spuściłam wzrok i usiadłam na fotelu.

-Słuchajcie wiemy, że coś się stało tylko, że żadne z was nie chce powiedzieć co- Liam patrzył raz na mnie raz na blondyna
-Martwimy się. W ogóle się nie odzywacie do siebie.-zabrał głos Zayn
-Powiecie nam co jest.- spytał Harry

         Znów skierowałam wzrok na Irlandczyka po czym ze łzami w oczach uciekłam na dwór. Znów towarzyszy mi  to samo uczucie. Pustka, samotność. Muszę mu w końcu powiedzieć ale nie wiem jak. Biłam się z myślami siedząc na tarasie gdy usłyszałam, że ktoś wyszedł za mną. Odwróciłam głowę i napotkałam te piękne niebieskie tęczówki.

***Oczami Nialla***

          Zmartwiłem się jej nagłym wyjściem. Szerze, bałem się tej rozmowy ale musiała ona w końcu nastąpić. Ruszyłem więc za dziewczyną na taras. Gdy usłyszała jak staję za nią odwróciła się i spojrzała mi w oczy. Jej niebieskie tęczówki były pełne łez. Podszedłem do niej i mocno przytuliłem. Na szczęście nie odsunęła się tylko jeszcze mocniej wtuliła w moje ramię.

-Dlaczego- spojrzała na mnie pytającym wzrokiem- dlaczego mnie ignorujesz. Od naszej ostatniej rozmowy w ogóle nie rozmawiamy.
-Przepraszam cię ale ja... proszę, nie chcę na razie o tym mówić.
-Dobrze jak będziesz gotowa to wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć.
-Wiem, dziękuję.- pocałowała mnie w policzek

         Siedzieliśmy w ciszy przytuleni do siebie, patrząc na powoli pojawiające się gwiazdy. W pewnym momencie zauważyłem, że brunetka zasnęła oparta o moje ramię. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju gdzie położyłem ją na łóżku. Zszedłem cicho na dół gdzie wciąż siedzieli chłopcy. Chcieli coś powiedzieć ale rzuciłem im spojrzenie mówiące, że nie chcę o tym mówić. Usiadłem na kanapie i zacząłem oglądać z nimi film. Właściwie to tylko wpatrywałem się w migający ekran myślami będąc całkiem gdzie indziej. Cały czas myślałem o tej sytuacji z Keith. Nawet nie zauważyłem kiedy zostałem sam. Położyłem się próbując zasnąć co skutecznie zakłócał mi natłok myśli. Po jakimś czasie usłyszałem kroki na schodach, a chwile potem skrzypienie podłogi w pokoju.

-Czemu nie śpisz?- po pokoju rozniósł się delikatny głos dziewczyny
-Nie mogę zasnąć, a ty.
-Emm, jest burza i się boję.

         Dopiero teraz usłyszałem gwiżdżący dość głośno wiatr uderzający o ściany domu, jak i mocne grzmoty rozbrzmiewające wkoło.

-Chodź tu do mnie- zrobiłem miejsce koło siebie które po chwili zajęła uśmiechnięta dziewczyna
-Dziękuję- powiedziała i się przytuliła
-Nie ma sprawy- pocałowałem ją w czoło i mocniej przytuliłem


***Oczami Keith***

          Leżałam tak przytulona bo blondyna, przy którym całkowici zapominałam o strachu do panującej na zewnątrz burzy. Po jakimś czasie podniosłam delikatnie głowę i zauważyłam, że przytulony do mnie chłopak, zasnął. Pocałowałam go w policzek, na co on uśmiechnął się przez sen.

-Kocham cię- szepnęłam i położyłam głowę na poduszce
-Naprawdę?- mój wzrok szybko powędrował na Irlandczyka
-Niall... to t-ty nie śpisz?
-Nie, ale odpowiedz. Naprawdę?- kiwnęłam nieśmiało głową- Dlaczego mi wtedy nie powiedziałaś?
-B-bo się bałam... boję się, że... ty nie odwzajemniasz tego, że to zepsuje naszą przyjaźń a tego...- nie skończyłam ponieważ zamknął mi usta łącząc je ze swoimi.

         Odwzajemniłam pocałunek, z początku delikatny przeradzał się w co raz bardziej namiętny. Usta zaczęły się poruszać jak w idealnym tańcu wspomaganym przyśpieszonym rytmem uderzających serc. Gdy w końcu zabrakło nam powietrza, niechętnie się od siebie odsunęliśmy.

-Ja też cię kocham i dziękuję.
-Za co- spytałam zdziwiona
-Za wszystko. Za zaufanie, za to, że jesteś... za wszystko.- uśmiechnął się
-Ufasz mi?
-Tak. Dziwne bo pomimo, że znamy się tak krótko myślę, że naprawdę mogę ci zaufać. 
-Dziękuję- uśmiechnęłam się do niego i jeszcze raz delikatnie musnęłam jego usta zanim oboje zasnęliśmy.

         Rano obudziły mnie wpadające do środka promienie słoneczne. Po wczorajszej burzy nie było nawet śladu, jeśli oczywiście nie patrzeć na liczne kałuże, znajdujące się na drodze. Wstałam powoli i po cichu by nie obudzić śpiącego obok mnie chłopaka. Następnie skierowałam się do kuchni. W pomieszczeniu znajdował się już Zayn. Oparty o blat popijał chłodny sok pomarańczowy. Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił i zaczęłam robić śniadanie.

-Chyba się już pogodziliście, co?- spytał gdy nasypałam sobie płatków.

         Kiwnęłam tylko głową ponieważ byłam tak głodna, że nie chciało mi się odrywać od miski z pożywieniem.

-To jest niesamowite.
-Co takiego?- zdziwiłam  się
-Ty jesteś po prostu niesamowita. Nasz blondyn naprawdę ci zaufał i widać, że mu na tobie zależy. 
-Mi też na nim bardzo zależy.
-Czyli co, jesteście  razem?
-No nie wiem, jesteśmy?- usłyszałam za sobą i  po chwili poczułam gorące dłonie na swojej tali
-Hmm zastanowię się jeszcze- odwróciłam się do niego

         Zrobił smutną minkę. Pocałowałam go delikatnie w usta.

-Żartowałam-uśmiechnął się pokazując swoje równiutkie, białe ząbki i tym razem to on złożył na moich ustach czuły pocałunek
-Czy to możliwe by przez  jedną noc, aż tyle mnie ominęło- do kuchni wszedł zaspany loczek

         Zaśmiałam się i kręcąc głową wyszłam z pomieszczenia kierując się do łazienki. Wykonałam wszystkie czynności... wszystkie prócz ubrania się ponieważ głupia zapomniałam wziąć ze sobą naszykowane rzeczy. Wyszłam więc w samym ręczniku i na moje nieszczęście wpadłam na wychodzącego z pokoju Lou.

-No, no takie widoki z rana. Mógłbym się przyzwyczaić.
-Loueh nie przeginaj.-uderzyłam go w ramię i poszłam szybko do pokoju

         Ubrałam na siebie krótkie spodenki z ćwiekami i czarną bokserkę. W chwili gdy rozczesywałam swoje włosy do pokoju wszedł farbowany.

-No wiesz ty co bo będę zazdrosny.- spojrzałam na niego zdezorientowana- Louis siedzi na dole i chwali się, że widział cię w samym ręczniku.
-Zapomniałam ubrań a z tym głupkiem to się jeszcze policzę- zaśmiałam się

         Chłopak podszedł do mnie i przytulił.

-Jesteś tylko moja. Kocham cię.
-Ja ciebie też.


~.~


Cześć!! Wiem, że dość długo kazałam wam  czekać ale mam nadzieję, że rozumiecie... szkoła i jeszcze inne zmartwienia. Przy okazji zapraszam na bloga mojej przyjaciółki dopiero zaczyna ale gwarantuję, że jest on super ---> http://i-need-you-more-than-i-ever-kneww.blogspot.com/


Pozdrawiam~~ Torri :* 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Przepraszam!!!!

          Przepraszam ale następny post nie pojawi się tak szybko ponieważ mój komputer całkowicie się rozwalił mam jakiegoś wirusa i nie wiadomo czy w ogóle odzyskam wszystkie pliki przez to wszystko nie mogę go na razie używać a tym bardzie pisać ale postaram się dodać rozdział przy najbliższej okazji samego tego posta piszę na telefonie więc z góry przepraszam za błędy. Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam~~ Torri :*

piątek, 3 stycznia 2014

Imagine z Harrym

Tak naprawdę to nie ma tu za dużo Harry'ego. Mała wzmianka, pomimo tego mam nadzieję, że wam się spodoba. Do napisania zainspirowała mnie jedna z piosenek chłopaków.


          Jak to jest? W jednej chwili czujesz, że masz wszystko a w drugiej to wszystko tracisz. Całe życie czekasz by poznać tą jedyną osobę. Kogoś kto zmieni twój dotychczasowy światopogląd. Kogoś kto będzie z tobą w najtrudniejszych momentach, zarówno w cierpieniu jak i w szczęściu.
To teraz wyobraź sobie. Znalazłaś to czego tak pragnęłaś. W tej chwili jesteś szczęśliwa, że masz przy sobie tego jedynego, w następnej trzymasz w ręku telefon a w nim wiadomość. Właśnie straciłaś to, o co byłaś gotowa oddać nawet własne życie. Co czujesz? Ból, cierpienie, rozczarowanie czy może po prostu ogarniającą cię pustkę.  Uczucie zapadania się w ciemność, samotność. W głowie masz tylko jedno pytanie "Dlaczego". Nie możesz z rozumieć co skłoniło go do takiej decyzji i to jeszcze w taki sposób, przez SMS. Słona ciecz zaczyna moczyć twoje zaróżowione policzki. Bezwładnie osuwasz się po chłodnej ścianie,aż w końcu całkowicie pochłonięta przez ciemność, leżysz na czarnych, mokrych od twoich łez, kafelkach. Zemdlałaś.

          Otwierasz powoli ociężałe powieki by ujrzeć ogromną salę owładniętą przez nienaturalną biel. Podnosisz się i rozglądasz wkoło. Na początku nic nie dostrzegasz lecz po chwili twoją uwagę przykuwają znajdujące się przed tobą, schody. Jedne prowadziły na dół zaś drugie w górę. Następnie twój wzrok kieruje się na znajdujące się tam tabliczki. Były to pojedyncze słowa przez które czułaś przebiegające po twoim ciele niemiłe dreszcze. ŻYCIE i ŚMIERĆ. ŚMIERĆ i ŻYCIE. Dwa słowa, które jednak znaczyły tak wiele.  Wiedziałaś już co się stało. Umarłaś... ale czy na pewno? Ty miałaś wybór. Zostać i dalej cierpieć na tym okrutnym świecie z kimś kto złamał twoje jakże kruche serce czy odejść i uwolnić się od wszystkich problemów jednocześnie tracąc wszystko co kochałaś. Byłaś rozdarta pomiędzy dwiema rzeczami składającymi się w jedną, tak trudną do podjęcia decyzję. Twoje myśli powracają do tego momentu. Gdy widzisz go po raz pierwszy, po raz pierwszy wasze usta łączą się w jedno. I nagle to wszystko ulatuje, a pojawia się wspomnienie tej nieszczęsnej wiadomości, cierpienia. I wtedy wiesz już co zrobić. Kierujesz się w stronę nowego życia. 

          Ciemność. To jedyne co widziałaś na początku.  Niedługo potem usłyszałaś pojedyncze słowa, które po chwili ułożone zostało jedno zdanie a jednocześnie słowo "Przepraszam". Ponownie otwierasz oczy. Tym razem jednak nie napotykasz bieli lecz cudowne zielone tęczówki. Dwie głębie pełne smutku jak i radości z powodu twojego nieoczekiwanego przebudzenia. TAK wybrałaś ŻYCIE.
Siedzący przed tobą chłopak delikatnie trzymając twoją dłoń, wpatrywał się intensywnie próbując cokolwiek wyczytać z twojego wyrazu twarzy. Jesteś pewna, że w twoich oczach dostrzegł przebłysk miłości ponieważ po chwili wasze usta znów złączyły się w jedno. Znów poczułaś ten smak tą troskę bijącą od niego. Jednak już do końca, co dzień rano budziłaś się ze strachem, że to wszystko zniknie. Znów stracisz to na czym tak ci zależy. Kogoś kto jest właśnie tym wszystkim, całym światem. 






"Contrary to my words, I am missing you,
I worry when I can see suffering
Contradicting everything,
I care about you"


~.~


Jeszcze raz, mam nadzieją, że się podoba. Ja osobiście jestem zadowolona. Przy okazji, rozdział postaram się dodać w ciągu najbliższych dwóch dni.

Pozdrawiam~~~Torri :*

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 5

          Przez następne dni codziennie odwiedzałam Mirandę. Przy tym zawsze towarzyszył mi Harry. Oni bardzo się ze sobą zżyli. Zwykle udawało mi się zamienić z przyjaciółką dwa może trzy zdania ponieważ po chwili pochłonięta rozmową z lokatym zapominała o wszystkim w koło. W końcu jednak nadszedł dzień w którym wypuszczali Mirandę. Razem z chłopakami czekaliśmy u nas w domu i czekaliśmy na naszą parę (czyt. Harry, Miranda). Po jakimś czasie usłyszałam trzask drzwi i ciche śmiechy a niedługo po tym zobaczyłam uśmiechniętą dwójkę. Podbiegłam do dziewczyny i mocno przytuliłam.

-Mimi jak dobrze cię znów widzieć. Bez ciebie w domu było tak pusto.        
-Też się cieszę, że już jestem. Aaa...?    
-No tak nie znasz jeszcze wszystkich. OK no więc Niall, Harry ale to już raczej wiesz, dalej Zayn, Liam i Louis- pokazywałam każdego po kolei.
-Miło mi was poznać.- uśmiechnęła się 

          Razem usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. W pewnym momencie z pokoju wyszedł Liam w celu odebrania telefonu. Wrócił po kilku minutach z raczej dobrymi wiadomościami.

-Chłopaki, Brad mówi, że wszystko załatwione.- powiedział
-Super, to jedziemy po jutrze?- spytał Niall
-Tak.
-Ej, czy mnie coś ominęło? O co chodzi?
-No tak. Brad to nasz znajomy i załatwił nam domek w górach. Chcemy jechać razem z wami na narty.- Niall na mnie spojrzał
-Z nami?
-Tak. Jeśli oczywiście chcecie.
- Ja z chęcią na ile?
-Myśleliśmy tak o tygodniu ale to jeszcze się zobaczy.
-OK, a ty Mimi?- spojrzałam na siedzącą dotąd cicho, przyjaciółkę
-Chciałabym ale niestety nie mogę, Przyjeżdża do mnie kuzyn z którym się dawno nie widziałam i chciałabym spędzić z nim trochę czasu. Ale ty jak chcesz to jedź tylko macie mi przywieść  pamiątkę z gór.- zaśmialiśmy się
-Oczywiście.

***Dzień wyjazdu. Oczami Keith***
     
          Od rana biegam jak poparzona pakując potrzebne rzeczy. Najlepsze było to, że gdy wszystko było już dopięte na ostatni guzik i miałam 10 minut do przyjazdu chłopaków, chodziłam jeszcze w piżamie. Szybko pobiegłam na górę, a potem do łazienki. Na dół zeszłam już ubrana i uczesana w momencie gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz blondyna.

-Cześć, gotowa?- pocałował mnie w policzek
-Jasne. Jak jedziemy?
-Dwoma samochodami, jeden prowadzi Harry, a drugi Lou. Ty i ja zabieramy się z Louisem, a Zayn i Liam z Hazzą.- powiedział chwytając moją torbę
-OK- powiedziałam i wyszłam tuż za nim.

           Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Ponieważ wcześnie wstałam byłam zmęczona i nawet nie wiem kiedy oparta o ramię blondyna, zasnęłam. Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię.

-Keith, Keith wstawaj już jesteśmy na miejscu.- otworzyłam oczy i zobaczyłam parę niebieskich tęczówek.

          Uśmiechnęłam się do blondyna.

-Oo, jeszcze pięć minut.
-I tak śpisz już dłużej. Reszta dawno jest w środku.
-Co, to czemu mnie nie obudziłeś wcześniej?
-Bo tak słodko wyglądałaś- zarumieniłam się- i jeszcze tak słodko się rumienisz- zaśmiał się
-Oj, zamknij się- zaśmiałam się i wyciągnęłam go z auta.
-Chłopaki wzięli nasze bagaże więc chodź.
-Niall- zawołałam a on się odwrócił zdziwiony

          Rozłożyłam ręce jak małe dziecko i zrobiłam oczka jak ze Shreka. Zaśmiał się i podszedł do mnie po czym wziął na barana. Razem poszliśmy, a raczej on poszedł, do małego saloniku gdzie siedziała cała reszta. Na nasz widok zaczęli się śmiać. My również zaczęliśmy się śmiać przez co niestety boleśnie wylądowaliśmy na podłodze.
-Przepraszam- powiedziałam do blondyna pomagając mu wstać
-Ja też- dalej się śmiał
-No już dosyć dzieci. Trzeba się podzielić pokojami- powiedział Lou - to może tak, Keith ty masz swój pokój jednoosobowy. Na górze są jeszcze dwa pokoje dwuosobowe więc jakoś się podzielimy. Ostatni który się będzie kłaść śpi na dole na kanapie.
   
           W tym momencie chłopcy zaczęli  się ścigać do pokojów. Kto pierwszy tan lepszy. Ja spokojnie poszłam do swojego by wypakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Właśnie wkładałam do szafki ostatnią rzecz kiedy do pokoju wszedł smutny blondyn.

-Niech zgadnę, przegrałeś wyścig i śpisz na kanapie- kiwnął głową.

          Ze śmiechem podeszłam do niego i przytuliłam.

-Normalnie jak dzieci. Jak ci się przyśni koszmarek to możesz przyjść do mnie- uśmiechnął się głupkowato- Żartowałam- zaśmiałam się i pociągnęłam zawiedzionego blondyna na dół

          Na kanapie siedziała cała reszta wygłupiając się i śmiejąc.

-Oo, jest nasza parka. To co powiecie na narty. Ładna pogoda i wgl.- powiedział Louis
-OK.- powiedzieliśmy chórem

          Po chwili wszyscy ciepło ubrani z nartami, szliśmy pod górkę. Z góry rozpościerał się cudowny widok na zaśnieżone szczyty, ludzi na dole wzrostem przypominających małe mrówki. Gdy z  uśmiechem na ustach podziwiałam rozległe widoki w głowę trafiła mnie śnieżna kulka. Odwróciłam się by ujrzeć zwijającego się ze śmiechu Harry'ego.
-O ty...- nie skończyłam ponieważ znów rzucił śnieżką trafiając mnie twarz- przegiąłeś- powiedziałam i rzuciłam się na niego

           Zaczęłam go gonić a potem zaczęliśmy się nawzajem rzucać śniegiem. W pewnym momencie nie zauważyłam lodu znajdującego się pod moimi stopami, przez co poślizgnęłam się i upadłam na niczego nieświadomego Hazzę, wywracając nas obojga do zaspy. Podniosłam się delikatnie i spojrzałam na leżącego pode mną chłopaka. Nasze spojrzenia się skrzyżowały a ja lekko zmieszana podniosłam się przy okazji pomagając wstać loczkowi. Spojrzałam na chłopców którzy jednak byli zbyt zajęci by dostrzec moje zakłopotanie. W sumie to całą sytuację widział tylko Niall, który teraz uważnie lustrował mnie wzrokiem. W jego niebieskich tęczówkach dostrzegłam jakby cień smutku i... zazdrości. Nie co ja gadam przecież on mnie traktuję jako przyjaciółkę. Co z tego że ja nie raz chciałabym zatopić palce w tej jego czuprynie, lub móc patrzeć w te hipnotyzujące tęczówki co dzień rano... STOP co ja gadam przecież my się tylko przyjaźnimy... tylko
Ohh to górskie powietrze zaczyna na mnie dziwnie działać.
Z moich rozmyślań wybudziło mnie ciągnięcie za moją rękę. Zobaczyłam jeszcze tylko burzę loków zanim zepchnięta zjechałam na nartach na sam dół stoku. Zaraz za mną zjechała pozostała piątka śmiejąc się głośno. No może prócz blondyna który do czasu powrotu do naszego tymczasowego domku nie odezwał się słowem. Wieczorem gdy wszyscy siedzieliśmy  i rozmawialiśmy on również siedział cicho. Gdy w pewnym momencie poszedł do kuchni w celu dowiedzenia się co się stało poszłam za nim.

-Hej co się dzieje.- spytałam stając za nim
-Nic, po prostu nie chcę z nikim gadać- warknął
-Ze mną też
-Też, nie chcę z nikim rozmawiać ani z tobą ani z chłopakami tak ciężko to zrozumieć!!- krzyknął na mnie 
-Dobrze, przepraszam- powiedziałam ledwo powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu

          Pobiegłam na górę po drodze rzucając do, stojących w holu, chłopaków ciche dobranoc. Wiedziałam że słyszeli całą rozmowę ale w tamtej chwili miałam to w nosie. Wpadłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Tam już nie powstrzymywałam słonej cieczy która po chwili leciałam po moich policzkach mocząc delikatnie pościel.

***Oczami Nialla***

-Zdurniałeś, przecież ona się o ciebie martwi.- podszedł do mnie Liam
-Rozumiem że chcesz chwili spokoju ale nie widziałeś jej twarzy. Przecież ona miała normalnie łzy w oczach- krzyną Zayn 
-Ty naprawdę nie widzisz?- spytał Hazza
-Czego?- zdziwiłem się
-Serio, ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz. Przecież ona cię kocha kretynie, a ty ją tak ranisz.- powiedział Louis
-Co?
-Przecież to widać. I wiemy że ona też nie jest ci obojętna, widać jak się przy niej zachowujesz.
-Jezu ale ja jestem głupi. Po prostu... chyba byłem trochę zazdrosny o to że tak dobrze się dogadujecie- spojrzałem na Harry'ego
-Serio, przecież my się tylko przyjaźnimy
-Wiem ale jak was zobaczyłem to tak jakoś... coś we mnie pękło.

         Nie myśląc więcej pobiegłem na górę. Zapukałem cicho do jej drzwi ale się nie odzywała. Zaniepokojony uchyliłem lekko drzwi by zastać ją śpiącą na łóżku. Podszedłem po cichu i uklęknąłem koło niej. Widać było że płakała. Kurde jak ja mogłem ją tak potraktować. Chwyciłem delikatnie jej dłoń i oparłem głowę na poduszce nadal siedząc na podłodze. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. 

***Rano. Oczami Keith***
          
          Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez niezasłonięte okno. Wystraszyłam się gdy zobaczyłam śpiącego na podłodze z głową na materacu, blondyna. Spojrzałam na nasze splecione dłonie, a uśmiech sam wkradł mi się na twarz. Szybko jednak zniknął gdy przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Delikatnie wyswobodziłam  rękę z uścisku i zaczęłam budzić mojego nieoczekiwanego gościa.

-Niall, co ty tu robisz- spytałam gdy tylko otworzył oczy- chociaż w sumie to nie ważne. Wstawaj.- powiedziałam i wstałam z łóżka kierując się w stronę drzwi.

         Nadal było mi przykro z powodu jego wczorajszego wybuchu. Gdy już miałam pociągnąć za klamkę on mnie zatrzymał chwytając mój nadgarstek.
-Co- spytałam może troszkę za nerwowo ponieważ puścił mnie i spuścił wzrok- przepraszam po prostu...
-Nie, rozumiem że masz prawo być na mnie zła- przerwał mi
-Nie jestem zła ale nie kryję że mnie trochę zraniłeś
-Wiem i dlatego chciałem cię przeprosić. Nie chciałem się tak zachować po prostu tak jakoś... przepraszam
-Oj już dobrze nie gniewam się- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- A teraz choć na śniadanie
-Keith- zawołał a ja zdziwiona się odwróciłam- chłopcy mi powiedzieli że...
-Że co- spytałam lekko zdenerwowana
-Keith czy to prawda, że mnie kochasz?


~.~


No i mamy 5 rozdział. Mam nadzieję, że jest OK. Przy okazji życzę wam szczęśliwego nowego roku i brak kaca po sylwestrze.

                                                                                                                  Pozdrawiam~~ Torri :*