środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 5

          Przez następne dni codziennie odwiedzałam Mirandę. Przy tym zawsze towarzyszył mi Harry. Oni bardzo się ze sobą zżyli. Zwykle udawało mi się zamienić z przyjaciółką dwa może trzy zdania ponieważ po chwili pochłonięta rozmową z lokatym zapominała o wszystkim w koło. W końcu jednak nadszedł dzień w którym wypuszczali Mirandę. Razem z chłopakami czekaliśmy u nas w domu i czekaliśmy na naszą parę (czyt. Harry, Miranda). Po jakimś czasie usłyszałam trzask drzwi i ciche śmiechy a niedługo po tym zobaczyłam uśmiechniętą dwójkę. Podbiegłam do dziewczyny i mocno przytuliłam.

-Mimi jak dobrze cię znów widzieć. Bez ciebie w domu było tak pusto.        
-Też się cieszę, że już jestem. Aaa...?    
-No tak nie znasz jeszcze wszystkich. OK no więc Niall, Harry ale to już raczej wiesz, dalej Zayn, Liam i Louis- pokazywałam każdego po kolei.
-Miło mi was poznać.- uśmiechnęła się 

          Razem usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. W pewnym momencie z pokoju wyszedł Liam w celu odebrania telefonu. Wrócił po kilku minutach z raczej dobrymi wiadomościami.

-Chłopaki, Brad mówi, że wszystko załatwione.- powiedział
-Super, to jedziemy po jutrze?- spytał Niall
-Tak.
-Ej, czy mnie coś ominęło? O co chodzi?
-No tak. Brad to nasz znajomy i załatwił nam domek w górach. Chcemy jechać razem z wami na narty.- Niall na mnie spojrzał
-Z nami?
-Tak. Jeśli oczywiście chcecie.
- Ja z chęcią na ile?
-Myśleliśmy tak o tygodniu ale to jeszcze się zobaczy.
-OK, a ty Mimi?- spojrzałam na siedzącą dotąd cicho, przyjaciółkę
-Chciałabym ale niestety nie mogę, Przyjeżdża do mnie kuzyn z którym się dawno nie widziałam i chciałabym spędzić z nim trochę czasu. Ale ty jak chcesz to jedź tylko macie mi przywieść  pamiątkę z gór.- zaśmialiśmy się
-Oczywiście.

***Dzień wyjazdu. Oczami Keith***
     
          Od rana biegam jak poparzona pakując potrzebne rzeczy. Najlepsze było to, że gdy wszystko było już dopięte na ostatni guzik i miałam 10 minut do przyjazdu chłopaków, chodziłam jeszcze w piżamie. Szybko pobiegłam na górę, a potem do łazienki. Na dół zeszłam już ubrana i uczesana w momencie gdy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz blondyna.

-Cześć, gotowa?- pocałował mnie w policzek
-Jasne. Jak jedziemy?
-Dwoma samochodami, jeden prowadzi Harry, a drugi Lou. Ty i ja zabieramy się z Louisem, a Zayn i Liam z Hazzą.- powiedział chwytając moją torbę
-OK- powiedziałam i wyszłam tuż za nim.

           Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Ponieważ wcześnie wstałam byłam zmęczona i nawet nie wiem kiedy oparta o ramię blondyna, zasnęłam. Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię.

-Keith, Keith wstawaj już jesteśmy na miejscu.- otworzyłam oczy i zobaczyłam parę niebieskich tęczówek.

          Uśmiechnęłam się do blondyna.

-Oo, jeszcze pięć minut.
-I tak śpisz już dłużej. Reszta dawno jest w środku.
-Co, to czemu mnie nie obudziłeś wcześniej?
-Bo tak słodko wyglądałaś- zarumieniłam się- i jeszcze tak słodko się rumienisz- zaśmiał się
-Oj, zamknij się- zaśmiałam się i wyciągnęłam go z auta.
-Chłopaki wzięli nasze bagaże więc chodź.
-Niall- zawołałam a on się odwrócił zdziwiony

