wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 24

-Keith..
-Niall..

           Podszedł do mnie otwierając usta gdy ktoś mu przerwał.

-Chłopaki na scenę. Macie minutę.
-Ale..
-Teraz!

           Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem po czym skierował się do wyjścia. Reszta rzuciła mi jeszcze tylko zdziwione spojrzenia zanim poszła w ślady za blondynem. Ochroniarz, który wcześniej mnie tu przyprowadził tym razem pomógł mi znaleźć swoje miejsce tuż przed sceną. Uśmiechnął się przyjaźnie zanim odszedł. Wiele fanek widząc skąd przyszłam rzucała mi zazdrosne spojrzenia. Ja jednak nie przejmowałam się nimi uparcie wpatrując się w scenę na którą wchodziła piątka chłopaków. 5 Second of Summer występowali jak się dowiedziałam, chwile wcześniej gdy ja rozmawiałam z ochroniarzami, chłopakami i błąkałam się po korytarzach. W tym momencie jednak najbardziej zależało mi na tej piątce występującej właśnie przede mną. Wszyscy przywołali na twarz szczere uśmiechy.. wszyscy prócz blondyna. Jego uśmiech był smutny i wymuszony a momentami wcale go nie widziałam. Piosenki leciały nie ubłagalnie szybko gdy w pewnym momencie wszystkie światła zgasły a głosy ucichły. W koło  słychać było tylko ciche szepty niewiedzy. Jeden reflektor został włączony i skierowany na środek sceny gdzie stał.. Niall. Jego wzrok przeskanował wszystkich zgromadzonych gdy w końcu spoczął na mnie. Delikatny uśmiech wpłynął na twarz wraz z iskierkami nadziei w oczach. Jego głos rozbrzmiał w koło gdy zwracał się do fanów.

-Na początek to chciałbym przeprosić za te chwilową przerwę jednak jest coś co muszę powiedzieć. Pewnie większość z was widziała moje zdjęcia z pewną brunetką.- Zdjęcia? Jakie zdjęcia?- Otóż ta dziewczyna jest.. jest moją dziewczyną.. przynajmniej mam taką nadzieję... przez mój błąd mogłem ją stracić i tak naprawdę nie wiem czy nie straciłem. Teraz bez względu na wszystko chciałbym ją..- spojrzał na mnie- Keith chcę ciebie przeprosić. Kocham cię i ufam tobie jak nikomu i nic tego nie zmieni..

          Z moich oczu pociekły łzy gdy jego również niebezpiecznie się zaszkliły. Nie wiem kiedy i jak ale znalazłam się koło niego na scenie. W okół nas stanęła reszta chłopaków gdy z głośników poleciała muzyka. Było to Little Things. Słyszałam głosy chłopaków gdy po kolei śpiewali swoje partie. Gdy przyszła kolej Irlandczyka jego dłoń zacisnęła się na mojej a niebieskie tęczówki wpatrywały się w moje pełne łez. Po jego policzku również spłynęła samotna łza. Gdy piosenka się skończyła opuścił swój mikrofon.

-Say "love you" because I want to hear it. This is it what I need.*- wyszeptał
-Kocham cię Niall...

          Spojrzał mi w oczy i ponownie tego dnia chciał coś powiedzieć. Tym razem przerwał mu zduszony krzyk fanek. Nie był on jednak taki zwykły jak podczas poprzednich koncertów. Ten był pełen przerażenia. Oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę i zanim się zorientowaliśmy stojąca w tłumie dziewczyna wystrzeliła kulkę z trzymanego w ręce pistoletu. W ostatniej chwili swoim ciałem przed pociskiem uchronił mnie Niall. Z mojego gardła wyrwał się krzyk wraz ze szlochem na widok leżącego pod moimi nogami ciała. Upadłam koło blondyna chwytając jego dłoń i układając głowę na kolanach. Z rany na piersi sączyła się czerwona ciecz. Spod powiek wypłynęło kilka łez gdy z moich oczu wypływały litrami. Wokół nas szybko pojawili się chłopcy. Oni również mieli pełno łez w oczach. Słyszałam również szlochy ze strony fanek. Ochrona wyprowadzała zakutą dziewczynę z auli, a ratownicy medyczni już zmierzali w naszą stronę. Ja jednak wiedziałam, że jest za późno. Jego serce przestało bić. Na chwilę sama przestałam oddychać gdy wtulałam się w jego ciało. Chłopcy próbowali mnie odciągnąć jednak ja nie dawałam za wygraną. Oni w końcu również przestali mnie odciągać i zostawili mnie razem z nim. Spojrzałam na nich. Harry przytulał się do Lou a jego ciało trzęsło się od płaczu gdy brunet również ledwo powstrzymywał się od uronienia łez. Zayn siedział na schodkach z głową w dłoniach, a Liam siedział przy mnie i przy przyjacielu również płacząc. Nie wstydził się łez bo właśnie stracił brata. Gdy to sobie uświadomiłam jeszcze większy szloch targnął moim ciałem. Spojrzałam na twarz blondyna i raz po raz składałam pocałunki na ustach. 

