niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 22

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem (ważne)
A teraz zapraszam:


-Keith jak dobrze cię widzieć.
-Miranda.. niestety bez wzajemności.
-Słońce skąd  ta wrogość. Przecież to tylko ja twoja ukochana przyjaciółka.- uśmiechnęła się drwiąco
-Przestałaś nią być gdy zdradziłaś mnie i chłopaków. O Harry'm to nawet nie wspomnę.
-Kochana gdy tylko mnie zobaczy będzie prze-szczęśliwy.
-Będzie szczęśliwy owszem ale bez ciebie.
-Kiwnę palcem i stanie za mną- teraz nawet nie próbowała udawać miłej
-Nie bądź tego taka pewna. Czego ty w ogóle chcesz? Po co wróciłaś?
-Powiedzmy, że niedługo w mediach może być głośno o nagłym rozpadzie pewnego słynnego boys band'u.
-Co oni ci takiego zrobili?
-Nie tyle oni co sam Harry. Zespół to jest coś na czym mu najbardziej zależy więc... zniszczę to jak on zniszczył moją siostrę.
-Siostrę... nie wiedziałam, że miałaś rodzeństwo.
-Głupia ty nic o mnie nie wiedziałaś. Wszystko było kłamstwem lub nic nie znaczącą prawdą.
-Co Harry ci zrobił.. albo raczej tej twojej siostrze?
-Wykorzystał ją. Zabawił się i złamał jej serce. Biedna się załamała więc sprawię, że poczuje się jak ona. Lepiej jeśli ty również się z nimi pożegnasz i z tym swoim śmiesznym chłopaczkiem.
-Nie mów tak o nim.. o nich.
-Bo co? Wiem, że myślisz jak ja. Może nie jesteś z nimi dla kasy i sławy.
-Co? Nie zależy mina tym..
-Serio?
-Uważasz, ze go nie kocham. Że przyjaźń i miłość z mojej strony jest by się nie wiem.. wybić?
-Tak słońce i oni  również już to wiedzą.

          Momentalnie odwróciłam się w pokazywanym przez nią kierunku. Ku mojemu przerażeniu za mną stał Harry z Niallem. Blondyn wpatrywał się we mnie zranionym wzrokiem pełnym bólu gdy Harry przeszywał wściekłym Mirandę. Wiedziała, że jej plan dobiegł końca. Nie przejmowała się tym ponieważ udało jej się zranić mnie i Nialla. Zanim zdążyłam zareagować brunet pociągną Irlandczyka za sobą i po chwili oboje odjeżdżali. Rzucając tylko szybkie pełne nienawiści spojrzenie brunetce pobiegłam do pierwszej wolnej taksówki. Po piętnastu minutach wysiadałam pod willą chłopaków. Wtedy zaczął zżerać mnie strach. Niepewnie zapukałam do drzwi bojąc się o ich reakcję. W końcu drewniana powłoka została uchylona a w progu staną wściekły Zayn.

-Czego tu chcesz?
-Porozmawiać, wyjaśnić wam wszystko. Proszę pozwól mi..- chłopak spojrzał na moją zapłakaną twarz po czym niechętnie wpuścił

           Powoli przeszłam do salonu gdzie siedziała pozostała czwórka. Gdy zobaczyli kto przyszedł nie kryli swojego rozdrażnienia. Dwójka z nich nawet wstała i zasłoniła "mojego" blondyna. Wcześniej jednak zdążyłam zauważyć jego zaczerwienione oczy i kroplę spływające po policzku.

-Czego tu chcesz?- znów to pytanie
-Chcę przeprosić. Wnioskuję, że Harry i Niall wam wszystko powiedzieli i chcę, żebyście wiedzieli... to nie jest prawda. Miranda ona.. podpuściła mnie. Uważała że jestem jak ona. Że was tylko wykorzystuję.
-A tak nie jest?- teraz odezwał się blondyn wychodząc zza pleców chłopaków
-Pewnie, że nie. Nie mogłabym czegoś takiego zrobić. Niall ty.. wy wszyscy nie jesteście dla mnie tylko gwiazdami. Miałam to szczęście by poznać was takimi jacy jesteście. Bez blasku fleszy, bez bezlitosnych brukowców i fałszywych mediów. Poznałam was i takich was pokochałam. Niall ciebie pokochałam.
-Kogo? Za co mnie kochałaś? Jeśli w ogóle to kiedyś czułaś.
-Dlaczego mi nie wierzysz?
-Bo wiem co słyszałem.
-Nie słyszałeś całej rozmowy tylko jej fragment. Całkiem wyrwany z kontekstu. On sam nic nie znaczy.
-Znaczy wiele. Przynajmniej wiemy jakie były twoje zamiary.- odezwał się Liam
-To były zamiary Mirandy. 
-Lepiej powiedz co tak naprawdę myślisz.
-Chcecie wiedzieć- kiwnęli głowami- więc okey. Dla mnie nie istniejecie...
-Wiedziałem i ty mówisz, że mnie kochałaś?
-Daj mi skończyć... dla mnie nie istniejecie ale jako rozpieszczone, bogate i zarozumiałe gwiazdeczki jakimi was przedstawiają. Każdy z  was z osobna jest dla mnie ważny. Liam twoja inteligencja i zarazem troskliwość, Zayn twoje mądre spojrzenie i dobre rady, Louis twoje poczucie humoru i obojętność na cudze złe zdanie o tobie, Harry twoja ukrywana wrażliwość i optymistyczne nastawienie, Niall... twoje niebieskie oczy, w które mogę patrzeć godzinami, twój cudowny uśmiech, którego brak mi od rana, twoja opiekuńczość... po prostu cały ty. Kocham całego ciebie i całą sobą. Rani mnie bardzo to, że mi nie wierzycie jednak świadomość, że mogłam zranić któregoś z was, a zwłaszcza ciebie Niall.. to jest największy ból. Jednak jeżeli... jeżeli chcecie się mnie pozbyć ze swojego życia to...
-Keith nie...- spojrzałam na blondyna
-Nie zostawiaj mnie. Wierzę ci.. wierzę ci tylko proszę zostań ze mną.. z nami.
-Ale przecież...
-Zostań- powiedzieli chórem
-To co powiedziałaś... Jeszcze nikt nigdy tak o nas nie mówił. Dziękujemy ci- słowa Liama wywoływały przyjemne ciepło

            Uśmiechnęłam się przez łzy gdy coś sobie uświadomiłam. Wtedy mój uśmiech zbladł a na twarzy stojącego przede mną chłopaka pojawił się niepokój. 

-Keith o co chodzi?
-Niall ja myślę, że to nie ma sensu..
-Co takiego?
-Niall zwątpiłeś we mnie. Straciłeś zaufanie, a to jest najważniejsze w związku. Jeśli mi nie ufasz to...
-Proszę cię nie kończ tego. Kochasz mnie prawda?
-Najbardziej- rozpłakałam się ponownie
-Więc nie rób mi  tego ani sobie. Keith ja cię kocham i nic tego nie zmieni. Ufam ci jak nikomu innemu i nigdy w ciebie nie zwątpię tylko ze mną zostań. Jeśli odejdziesz zranisz mnie. Bez ciebie się załamię...
-Niall uważasz, że...
-Nie wiem.. nie wiem tego jak i wielu innych rzeczy ale jednego jestem pewien. Nie pozwolę ci odejść, nie bez walki.
-Dasz mi czas na zastanowienie?
-Ale za trzy dni wyjeżdżamy w trasę.
-Więc daj mi trzy dni.
-Zobaczymy się w ciągu?
-Nie wiem...
-A mogę...

           Nie dałam mu odpowiedzi tylko sama zbliżyłam się do niego i delikatnie musnęłam jego usta.

-Do zobaczenia Niall...



~.~

Błagam czytasz = komentujesz 


Rozdział krótki ale jest. Mam nadzieję, że  się spodoba. 

PS. Jeżeli szanujecie moją prace to zostawcie po sobie komentarz chociażby składający się z jednego wyrazu. Takie niby nic a na prawde potrafi zmotywować do dalszej pracy.

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 21

          
***Oczami Harry'ego***

          Odsunąłem się powoli bojąc się reakcji dziewczyny. Nie powinienem był tego robić jednak było to silniejsze ode mnie. Spojrzałem w jej oczy. Wzrok miała zagubiony. 

-Harry...
-Proszę daj mi jedną szansę. Nie zmarnuję jej...
-Harry jaa...
-Wiem boisz się, ja też ale wszystko będzie w porządku...
-Dasz mi skończyć. Zgadzam się ale... nie zrań mnie.
-Obiecuję...

***Oczami Olivie***

          Czy ktoś mógłby mi powiedzieć co właściwie się stało. Zostałam zdradzona jednak nie czuję już smutku. Po rozmowie z Zaynem... ona dodała mi otuchy. To była chyba jedna z najdziwniejszych ale również najlepszych rozmów jakie przeprowadziłam. Ten chłopak mnie rozumiał. Przeżywał podobne historię do moich. Potrafi zapanować nad moimi emocjami a także niektóre wzbudzić... chwila zapędziłam się chyba. Zayn to wspaniały chłopak i przyjaciel. Tylko...

           Całą szóstką siedzieliśmy przed telewizorem oglądając film. Nie skupiłam się na jego  przesłaniu i fabule zbyt pogrążona w swoich myślach. W pewnym momencie poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się w poszukiwaniu owego człowieka gdy mój wzrok skrzyżował się z czekoladowym spojrzeniem. Posłałam mu delikatny lecz trochę wymuszony uśmiech. Nie odwzajemnił go tylko podniósł się i wyszedł z salonu kierując się do pokoju z którego wcześniej wyszliśmy. Znów poczułam jak ktoś się we mnie wpatruje jednak tym razem było to pełne zdziwienia spojrzenie Keith. Dała mi nim znać bym podążyła za Mulatem. Nie zastanawiając się długo poszłam w jego ślady. Zapukałam do drzwi niestety nie otrzymując żadnej odpowiedzi. Zapukałam jeszcze raz gdyż nie chciałam wchodzić niechciana. W końcu jednak drzwi się uchyliły a w nich staną Mulat. Głowę miał spuszczoną jednak zanim to zrobił zdążyłam zauważyć toczącą się walkę w jego oczach. 

-Zayn coś się stało.
-Może tak może nie zresztą kogo to interesuje...
-Mnie Zayn.
-Naprawdę... serio chcesz wiedzieć i nie robisz tego tylko z przymusu... bo tak trzeba
-Czy trzeba by było czy nie i tak by się interesowała. Ty mnie wspierasz więc...
-...więc ty musisz zrobić to samo. Dzięki nie potrzebuję litości.
-Zayn ja się nie lituję tylko martwię.
-I tak nie zrozumiesz.. poza tym nie mogę ci powiedzieć.
-Czyli jednak coś jest na rzeczy. Dlaczego mi nie powiesz? Nie ufasz mi prawda?
-Nie o to chodzi. Ufam ci jak nikomu innemu czego sam zresztą nie rozumiem ale to jest rzecz w której nawet ty nie jesteś w stanie mi pomóc.
-Skąd wiesz? Może jednak...
-Proszę zostaw mnie samego.
-Zayn...
-Jeśli chcesz mi pomóc to mnie zostaw proszę.

          Ostatkami sił powstrzymywałam cisnące się do oczu łzy gdy spełniłam prośbę chłopaka. Nie wiedziałam co zrobiłam nie tak by tak mnie potraktował. Co było ze mną nie tak, że ludzie tak bardzo lubią mnie ranić?


***Oczami Keith***

          Zaczynam myśleć, że coraz mniej wiem o moich przyjaciołach. Te dziwne zachowania Harry'ego, Zayna i Olivie zadziwiały mnie co raz bardziej. Każde coś ukrywało. Nie miałam nic przeciwko ich tajemnicą jednak gdy widziałam ich smutnych lub zamyślonych martwiłam się.

          Moje rozmyślania przerwał dzwoniący telefon.

-Hallo.
-Cześć Keith tu Luke.
-Cześć co się stało?
-Mamy dziś próbę i postanowiłem cię poinformować.
-O jak miło, że o mnie pamiętałeś- powiedziałam sarkastycznie
-Przepraszam. Mieliśmy próby przez cały tydzień i jakoś tak zapomniałem.
-Spokojnie.. to o której i gdzie.
-Tam gdzie ostatnio i za jakieś pół godziny.
-I teraz do mnie dzwonisz zanim się przygotuję i dojadę to minie co najmniej pół godziny.
-No widzisz akurat więc czekamy paa..

          Nie czekając na moją odpowiedź rozłączył się. Nie powiem nieco mnie to zdenerwowałam jednak zostawiłam to bez komentarza i wstałam by się przyszykować.

-Chłopaki nie to żebym was wypraszała ale to robię.
-Coś się stało?
-Chłopaki zadzwonili, że mamy próbę więc...
-...więc nasz kochana Keith ufa na na tyle by zostawić nas tutaj i skończyć film.
-Nie obiecuj sobie za wiele BooBear.
-Zawieść cię- odezwał się blondyn
-Jeśli byś mógł to chętnie tylko się przebiorę.
-Poczekam w samochodzie.

          Kiwnęłam głową i ruszyłam na górę. Weszłam powoli do swojego pokoju myśląc, że zastane w nim Mulata jednak pomieszczenie było puste. Musiał wyjść gdy rozmawiałam z chłopakami albo przez telefon. Weszłam do garderoby i wciągnęłam na siebie moje ciuchy do tańca i zeszłam na dół. Zakluczyłam drzwi uprzednio upewniłam się, że wszyscy opuścili mój dom. Weszłam do samochodu a Niall z rozbawieniem spojrzał na moją koszulkę. 

-Serio?
-No co? Lubie tą koszulkę.

          Zaśmiał się tylko i ruszył z podjazdu kierując się prosto pod moją salę. Przed opuszczeniem pojazdu pocałowałam Irlandczyka w usta. Gdy znalazłam się w sali wszystkie pary oczu skierowały się w moją stronę co nie powiem speszyło mnie lekko. Luke podszedł do mnie i przywitał uśmiechem który rozszerzył się na widok napisu na moim T-T-shircie. 

-I lubię cię jeszcze bardziej- zaśmialiśmy się po czym dołączyliśmy do grupy

          Próba przebiegała lepiej niż się spodziewano. Wszyscy szybko chwytali kroki. Mogłabym powiedzieć, że była to jedna z moich najlepszych gdyby nie jeden szczegół. Mianowicie ciągły wzrok Ashtona na mojej osobie. Jego pełne odrzucenia tęczówki obserwowały prawie każdy mój krok. Na początku starałam się to ignorować jednak później zaczęło mnie to denerwować i jednocześnie peszyć. Zaczęłam się mylić w krokach czego na szczęście nikt nie zauważył. Po próbie szczęśliwa opuściłam salę. Nie trwało ono jednak długo gdy na swojej drodze spotkałam najmniej spodziewaną osobę.

-Keith jak miło cię widzieć.
-Miranda.. niestety bez wzajemności...

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 20

-Jest u ciebie Zayn?

               
 W progu zobaczyłam moją siostrę całą we łzach. Szybko wpuściłam ją do środka, a dziewczyna natychmiast się do mnie przytuliła.

-Olivie... co się stało?
-Chcę najpierw porozmawiać z Zaynem. Proszę powiedz, że jest tutaj.
-Tak, jest. Chodź.

                 Dziewczyna była roztrzęsiona. Szczerze naprawdę się przestraszyłam. Nie wiedziałam o co może chodzić. I do tego rozmowa z Mulatem. Spełniłam jednak jej prośbę i oboje zostawiłam w moim pokoju. Zeszłam na dół, gdzie pozostała czwórka skierował na mnie pytające spojrzenia. Ja tylko wzruszyłam ramionami i usiadłam koło blondyna.

-Wszystko w porządku?
-Nie wiem. Martwię się o nią. Nigdy jeszcze nie widziałam jej w takim stanie.
-Spokojnie. Jak zejdzie to wszystko ci pewnie wyjaśni.

                 Pokiwałam tylko głową. W tamtej chwili każda minuta strasznie mi się dłużyła. Miałam ochotę iść na górę i kazać to sobie wyjaśniać. Tu i teraz. Nie znosiłam gdy ktoś mi bliski miał jakiś problem a ja nie mogłam mu pomóc. Tak było i w tym przypadku tylko, że teraz nawet nie znałam przyczyny problemu.. tych łez. Olivie była silną dziewczyną i nie płakałaby z byle powodu. 

W końcu zeszli na dół. Blondynka była już spokojniejsza a miał był lekko zmieszany. Jednak nie to teraz mnie interesowało. Podbiegłam do dziewczyny i mocno przytuliłam. Oddała uścisk, którego żadna nie chciała przerwać. Jednak musiałyśmy się od siebie odsunąć. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Wzięła głęboki oddech i w końcu powiedziała. 


***Oczami Zayna***

-Olivie powiedz co się stało.

                 Zamknąłem blondynkę w uścisku. Słona ciecz wypływająca z jej oczy moczyła moją koszulkę jednak nie to teraz się dla mnie liczyło. Gdy zobaczyłem ją w takim stanie serce mi się ścisnęło.

-O.. on to zrobił. Naprawdę mi to zrobił. Dlaczego? Dlaczego akurat mnie?  
-Spokojnie. Kto i co zrobił?
-Logan on... on zdradził mnie. Zostawił i wyjechał. Rozumiesz to? Tak po prostu.
-Przykro mi. Wiem, że ci na nim zależało.
-Zayn ja go... chyba kocham.
-Chyba?

                 Spojrzałem w jej smutne oczy. Teraz była w nich również niepewność. 

-Nie wiem czy po tym nadal jestem w stanie go kochać. Ja nie potrafię wybaczyć zdrady.
-Rozumiem.
-Nikt mnie nie zrozumie kto tego nie przeżył.
-Skąd wiesz, że mnie też to nie spotkało.

                 Mój głos zabrzmiał nieco ostrzej niż chciałem przez co dziewczyna odsunęła się kawałek. Mój ton natychmiast złagodniał widząc jej strach.

-Przepraszam.
-Co miałeś na myśli?

                 Zignorowała to co powiedziałem i wpatrywała się w moje oczy.

-Pamiętasz Perrie?
-Twoją dziewczynę?
-Tak.. teraz już byłą dziewczynę.
-Ale jak to? Dlaczego?
-Ona również mnie zdradziła.
-Kiedy? Jak?
-To nieistotne. Teraz skupiamy się na tobie. Co dokładnie się wydarzyło.
-To długa historia.
-Mam czas.

                 Powiedziałem po czym usiadłem na łóżku. Chwyciłem dziewczynę za rękę i delikatnie pociągnąłem by usiadła koło mnie. 

-To zaczęło się kilka dni temu. Przed powrotem Logana. Gdy siedziałam w parku podeszła do mnie mała dziewczynka. Miała na imię Blackel i ona... ona powiedział mi bym uważała na swojego chłopaka. Następnie odeszła. W książce, którą czytałam, kilka minut później przeczytałam dziwny napis... huh nie ważne. Więc dalej... od początku jego powrotu zachowywał się inaczej niż zwykle choć niewiele więc nie zwróciłam na to większej uwagi. Do dzisiaj było wszystko w porządku. Rano wszedł do domu i powiedział... powiedział, że to koniec...

                 W tym momencie z jej oczu znów popłynęły łzy. Owinąłem ramię wokół jej tali i przysunąłem do siebie. Jej głowa spoczywała na moim torsie gdy próbowała się uspokoić. Gdy jej się to udał usiadła normalnie i zaczęła mówić dalej choć już z większym trudem.

-Chciałam się dowiedzieć o co chodziło ale wykręcał się tym, że musi wyjechać na stałe. Wiedziałam, że kłamał. Chyba domyślił się o tym ponieważ mi powiedział. Po tym po prostu wyszedł zostawiając mnie samą. Rozpłakałam się i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie wiem dlaczego chciałam porozmawiać akurat z tobą ale chyba... potrzebowałam wsparcia kogoś komu ufam. Przepraszam jeśli zajęłam ci czas.
-Ciii... nie zajęłaś. Cieszę się, że mi zaufałaś. I powiem ci.. jeżeli cię zdradził to nie był ciebie wart. 
-Standardowy tekst.

                 Uśmiechnęła się delikatnie.

-Standardowy ale prawdziwy. Jednak każdy w życiu popełnia błędy. Musimy nauczyć się je wybaczać.
-Nawet zdradę.
-Zwłaszcza zdradę. Wiadomo, że nie da się już obdarzyć tej osoby takim zaufaniem jak wcześniej. Nie musimy też do niej wracać. Wystarczy tylko wybaczyć. Wtedy nawet tobie będzie lżej. 
-Naprawdę tak myślisz.
-Ja to wiem.
-A co z Perrie? Wybaczysz jej?
-Już to zrobiłem. Nie zapomnę tego co mi zrobiła ale nie mam do niej żalu.
-Jesteś wspaniały. Dziękuję.
-Ja dziękuję. Również jesteś wspaniała honey*.

                 Zanim zorientowałem się co wypłynęło z mich ust dziewczyna spojrzała na mnie błyszczącymi oczami. Zmieszała się lekko. Nagle atmosfera wokół nas stała się lekko napięta.

-Ch... chyba powinniśmy zejść na dół.
-Tak. Chodźmy.

                 Oboje zeszliśmy do całej reszty. Gdy weszliśmy do salonu Keith od razu rzuciła się do siostry. Niesamowite jak szybko udało im się odbudować 18 lat rozłąki. Wszyscy czekali na jakiekolwiek wyjaśnienia ze strony Olivie. Niechętnie powiedziała im wszystko. No prawie.. oszczędziła im wiele szczegółów które zawarła w naszej rozmowie. Widać było przejęcie na twarzach zgromadzonych. Jednak największy szok był widoczny u Keith. Zdenerwowała się jednak starała się tego nie pokazywać co nie koniecznie jej wychodziło.
Gdy siedzieliśmy w ciszy w pewnym momencie zadzwonił telefon Hazzy. Natychmiast poderwał się z siedzenie i szybko się z nami żegnając wybiegł z domu. Wszyscy posłali sobie tylko zdziwione spojrzenia zanim postanowiliśmy włączyć jakiś film na rozładowanie emocji.

***Oczami Harry'ego***

                 Gdy tylko zabrzmiał ustawiony przeze mnie dzwonek prawie natychmiast wybiegłem  z domu Keith. W swoim domu przebrałem się szybko po czym poszedłem już trochę wolniej w umówione miejsce. Koło fontanny w parku stała śliczna brunetka w zwiewnej granatowej sukience w białe groszki. Jej włosy delikatnie unosił wiatr gdy stała tyłem do mnie. Podszedłem do niej powoli i z zaskoczenie pocałowałem jej policzek. Przerażona szybko się odwróciła prawie się wywracając do fontanny. W ostatniej chwili złapałem ją za ręce. Zaśmiałem się z jej miny lecz spoważniałem widząc wyraz jej twarzy. Jednak ona sama zaczęła się śmiać. Uwielbiałem jej śmiech. Sprawiał, że od razu i moja twarz promieniała.

-Witaj Harry.

                 Powiedział gdy się opanowaliśmy. Jej formalny ton nie pasował do jej cudownego uśmiechu. 

-Witaj Nicole. Masz może ochotę na spacer?
-Z przyjemnością.

                 Zaraz po tym zaśmialiśmy się znów tym samym przykuwając uwagę kilku przechodniów. Dziewczyna wzięła mnie pod rękę i ruszyliśmy w nieznanym kierunku. 

-Cieszę się, ze zgodziłaś się ze mną wyjść.
-Ja się cieszę, że mnie zaprosiłeś.

                 Uśmiechnęła się do mnie i  dalej szliśmy w ciszy. Nie była to krępująca cisza. Przyjemnie się szło koło Nicole i miałem nadzieję, że ona czuje podobnie.

-Co powiesz na przejazd Na London Eye?
-Tak. Zawsze chciałam tym pojechać.
-Przecież...
-Tak wiem. Całe życie mieszka w Londynie a nigdy nie była na London Eye. Jakoś nigdy nie było okazji.
-Nic nie powiedziałem.
-Ale pomyślałeś.
-Czytasz mi w myślach?
-Lepiej, że nie.

                 Udałem smutnego. Jednak ona chyba myślała, że naprawdę mnie to zabolało ponieważ zaczęła mnie przepraszać.

-Nicole spokojnie. Żartowałem. Czemu się tak przejmujesz?
-Nie wiem. Zawsze tak reagowałam. Nie lubię krzywdzić ludzi.
-Ty nie mogłabyś nikogo skrzywdzić.
-Nawet nie wiesz jak się mylisz.

                 Powiedziała cicho myśląc chyba, że tego nie słyszę. Postanowiłem nie wytrącać jej z tego przekonania. Resztę drogi do L.E. przebyliśmy w ciszy. Całą kopułę mieliśmy dla siebie. Niestety w połowie drogi na szczyt okazało się, że dziewczyna ma lęk wysokości. Przez cały czas miała zamknięte oczy i odwrócona tyłem do szyby wtulała się w mój tors.

-Spójrz za siebie.
-Boję się.
-Jestem tu z tobą. Spójrz bo więcej możesz tego nie zobaczyć.

                 Niepewnie się odwróciła uprzednio chwytając moje dłonie. Gdy tylko jej wzrok powędrował na widok za szybą z ust wydobyło się ciche westchnięcie. Jedną rękę położyła na szybie drugą nadal ściskając moją. Po kilku minutach odwróciła się znów do mnie i spojrzał mi w oczy.

-Dziękuję ci Harry.

                 Przez chwilę mogłem poczuć jej usta na swoim policzku. Przez cały czas nie spuszczałem z niej wzroku. Jej błyszczące oczy, delikatna cera, czerwone usta. Właśnie usta... to na nich skupiła się moja uwaga. Na chwilę się zapomniałem i pochyliłem tak, że złączyłem nas w delikatnym pocałunku.



~.~


*honey~ (jakby ktoś nie wiedział) W tym zdaniu : "Również jesteś wspaniała honey" oznacza ono "skarbie"

Hej. Oto nadchodzę  kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodoba :)
Dziękuję wszystkim którzy czytają moje wypociny i nie licznie komentują.

Thanks you~~ Vic.