          Rozłożyłam ręce jak małe dziecko i zrobiłam oczka jak ze Shreka. Zaśmiał się i podszedł do mnie po czym wziął na barana. Razem poszliśmy, a raczej on poszedł, do małego saloniku gdzie siedziała cała reszta. Na nasz widok zaczęli się śmiać. My również zaczęliśmy się śmiać przez co niestety boleśnie wylądowaliśmy na podłodze.
-Przepraszam- powiedziałam do blondyna pomagając mu wstać
-Ja też- dalej się śmiał
-No już dosyć dzieci. Trzeba się podzielić pokojami- powiedział Lou - to może tak, Keith ty masz swój pokój jednoosobowy. Na górze są jeszcze dwa pokoje dwuosobowe więc jakoś się podzielimy. Ostatni który się będzie kłaść śpi na dole na kanapie.
   
           W tym momencie chłopcy zaczęli  się ścigać do pokojów. Kto pierwszy tan lepszy. Ja spokojnie poszłam do swojego by wypakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Właśnie wkładałam do szafki ostatnią rzecz kiedy do pokoju wszedł smutny blondyn.

-Niech zgadnę, przegrałeś wyścig i śpisz na kanapie- kiwnął głową.

          Ze śmiechem podeszłam do niego i przytuliłam.

-Normalnie jak dzieci. Jak ci się przyśni koszmarek to możesz przyjść do mnie- uśmiechnął się głupkowato- Żartowałam- zaśmiałam się i pociągnęłam zawiedzionego blondyna na dół

          Na kanapie siedziała cała reszta wygłupiając się i śmiejąc.

-Oo, jest nasza parka. To co powiecie na narty. Ładna pogoda i wgl.- powiedział Louis
-OK.- powiedzieliśmy chórem

          Po chwili wszyscy ciepło ubrani z nartami, szliśmy pod górkę. Z góry rozpościerał się cudowny widok na zaśnieżone szczyty, ludzi na dole wzrostem przypominających małe mrówki. Gdy z  uśmiechem na ustach podziwiałam rozległe widoki w głowę trafiła mnie śnieżna kulka. Odwróciłam się by ujrzeć zwijającego się ze śmiechu Harry'ego.
-O ty...- nie skończyłam ponieważ znów rzucił śnieżką trafiając mnie twarz- przegiąłeś- powiedziałam i rzuciłam się na niego

           Zaczęłam go gonić a potem zaczęliśmy się nawzajem rzucać śniegiem. W pewnym momencie nie zauważyłam lodu znajdującego się pod moimi stopami, przez co poślizgnęłam się i upadłam na niczego nieświadomego Hazzę, wywracając nas obojga do zaspy. Podniosłam się delikatnie i spojrzałam na leżącego pode mną chłopaka. Nasze spojrzenia się skrzyżowały a ja lekko zmieszana podniosłam się przy okazji pomagając wstać loczkowi. Spojrzałam na chłopców którzy jednak byli zbyt zajęci by dostrzec moje zakłopotanie. W sumie to całą sytuację widział tylko Niall, który teraz uważnie lustrował mnie wzrokiem. W jego niebieskich tęczówkach dostrzegłam jakby cień smutku i... zazdrości. Nie co ja gadam przecież on mnie traktuję jako przyjaciółkę. Co z tego że ja nie raz chciałabym zatopić palce w tej jego czuprynie, lub móc patrzeć w te hipnotyzujące tęczówki co dzień rano... STOP co ja gadam przecież my się tylko przyjaźnimy... tylko
Ohh to górskie powietrze zaczyna na mnie dziwnie działać.
Z moich rozmyślań wybudziło mnie ciągnięcie za moją rękę. Zobaczyłam jeszcze tylko burzę loków zanim zepchnięta zjechałam na nartach na sam dół stoku. Zaraz za mną zjechała pozostała piątka śmiejąc się głośno. No może prócz blondyna który do czasu powrotu do naszego tymczasowego domku nie odezwał się słowem. Wieczorem gdy wszyscy siedzieliśmy  i rozmawialiśmy on również siedział cicho. Gdy w pewnym momencie poszedł do kuchni w celu dowiedzenia się co się stało poszłam za nim.

-Hej co się dzieje.- spytałam stając za nim
-Nic, po prostu nie chcę z nikim gadać- warknął
-Ze mną też
-Też, nie chcę z nikim rozmawiać ani z tobą ani z chłopakami tak ciężko to zrozumieć!!- krzyknął na mnie 
-Dobrze, przepraszam- powiedziałam ledwo powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu

          Pobiegłam na górę po drodze rzucając do, stojących w holu, chłopaków ciche dobranoc. Wiedziałam że słyszeli całą rozmowę ale w tamtej chwili miałam to w nosie. Wpadłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Tam już nie powstrzymywałam słonej cieczy która po chwili leciałam po moich policzkach mocząc delikatnie pościel.

***Oczami Nialla***

-Zdurniałeś, przecież ona się o ciebie martwi.- podszedł do mnie Liam
-Rozumiem że chcesz chwili spokoju ale nie widziałeś jej twarzy. Przecież ona miała normalnie łzy w oczach- krzyną Zayn 
-Ty naprawdę nie widzisz?- spytał Hazza
-Czego?- zdziwiłem się
-Serio, ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz. Przecież ona cię kocha kretynie, a ty ją tak ranisz.- powiedział Louis
-Co?
-Przecież to widać. I wiemy że ona też nie jest ci obojętna, widać jak się przy niej zachowujesz.
-Jezu ale ja jestem głupi. Po prostu... chyba byłem trochę zazdrosny o to że tak dobrze się dogadujecie- spojrzałem na Harry'ego
-Serio, przecież my się tylko przyjaźnimy
-Wiem ale jak was zobaczyłem to tak jakoś... coś we mnie pękło.

         Nie myśląc więcej pobiegłem na górę. Zapukałem cicho do jej drzwi ale się nie odzywała. Zaniepokojony uchyliłem lekko drzwi by zastać ją śpiącą na łóżku. Podszedłem po cichu i uklęknąłem koło niej. Widać było że płakała. Kurde jak ja mogłem ją tak potraktować. Chwyciłem delikatnie jej dłoń i oparłem głowę na poduszce nadal siedząc na podłodze. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. 

***Rano. Oczami Keith***
          
          Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez niezasłonięte okno. Wystraszyłam się gdy zobaczyłam śpiącego na podłodze z głową na materacu, blondyna. Spojrzałam na nasze splecione dłonie, a uśmiech sam wkradł mi się na twarz. Szybko jednak zniknął gdy przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Delikatnie wyswobodziłam  rękę z uścisku i zaczęłam budzić mojego nieoczekiwanego gościa.

-Niall, co ty tu robisz- spytałam gdy tylko otworzył oczy- chociaż w sumie to nie ważne. Wstawaj.- powiedziałam i wstałam z łóżka kierując się w stronę drzwi.

         Nadal było mi przykro z powodu jego wczorajszego wybuchu. Gdy już miałam pociągnąć za klamkę on mnie zatrzymał chwytając mój nadgarstek.
-Co- spytałam może troszkę za nerwowo ponieważ puścił mnie i spuścił wzrok- przepraszam po prostu...
-Nie, rozumiem że masz prawo być na mnie zła- przerwał mi
-Nie jestem zła ale nie kryję że mnie trochę zraniłeś
-Wiem i dlatego chciałem cię przeprosić. Nie chciałem się tak zachować po prostu tak jakoś... przepraszam
-Oj już dobrze nie gniewam się- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- A teraz choć na śniadanie
-Keith- zawołał a ja zdziwiona się odwróciłam- chłopcy mi powiedzieli że...
-Że co- spytałam lekko zdenerwowana
-Keith czy to prawda, że mnie kochasz?


~.~


No i mamy 5 rozdział. Mam nadzieję, że jest OK. Przy okazji życzę wam szczęśliwego nowego roku i brak kaca po sylwestrze.

                                                                                                                  Pozdrawiam~~ Torri :*                                                                     

1 komentarz:

  1. Wikaa dodawaj nowy rozdział bo ja chcę wiedzieć co powiedziała albo pisz szybko żebym mogła przeczytać w twoim zeszycie !!

    OdpowiedzUsuń