-Przepraszam tak bardzo cię przepraszam.. Nigdy nie chciałam cię zostawić proszę Niall wybacz mi. Niall..
-Keith uspokój się chodź- słyszałam głos Liama
-Nie!
-Keith.. Keith..-słyszałam raz po raz

-Keith!!- nagle się obudziłam i ze zdziwieniem stwierdziłam, że znajduję się u siebie w salonie

            Byłam cała zlana potem a z oczu leciała słona ciecz. Obok mnie siedział zdezorientowany i zmartwiony Ashton.

-Co się stało?
-Czyli to był tylko sen. On żyje..- mówiłam sama do siebie
-Kto? Keith o co chodzi? 

            Czyli to wszystko mi się przyśniło. Jednak było to takie realistyczne. Coś się miało dzisiaj stać tylko nie wiedziałam czy dokładnie to co mi się przyśniło. Spojrzałam przerażona na Ashtona.

-Nie możecie dzisiaj grać.
-C..co? Dlaczego? 
-Po prostu nie możecie. Która godzina? Jedziemy?
-T.. tak ale..- nie dałam mu dokończyć tylko biegiem ruszyłam do mojego pokoju ściągając stamtąd walizkę i ciągnąc ją do  samochodu

            Szybko ją zapakowaliśmy i ruszyliśmy na lotnisko. Cała droga samochodem jak i lot strasznie mi się dłużyły. W końcu jednak znaleźliśmy się w hotelu.

-Chłopcy są jeszcze tutaj?
-Tak powinni być w swoim pokoju.
-Który numer?
-Trzecie piętro pokój 215- powiedziała recepcjonistka przyjaźnie się uśmiechając
-Dziękuję- krzyknęłam wbiegając do windy

            Gdy tylko otworzyła się na danym piętrze wyskoczyłam z niej pędząc do podanego mi pokoju. Gdy go odnalazłam bez pukania do niego prawie, że wpadłam przykuwając tym samym uwagę tam zgromadzonych. Zignorowałam zdziwione spojrzenia reszty i podbiegłam do siedzącego na parapecie blondyna. Mocno wtuliłam się w jego tors mocząc mu koszulkę kolejną dzisiaj porcją łez.

-Niall przepraszam cię. Nie chcę cię zostawiać i tego nie zrobię. Kocham cię. Rano zaspałam dlatego wtedy nie przyszłam. Proszę uwierz mi chciałam tam być ale..- przerwał mi mój monolog delikatnie muskając moje usta
-Spokojnie. Wierzę ci.- uśmiechnął się
-Niall nie możecie dzisiaj zagrać.
-Dlaczego?
-Po prostu. Mam przeczucie, ze coś się stanie. Proszę posłuchaj mnie nie chcę cię stracić.
-Przecież nie stracisz. Nie wiem skąd wiesz, że coś miało się stać ale koncert został odwołany i przeniesiony.- spojrzał mi w oczy
-Dlaczego?
-Dostaliśmy wiadomość, że złapali jakąś dziewczynę z bronią na terenie areny. Gdy ją przesłuchali wygadała się o zamachu jaki planowała jej grupa. Trzy czy cztery osoby z bronią miały wejść w trakcie koncertu. Dopóki ich nie złapią nie możemy grać.- wyjaśnił Liam
-Skąd w ogóle wiedziałaś o tym?- spytał Harry
-Czy to ważne- dalej się we mnie wpatrywali- Czy to będzie brzmieć niedorzecznie gdy powiem, że mi się to przyśniło?- pokiwali głowami- Więc udam, że nic nie wiedziałam i będę się cieszyć, że was.. że ciebie nie stracę- uśmiechnęłam się do blondyna wtulając głowę w zagłębienie jego szyi...


~.~


*Powiedz "Kocham cię" ponieważ chcę to usłyszeć. To jest to czego potrzebuję.

Czytasz = Komentujesz = Karmisz wenę

Rozdział krótki jednak chyba na tym mi zależało. Pisząc go i nawet znając dalsze wydarzenia sama ryczałam jak bohaterka. Tak naprawdę nie miałam w planach takiego przepływu wydarzeń. Było to taka spontaniczna decyzja (szybka decyzja :) ) mimo to mam nadzieję, że się spodoba i że zostawicie komentarz :)






              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz