sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 28

*2 weeks later*


-Freestyler, rock the microphone
Carry on with the freestyler
Yeah, straight from the top of my dome
As I rock, rock, rock, rock, rock the microphone.

              Ostatnie słowa wyszły spod mojego długopisu jak i z moich ust. Spojrzałam jeszcze raz na całe "dzieło" i uśmiechnęłam się pod nosem. Całą noc spędziłam na doskonaleniu i skończeniu tekstu piosenki. Teraz gdy dochodziła już 5 nad ranem dopiero zaczynałam czuć ogarniające mnie zmęczenie. Jednak uważam, że było warto. Patrząc jeszcze raz na zegarek odłożyłam zeszyt na półkę koło łóżka. Powieki nagle zaczęły mi ciążyć i powoli się zamykać. W drodze do łazienki ziewnęłam kilka razy aż w końcu wróciłam i położyłam się na wygodnej pościeli. Nie minęło dużo czasu zanim po zamknięciu oczu odpłynęłam.
Kilka godzin później obudził mnie cichy dźwięk mojego telefonu. Wyłączyłam budzik ponownie kładąc głowę na poduszkę. Nim się zorientowałam ponownie zasnęłam. Tym razem moje powieki uchyliły się bez żadnej pomocy. Ręka sięgnęła po małe urządzenie obok. Gdy zobaczyłam widniejącą na nim  godzinę zerwałam się nagle rozbudzona. Od ponad trzech godzin powinnam być w studiu z chłopakami. W biegu chwytając ubrania weszłam do łazienki wykonując poranne czynności. Umyłam zęby i rozczesałam włosy ostatecznie wiążąc je na czubku głowy w koka. Z małej kuchni chwyciłam jakiś owoc i z nim w buzi wiązałam trampki. Gdy miałam już wychodzić przypomniało mi się, że nie wzięłam najważniejszej rzeczy. Szybko wróciłam do pokoju chwytając kartkę i długopis. 

              Zanim szybkim krokiem weszłam do studia byłam spóźniona już o cztery godziny. Niemal wpadając do jednego z pomieszczeń poczułam na sobie sześć par oczu. Spojrzenia chłopaków były raczej rozbawione jednak choreografa i agenta wręcz przeciwnie. Spuściłam głowę mrucząc ciche przeprosiny i usiadłam na kanapie koło Felix'a. Starałam się dzielnie przejść przez wykład  na temat punktualności i profesjonalizmu jakiego ode mnie oczekują zanim mogłam wyjaśnić moje spóźnienie. Wyrazy ich twarzy nieco złagodniały jednak wiedziałam, że to i tak mnie w pełni nie usprawiedliwia. Bez słowa podałam jednemu z chłopaków kartkę z tekstem i liniami melodycznymi. Patrzałam jak jego oczy uważnie skanują moje słowa. Z każdym następnym wersem jego wyraz twarzy się zmieniał. Co chwila pojawiał się uśmiech, by zaraz zastąpić go powagą. Wzrokiem przejechał po wszystkich zgromadzonych by zatrzymać się na mnie. Z powagą wpatrywał się w moje oczy, a moje ciało coraz bardziej się spinało. Nie podoba się mu. Moja podświadomość naśmiewała się ze mnie gdy moja wewnętrzna "ja" chowała się za ścianą. Po kilku minutach odetchnęłam z ulgą gdy z ust chłopaka wyszedł głośny śmiech. Pokiwał głową z uznaniem zanim pokazał teks reszcie. Po kolei na ich twarzach pojawiały się uśmiechy.

-Gratuluję Keith. To jest genialne. Z tekstem i muzyką idealnie trafiłaś w styl The Fooo.
-Tekst jest świetny ale...- zaczął Felix- ... z tą końcówką..
-Co takiego?
-Może zamiast raz ją śpiewać powtórzyć ostatnie dwa wersy. Dałoby lepszy efekt.

              Spojrzał na mnie, a ja przejęłam od niego kartkę. Przeczytałam wszystko jeszcze raz by stwierdzić, że rzeczywiście ma rację. Wyciągnęłam długopis i dopisałam te kilka słów uśmiechając się do niego. Następnie głos zabrał choreograf. Po krótkim ustaleniu prób, które mieliśmy zacząć za tydzień, przeszliśmy by spróbować z piosenką. Gdy DJ powoli wszystko montował chłopaki próbowali na razie bez muzyki. Uczyli się tekstu, nucili i podśpiewywali. Już teraz brzmiało to całkiem nieźle i nie mogę doczekać się co z tego wszystkiego wyjdzie. 
Po około dwóch godzinach muzyka była mniej więcej sklejona i chłopaki weszli do specjalnego pomieszczenia i stanęli przed mikrofonami. Do rąk wręczono mi słuchawki dzięki którym po chwili mogłam usłyszeć głosy chłopaków idealnie zgranych z muzyką. Po raz pierwszy chyba podobało mi się moje dzieło. Nawet bardzo. Chociaż to może z powodu iż nie ja go wykonuję.
Uśmiechnęłam się gdy wyszli z powrotem do nas. Skakali po pomieszczeniu zadowoleni i co chwila ktoś gratulował mi roboty. Niechętnie zgasiłam ich zapał gdy powiedziałam, że to dopiero połowa roboty. Prócz piosenki trzeba było jeszcze stworzyć nagranie, choreografię i teledysk. Jeszcze sporo pracy przed nami...


***

-Jak długo?
-Jeszcze jakieś dwa tygodnie jak nie dłużej, a ty?
-Półtora miesiąca ale z przerwą.
-Czyli znowu się pewnie nie zobaczymy.
-Obiecuję, że gdzie bym nie był to ja odbiorę cię z lotniska gdy wrócisz do Londynu.
-Przyjedziesz, odbierzesz i odjedziesz? To chyba jeszcze gorsze niż jakbym miała cię zobaczyć na ekranie komputera.
-Dlaczego?
-Bo przyjedziesz by odjechać..
-Nie, przyjadę by cię zobaczyć. Lepiej żebyśmy widzieli się te kilka godzin niż żebyśmy nie widzieli się w ogóle?
-Nie chodzi o to ile jesteśmy razem tylko o to, że to boli gdy w jednej chwili jesteś ze mną a w następnej z milionem kochających cię fanek.
-Jesteś zazdrosna?
-Nie jestem i bardzo lubię wasze fanki bo sama przecież jestem jedną z nich ale...
-Ale co?
-Czasem mam wrażenie, że wśród nich znajdziesz inną lub są ważniejsze.
-Owszem one są ważne ale dla mnie najważniejsza jesteś ty i nie znajdę drugiej takiej jak ty.
-Niall?
-Tak?
-Przyjedziesz po mnie?
-Obiecuję.- uśmiechnęłam się do ekranu
-Kocham cię wiesz?
-Wiem.- zaśmiał się

              Pogadaliśmy jeszcze przez kilka minut zanim wyłączyłam komputer kładąc się pod kołdrą. Spojrzałam w okno na gwiazdy na niebie po czym zamknęłam oczy.

*** 4 days later***

              Kolejny dzień. Kolejny raz wstawanie wcześnie. Kolejny raz ta sama droga i czynności w łazience i kuchni. Kolejny raz przekraczanie progu studia i kolejne nagrania. Ta rutyna naprawdę potrafi wykończyć. Na szczęście gdy dzisiaj dograją ostatnie części ta rutyna zmieni się odrobinę. Zamiast nagrań będzie praca nad choreografią. Zaczynam powoli naprawdę podziwiać chłopaków za to, że to znoszą. Codziennie muszą być z idealnymi głosami i kondycją. Wytrwałość by tworzyć i występować. 
Od dość dawna kieruję się ich tańcem i muzyką, a teraz to ja mam je stworzyć. 

-Może tak?

              Odezwał czarnowłosy pokazując kroki. Uważnie się im przypatrzyłam zanim sama się odezwałam.

-Nie takie złe ale może lepiej zamiast tego- zatańczyłam dwa z pięciu kroków- możecie na początku tak jakby do siebie dochodzić. Potem kilka kroków- pokazałam moje ruchy wraz z tymi które pokazał Omar- I taka zamiana miejsc.

              Spojrzeli na mnie zdezorientowani zanim pokazałam im miejsca w których mając stanąć. Każdemu powiedziałam co mają zrobić. Trochę zajęło zanim wszystko się udało. Wprowadzaliśmy co chwila jakieś zmiany aż w końcu skończyliśmy... pierwszą część. Początek choreografii mieliśmy z głowy a także kilka  godzin spędzonych na jej przygotowaniu. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, ze na dziś wystarczy prób i powoli wróciliśmy do hotelu. 
Zmęczona od razu rzuciłam się na łóżko. Nie chciałam jednak zasypiać. Była dopiero 5pm więc nie miało to sensu. Wstałam i zabierając po drodze butelkę z wodą skierowałam się do wyjścia. Byłam w ym mieście już dość długo a tak naprawdę nie wyszłam nigdzie po za studio i hotel. Swoje kroki skierowałam więc do windy a palec wcisnął guzik na parter. Drzwi nie zdążyły się jednak zamknąć gdy ktoś przyblokował je dłonią. Zanim się zorientowałam koło mnie stał uśmiechnięty Felix. 

-Hej.- zaczęłam niepewnie
-Cześć. Gdzie idziesz?
-Przejść się. 
-Może pójść z tobą. Mogę pokazać ci parę ciekawych miejsc przy okazji możemy pójść coś zjeść.
-Hmm.. no nie wiem.
-Spokojnie pamiętam. Ty masz chłopaka. Chcę ci tylko pokazać okolicę. Jeśli chcesz możemy jeszcze któregoś wziąć z chłopaków jeśli będziesz czuła się pewniej. 

              Wtedy winda się zatrzymała i oboje z niej wyszliśmy.

-Nie. Nie trzeba oni pewnie są zmęczeni.
-Okey.

              Gdy wyszliśmy na ulicę oboje zarzuciliśmy kaptury na głowy i skierowaliśmy się w nieznanym mi kierunku. Blondyn pokazywał mi ciekawsze miejsca a po półtorej godzinie poszliśmy coś zjeść. Oboje zdecydowaliśmy się na McDonalda. Potem nie spiesząc się wróciliśmy do swoich pokoi. Od razu położyłam się odkładając telefon na szafkę. Jutro mieliśmy  mieć dzień wolny wiec w końcu się wyśpię.
              Ponownie już obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na godzinę po czym przejechałam po zielonej słuchawce.

-Mam nadzieję, że to coś ważnego bo kimkolwiek jesteś przerwałeś mój sen.- powiedziałam zaspanym głosem
-Ciebie też miło usłyszeć kochanie. Tak wszystko jest okey a u ciebie.- żartował
-Bardzo śmieszne. Coś się stało?
-Nie chciałem tylko cię usłyszeć ale najwyraźniej przeszkadzam.
-Nie wygłupiaj się. Pamiętasz o strefie czasowej  prawda?
-Umm... zapomniałem. Przepraszam. Którą masz godzinę?
-Równo 8am.
-Śpiochu dnia nie zmarnujesz.
-Jasne. Na pewno nic się nie stało? Wydaje mi się, że jednak pamiętałeś.
-Umm.. okey. Chciałem poczekać ale nie mogę. 
-Niall o co chodzi.
-O zdjęcia.- westchnęłam- Ktoś wysłał mi na pocztę twoje zdjęcia z jakimś chłopakiem.
-I po to dzwonisz serio?
-Po prostu chcę wiedzieć o co chodzi.
-Więc teraz będę się musiał tłumaczyć z każdego spotkania przy którym cię nie będzie. Niall nie ufasz mi?
-Nie mów tak, ja tylko...
-To był  felix, jeden z chłopaków z którymi pracuję. Pokazywał mi miasto. Z tego co mówiłeś tylko po to dzwoniłeś także pa.

              Zanim chłopak zdążył coś odpowiedzieć rozłączyłam się i odłożyłam urządzenie obok. Opadłam z powrotem na poduszkę z głośnym westchnięciem. teraz miałam wyrzuty sumienia, ze tak go potraktowałam. Gdybym to ja zobaczyła jego zdjęcia z jakąś dziewczyną zareagowałabym pewnie tak samo. Jednak moja duma nie pozwoliła mi zadzwonić czy napisać przeprosin. Naprawdę jestem taką idiotką...

*** 2 weeks later***



              Gdy teledysk dobiegł końca w pomieszczeniu rozległy się głośne brawa chłopaków. Byłam naprawdę zadowolona ponieważ pomysł na video wychodził ode mnie. Tak samo jak słowa piosenki i jedna trzecia choreografii. Na twarzy widniał szeroki uśmiech gdy chłopcy podbiegli do mnie zamykając w grupowym uścisku. Wszyscy byli bardzo podekscytowani premierą jednak mnie najbardziej cieszył jutrzejszy powrót do domu.
 Od czasu naszej ostatniej rozmowy nie rozmawiałam z Niallem więc miałam nadzieję, że dotrzyma złożonej obietnicy i będzie na lotnisku. 

              Ostatniej nocy w hotelu nie mogłam zmrużyć oka. Moją głowę zaprzątało wiele myśl, więc zanim udało mi się zasnąć musiałam już wstawać. Samolot miałam na 13pm więc zdążyłam spokojnie się spakować i pożegnać z chłopakami. Przez ten miesiąc naprawdę się do nich przyzwyczaiłam jednak zaczynało mi również brakować mojej piątki kochanych debili. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Droga taksówką i samolotem minęła mi naprawdę szybko i gdy w końcu stanęłam na płycie lotniska ze zniecierpliwieniem zaczęłam wypatrywać blond czupryny. Po kilku minutach mój uśmiech zgasł gdy nadal sama siedziałam na ławce na lotnisku. Wyciągnęłam telefon włączając go. Po chwili pokazała mi się jedna nieodczytana wiadomość. Kliknęłam "Otwórz" a po przeczytaniu jej krótkiej treści w oczach zebrały się łzy. Wstałam chwytając rączkę walizki i ruszyłam ku wyjściu. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Wolnym krokiem ruszyłam do drzwi wkładając klucze w zamek. Chwile się z nim pomęczyłam zanim stanęłam w hall'u. Zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni. Do szklanki nalałam soku, którego mało nie wypuściłam gdy się odwróciłam. W głowie znów pojawiła mi się ta wiadomość, która zniknęła od razu gdy spojrzałam w niebieskie tęczówki.

"Nie dam rady przylecieć. Przepraszam"

              Patrzyłam na niego nie dowierzając zanim owinęłam ręce wokół jego szyi. On ręce trzymał na mojej tali przyciągając mocniej do swojego ciała. Cudownie było znów poczuć jego dotyk, zapach... jego pocałunki.

-Tęskniłam...



~.~



Więc tłumaczę. Ten teledysk, w tym ff, został dopiero wydany. Swoją drogą bardzo mi się podoba :)
No to chyba tyle. Mam nadzieję, że się spodoba i że zostawicie opinię w postaci komentarza.


środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 27 "Night Sky"

             Dzisiaj jest ostatni dzień wolnego. Dzisiaj spędzamy ostatnią nockę poza trasą. I dzisiaj jest ta wyjątkowa noc. Noc spadających gwiazd...


***Oczami Nialla***
             
-Niall idziesz z nami?
-Jasne już schodzę.

             Odkrzyknąłem zanim jeszcze raz spojrzałem w lustro. Chciałbym tę imprezę spędzić z Keith. Ale chyba powinienem coś wyjaśnić. 
Razem z chłopakami z 5 sos organizujemy małą imprezę z okazji dzisiejszej nocy. Ostatniej wolnej w najbliższym czasie jak również tę podczas której na ziemię spadać będą gwiazdy. Będą nasze oba zespoły i kilkoro innych ludzi. Zayn zabiera Olivie, Liam Sophię, Louis Eleonor, a Harry, Luke i Michael zaprosili jakieś swoje znajome. Potem miał dołączyć również Ed z przyjacielem i jego dziewczyną. Tak, małe spotkanie w gronie przyjaciół i znajomych.

-Niall!

             Ale jednej mi brakuje. Uroczej brunetki o pięknych brązowych oczach. Musiała zostać w Szwecji i nie pojawi się ani dzisiaj ani najpewniej przez najbliższe dwa tygodnie.
Westchnąłem ciężko zanim skierowałem się na dół. Wszystko użądaliśmy kilka godzin jazdy stąd, więc musieliśmy już wyjechać by być na miejscu przez 11pm. Czekała nas dość długa droga.


***

              Zapatrzony i  zamyślony dopiero po chwili zorientowałem się, że jedna z gwiazd przeleciała tuż na przeciw mnie. Rozejrzałem się w koło na swoich przyjaciół. Luke, Ashton, Calum i Michael żartowali i wygłupiali się z dziewczynami kawałek ode mnie, Harry tak jak ja siedział sam i patrzył w niebo. Jak nigdy był smutny i zamyślony. Wiedziałem czego mu brakuje.
Zayn z Olivie stali niedaleko końca urwiska i rozmawiali co chwila zerkajac na niebo gdy Louis całował delikatnie El siedząc pod jednym z drzew. Ed grał na gitarze gdy koło niego znajdował się jego przyjaciel z dziewczyną i blondynka, z którą przyszedł Harry. Ona nie zastąpi mu Nicole.

             Ponownie spojrzałem w rozgwierzdżone niebo i przymknąłem powieki. Oparłem głowę o pień drzewa i pomyślałem życzenie. W tym momencie miałem tylko jedno. Niemożliwe. Nie otwierałem oczu tylko myślałem. O wszystkim i o wszystkich. Myślałem o Harrym i o Nicole. Jak potoczą się ich relacje. Widać było, że on cierpi z powodu zerwania kontaktu.. no i związku. Nie był on długi jednak przywiązali się do siebie. A co z Zaynem i Olivie. To również skomplikowana relacja. Niby im na sobie bardziej zależy a zaraz wyglądają jak normalni przyjaciele. Potrafią chodzić przygnębieni by zaraz cieszyć się jak małe dzieci. Oboje są zamknięci na innych ale to wygląda tak jakby nawzajem się otwierali. Raz jakby się nie znali, potem jak przyjaciele, a zaraz zachowują się jak szczęśliwa para. Jak tu ich zrozumieć. 

-Niall?

             Usłyszałem tak dobrze znany mi głos. Nie otwierałem oczu ponieważ pomyślałem, że to moja wyobraźnia już żartuje. Jednak gdy poczułem delikatny dotyk na ramieniu otworzyłem je szeroko.

-Keith!

             Krzyknąłem po czym rzuciłem się na dziewczynę przewracając ją na ziemię. Delikatni opadła na trawę ze śmiechem gdy nad nią zawisłem. Na swojej twarzy poczułem jej truskawkowy oddech gdy się do niej przybliżyłem. 

-Tak, ja też się stęskniłam.

             Jej śmiech rozchodził się w mojej głowie. Mógłbym go słuchać całą noc. 

-Pocałujesz mnie w końcu?

             Zapytała, a ja nie czekając za długo musnąłem jej słodkie usta. gdy się odsunąłem spojrzałem jej w oczy i podniosłem się chwytając jej dłoń. Usiadłem na swoim poprzednim miejscu sadzając ją między moimi nogami tak, że dotykała plecami mojego torsu.

-Co tutaj robisz? Mówiłaś, że nie przyjedziesz.
-Bo rzeczywiście tak miało być. Ale chłopcy trochę mi pomogli rozmawiając z agentem i choreografem. Nie cieszysz się?
-Nawet tak nie mów. Zawsze się cieszę gdy jesteś ze mną.
-Widziałeś już jakieś gwiazdy.
-Może.
-To znaczy?
-Odpowiem jak zobaczysz swoją.

             Wtedy skierowała swój wzrok na niebo. Nie minęło dużo czasu zanim na ciemnym tle mignęła jasna smuga.

-Widziałeś.
-Tak.
-Pomyślałeś życzenie?

             Odwróciła głowę do  mnie. Spojrzałem na nią po czym pochyliłem się i pocałowałem. Pocałunek był namiętny i delikatny za razem. 

-Nie musiałem. Już się spełniło.
-Jak to?- zmarszczyła brwi
-Skarbie to ty jesteś moim największym marzeniem i moją gwiazdą na niebie. Gdy jestem z tobą to czuję, ze spełniło się moje marzenie.
-Kocham cię wiesz.
-Też cię kocham aniołku.


***Oczami Harry'ego***

             Niall ma Keith, Zayn Olivie, Liam Sophię a Louis El. A ja byłem na tyle głupi by stracić kogoś wyjątkowego dla mnie. Ile bym gwiazd poświęcił na nią i tak się nie uda. Widziałem już trzy spadające gwiazdy i choć nie wierzę w realność moich życzeń za każdym razem wypowiadam jedno to samo. Tak bardzo chciałbym cię spotkać Nicole.

             Leżałem na trawie spokojnie patrząc tępo w górę. Po pewnym czasie zachciało mi się pić więc wstałem i skierowałem się do niewielkiego stolika. Wziąłem butelkę wody i odwróciłem się by wrócić na swoje miejsce. Gdy to zrobiłem mało nie wyplułem wody trzymanej w ustach. Połknąłem ją szybko by móc się odezwać.

-Jak się tu znalazłaś?
-Liam mnie zaprosił. 

             Jej głos był smutny, a oczy bez uczuć.

-Nicole ja...
-Mówiłam, że nie chcę wyjaśnień.
-To nie będą wyjaśnienia. Tylko przeprosiny. 
-Tego też nie potrzebuję Harry.
-Daj mi pięć minut. Potem cię zostawię.
-Trzy.
-Dobrze. Więc... to nie ja to zaplanowałem. Gdy pierwszy raz cię zobaczyłem moją myślą było wykorzystanie cię do tego polecenia. Gdy tylko do mnie podeszłaś to wyparowało. Chciałem cię poznać i... chociażby zaprzyjaźnić. udało mi się coś więcej ale...
-Ale wykorzystałeś mnie.
-Nie.. Nicole..
-Twoje trzy minuty minęły. To koniec Harry.

             Powiedział po czym odeszła. W głowie cały czas miałem jej słowa. Powtarzały się jak echo. Koniec Harry.. to koniec...

             Obudziłem się leżąc na trawie z krzykiem na ustach. Rozejrzałem się w koło i zobaczyłem kilka par oczu skierowanych są na mnie. Zaraz położyłem się z powrotem przeczesując ręką włosy. Musiałem się z nią pogodzić. Ale teraz bałem się takiego potoczenia rozmowy. Co jeśli po prostu mnie wyrzuci? Nie chcę jej stracić.

             Wtedy nade mną przeleciała kolejna gwiazda. Zamknąłem oczy i pomyślałem życzenie teraz już inne. W przeciwieństwie do trzech pozostałych teraz wierzyłem w jego spełnienie.. w końcu tamte się spełniły. Zobaczyłem ją...

***Oczami Zayna***

-Jak ci się podoba?

             Stanąłem koło blondynki podając jej kubek z sokiem. Uśmiechnęła się smutno.

-Jest pięknie ale co z tego.
-Co masz na myśli?
-Te wszystkie życzenia i w ogóle.
-Nie wierzysz w nie?
-Jak mam wierzyć, że odłamki ciał niebieskich i meteorów spełniają życzenia. Gdy spadają to są martwe, tak jak marzenia. 
-Dlaczego tak mówisz? Przecież ta noc jest jedną z najbardziej magicznych. Wiesz ile te gwiazdy słyszą marzeń i szczęścia?
-A także bólu i cierpienia. Nie wszystkie marzenia są szczęśliwe. One mają człowieka takim uczynić. Szczęście jest ulotne.
-Wiesz czego ja bym sobie zażyczył?
-Nie powinno się tego mówić bo się nie spełnią.- zakpiła
-Chciałbym by wróciła dawna Olivie. Szczęśliwa i patrząca na wszystko pozytywnie. Nie przejmująca się niczym prócz tym co zjeść na śniadanie. 
-A co jeśli ta Olivie przepadła? Co jeśli nie potrafi się już tak cieszyć.
-Wiem, że nadal jest tam w środku. I wiem, że właśnie ją chciałbym teraz widzieć.

             Powiedziałem spokojnie po czym odszedłem kawałek dalej. Stanąłem na końcu urwista patrząc na horyzont. Chwilę po tym koło mnie stanęła dziewczyna.

-"To nie gwiazdy spełniają marzenia tylko ludzie. Gwiazdy tylko dają nam na to nadzieję"
-Co to?
-Mój tata zawsze tak powtarzał jak byłam mała. Zawsze w tą noc jeździliśmy jak najdalej od świateł miasta by w spokoju podziwiać nocne niebo. Pamiętam gdy jako mała dziewczynka zobaczyłam swoją pierwszą spadającą gwiazdę. Najpierw z pięć minut skakałam uradowana zanim usiadłam i z zamkniętymi oczami wypowiedziałam życzenie.- uśmiechnęła się

"Chce by mamusia była ścięśliwa gdziekolwiek jest
 i by tatuś dalej był takim kochanym tatusiem."

-Jako pięciolatka chciałam tylko jednego. Nie wiem czy to się spełniło. Przynajmniej w połowie. 
-Ja jako pięcioletni chłopak myślałem o tym jak podkraść ciastka z szafki, kiedy ty już myślałaś o  innych  .
-Nie wiedziałam za bardzo czego wtedy chciałam ani co mówiłam. Nie znałam nigdy mojej mamy a wychowywała mnie niania. Mimo wszystko chciałam by była szczęśliwa. 
-ty też bądź teraz szczęśliwa. Dla niej.

             Spojrzała mi w oczy z szerokim uśmiechem.

-Jestem Zayn.

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 26

(Dziś trochę inaczej. Rozdział z perspektyw Zayna. 
Może być trochę pokręcony przez skoki w czasie)



*przed trasą*

-Możesz przyjechać? Nie chcę być sama.
-Umm.. nie wiem...
-Zayn proszę...- błagalny głos dziewczyny nie pozwolił mi się sprzeciwić
-Dobrze..- westchnąłem- będę za 20 min.

         Usłyszałem tylko cichy pomruk zanim połączenie zostało przerwane. Zmartwiłem się jednak to nie zmieniało faktu iż nie chciałem tam iść. Nie mam nic do niej jednak po ostatnich wydarzeniach wolałbym na razie dać sobie spokój z tymi spotkaniami. Powoli wstałem z łóżka wkładając spodnie i pierwszy z brzegu T-shirt. Na dole włożyłem buty i chwytając kluczyki do motoru i kurtkę wyszedłem na dwór. Po kilku minutach parkowałem pod domem dziewczyny. Spojrzałem na budynek zanim zszedłem z Harleya podchodząc do drzwi. Lekko zapukałem po czym uchyliłem drzwi. Wchodząc do środka zdjąłem buty i na boso przeszedłem przez cichy korytarz. Salon jak i cały parter był pusty. Wspinając się po schodach na górę niepokój w moim ciele cały czas wzrastał. W końcu stanąłem naprzeciw drzwi do pokoju blondynki. Bez pukania znalazłem się w środku. Ona siedziała na łóżku tyłem do mnie ze słuchawkami w uszach. Dotknąłem jej ramienia na co przestraszona szybko  się odwróciła gubiąc małe narzędzie z jej uszu. Zaraz się uspokoiła, a wtedy ja się jej przyjrzałem. Miała podkrążone oczy i roztrzepane włosy. Wyglądała strasznie smutno. 
Podszedłem do niej i usiadłem obok. Nic nie mówiła tylko związała włosy i spojrzała na swoje ręce. Nie przerwała tej ciszy widocznie nie zdolna do tego.

-Olivie, co się stało?

           Pokręciła głową nadal na mnie nie patrząc. Chwyciłem jej podbródek kierując jej wzrok na siebie. Jej oczy jak nigdy były smutne i puste.

-Po coś jednak zadzwoniłaś. Czy chodzi o niego.

         Samotna łza spłynęła w dół jej policzka gdy pokiwała głową. Starłem ją kciukiem.

-Myślałam... myślałam, że wszystko będzie okey ale...kiedy tu weszłam... te wszystkie zdjęcia i wspomnienia.. to mnie przytłacza.
-Spokojnie. To naturalne. Z czasem ci przejdzie.
-Jak ty sobie z tym radzisz. Przecież ciebie też to spotkało.- wypaliła

         Zaraz jednak jej oczy się powiększyły gdy zrozumiała co powiedziała.

-P.. przepraszam.. nie chciałam..
-Jest okey. Ja już i mówiłem. Wybaczyłem jej. Wiem, że to może nie na miejscu ale nie powinnaś być na uczelni- milczała- Olivie?
-Mam.. mam dzisiaj wolne- Dlaczego jej nie wierzę?

         Przytuliłem się do niej. 

-Bardzo to boli?
-Miłość pali od środka. Najpierw wznieca mały płomyk dający nadzieję. Wraz ze wzrostem uczucia ogień rośnie. W końcu spali cię całkowicie. Mimo wszystko wszyscy go pragną. Chcą być spaleni.
-Ty też?
-U mnie zgaszono go zanim się spaliłam. Teraz zostały szczątki. Całe jak i te podpalone. Teraz mogę tylko czekać na tego kto zapali je na nowo.
-Będziesz żałowała?
-Pewnie nie. Temu procesowi towarzyszy uczucie. Wyjątkowe uczucie miłości. Ktoś potrzebuje ciebie a ty potrzebujesz jego. Jest to najgorsze uczucie jednak będące najlepszym.
-Czasem nie rozumiem tych twoich mądrości.
-Wiele ich nie rozumie. Dlatego staram się je utrzymać dla siebie.
-Lubię ich słuchać.

         Spojrzałem jej w oczy. Uśmiechnęła się lekko. Właśnie rozpaliła płomyk.

*w trakcie trasy*

-Czyli mówisz, że jest lepiej.
-T.. tak- jej głos był niepewny
-Nie przekonuje mnie to.
-To już nie mój problem.
-Olivie?
-Przepraszam.. nie chciałam być wredna to mnie po protu przerasta.
-A próbowałaś rozmawiać z Keith? 
-Ona ma własne zmartwienia.
-Możesz jej w nich pomóc.
-Jak mam pomagać innym w ich problemach skoro nie potrafię poradzić sobie ze swoimi.
-Przestać myśleć o sobie i o nim. To ci nie pomoże. Dziewczyno wyjdź w końcu z domu. Idź gdzieś ze znajomymi. Wróć na uczelnię póki jeszcze możesz i spróbuj z Keith nawzajem się wysłuchać!- wykrzyczałem do słuchawki

         Zaraz jednak usłyszałem cichy szloch blondynki. Tak bardzo nie lubiłem gdy płakała.

-Olivie.. nie płacz tylko weź sobie te uwago do serca. Przepraszam, że krzyknąłem ale naprawdę... jesteś psychologiem, a przynajmniej chcesz  nim być. Oni nie łamią się swoimi problemami. Próbują je załatwić sami lub z pomocą innych.
-Wiem..- pociągnęła nosem- Dziękuję tobie, że mi pomagasz mimo mojego nadętego ego.
-Nie jesteś taka. Olivie jesteś naprawdę modrą i ładną dziewczyną wykorzystaj to.
-Mówisz, że jestem ładna?

         Zapamiętać: Nie mówić wprost swoich myśli.

-Jesteś. Wybacz ale muszę kończyć. Dobranoc.
-Branoc Zayn- powiedziała i rozłączyła się

         Opuściłem rękę z głośnym westchnięciem. Prawie się wkopałem.Naprawdę nie wierzę, że zaczyna mi na niej zależeć. Przecież to tylko przyjaciółka. Dziewczyna, która dopiero się rozstała ze swoim chłopakiem. Nie mogłem teraz chcieć zastąpić tego miejsca. Przetarłem dłonią twarz zanim zamknąłem oczy próbując zasnąć choć na kilka minut.

*w czasie przerwy*

         Tak dawno już tu nie byłem. Ten dom i całe to miejsce. Brakowało mi tego. Z małym uśmiechem skierowałem się do drzwi. Lekko zapukałem trochę bojąc się wejść do środka. drzwi otworzyła mi kobieta, która gdy tylko mnie ujrzała owinęła ręce na mojej szyi.

-Zayn jak dobrze cię w końcu zobaczyć.
-Mamo... tęskniłem- pocałowałem jej policzek

         Mimo iż robili ze mnie bad boy'a nie bałem się okazać choć trochę czułości do rodzicielki. Zaraz za nią znalazły się moje siostry młodsza Safaa i starsza Waliyha. Obie mocno przytuliłem. Tak bardzo mi  ich brakowało. Miło było znów pogadać jak dawniej.

-Zayn?
-Cały czas mam wrażenie, że coś cię martwi.
-Jak zwykle wszystko jest okey.
-Więc opowiadaj.- westchnąłem jednak nadal mając uśmiech na twarzy
-Palę się. Zapaliła coś czego nie mogę zgasić...


~.~ 



Więc dzisiaj taki naprawdę inny. Taka naszła mnie wena cóż poradzić. 




            


niedziela, 3 sierpnia 2014

Niespodzianka ;)

Imagin:                                                                                                        muzyka



"Co było w niej takiego wyjątkowego?"

"Ona. Ona była wyjątkowa. W niej było coś takiego co nie
pozwoliło mi o niej zapomnieć."

"Była warta tego uczucia?"

"Oczywiście. To ja nie byłem warty jej uczucia."

"Wiele jej znajomych mówi, że była nietypowa. 
Co o tym myślisz?"

"To prawda. Była bardzo osobliwa. Potrafiła zaskakiwać.
Samo jej imię było zastanawiające."

"Echo Walker. Czy imię jakoś odzwierciedlało
jej osobowość?"   

"Tak ale w dobrym znaczeniu. Mówiła bardzo wiele,
jednak nigdy nie zdradziła tajemnic jej powierzonych. Chyba,
że takich dotyczących imprez." *cichy śmiech*

"Co was rozdzieliło?"

"Los.. Dowiedziała się o czymś co prawie ją zniszczyło"

"Była to jej choroba?"

"Tak. Echo zachorowała na białaczkę. Na początku to ukrywała.
Chciała odejść ale ja nie mogłem jej puścić. Wtedy powiedziała mi
 o co chodzi. Codziennie starałem się ją wspierać."

"Jak długo?"

"Odkąd dwa lata temu się dowiedziałem, tak długo aż pół
roku temu.. ona.. odeszła." *łza spływa po policzku*

"Czy jest coś co zapadło ci najbardziej w
pamięć z czasów kiedy się spotykaliście?"

"Tak. Były to jej słowa. Zawsze gdy pytałem co będzie z 
nami, odpowiadała tak samo. Trzy słowa, które zapamiętam."

"Jakie to słowa?"

"Forever and Always"

"Piękne. Czy jest coś,
 co chciałbyś jej powiedzieć"

"Tak, Chciałbym żeby wiedziała, że bardzo za nią tęsknię...


***

-... i kocham cię z całego serca.- łzy leciały powoli na nagrobek

          Chłopak kucał przed marmurową skałą pod którą w ziemi pochowano jego ukochaną. Zawsze gdy tu przychodził wszystkie wspomnienia wracały. Radosne, smutne. Te pełne miłości jak i te przesiąknięte krzykiem. Nie żałował żadnego ze słów wypowiedzianych do niej ponieważ to one pozwalały im się zbliżyć jeszcze bardziej. Żałował tylko jednego. Że gdy tak często powtarzał słowa "Kocham Cię" nadal było ich za mało. Ze smutkiem spojrzał na swoje ramię gdzie moczone przez deszcz widniały splecione napisy. "Forever and Always" a pod nim "I love you Echo"

-Forever and Always Echo. Taka jest moja miłość do ciebie...                                                   



~.~



Witam. Dzisiaj zamiast z nowym rozdziałem przychodzę z niespodzianką w postaci Imagina. Jest to historia w którą możecie wkleić dowolnego chłopaka, a imię dziewczyny również może zostać zastąpione. Wybrałam imię Echo ponieważ wydało mi się ono niezwykłe i pasujące do tej historii. Jest może trochę nietypowa ale tak właśnie nakazała mi wena...

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 25

          Plany na najbliższe dni:

Po pierwsze: Chwilowe jeżdżenie z trasą WWA...

           Dzwoniący telefon po raz kolejny przerwał dźwięki "Right now". Niechętnie podniosłam słuchawkę gdy zobaczyłam zdjęcie mojego choreografa. 

-Hal...
-Pakuj się gdziekolwiek jesteś. Wyjeżdżasz.
-C..co? Gdzie? Po co?
-Jeszcze dzisiaj masz być na lotnisku. Bilet masz zabukowany na 9:15 pm. Na lotnisku w Stockholm'ie...
-Mam lecieć do Szwecji!? Dlaczego?
-Wszystkiego dowiesz się na miejscu.
-A co jeśli się nie zgodzę?
-Zaufaj mi czy ja cię kiedyś zawiodłem?
-Lepiej nie będę na to odpowiadać. Okey.
-Więc do zobaczenia jutro...
-Chwila ale ja nie...

           Nie dokończyłam gdyż słuchawka po drugiej stronie została odłożona. Westchnęłam zrezygnowana, zanim zaczęłam pakowanie.

Po drugie: Jak najwięcej czasu spędzić z Niallem i resztą...

           Gdy włożyłam ostatnią koszulkę do walizki do pokoju wszedł blondyn oparty o ramię zielonookiego. Oboje spojrzeli na mnie dziwnie. Zanim zdążyli o coś spytać sama się wtrąciłam.

-Lecę do Szwecji.- szczęki im opadły
-Po co?
-Szczerze to nie wiem.- teraz zabrakło im słów- Spokojnie to nic takiego. Zadzwonił do mnie przed chwilą mój choreograf i powiedział, że jeszcze dziś muszę wylecieć. Nie powiedział po co.
-I koniecznie dzisiaj? Wiesz na jak długo?
-Też mi się to nie podoba ale... nawet nie wiem. Zadzwonię jak się wszystkiego dowiem.
-Za ile jedziesz.
-Samolot jest na 9:15 pm więc mam jeszcze jakąś godzinę zanim pojadę na odprawę.
-Może zrobimy coś w tym czasie. W końcu nie wiemy kiedy się zobaczymy.- powiedział blondyn
-Idźcie gdzieś sami.- wtrącił Loczek
-Nie.. jedyne czego teraz chcę to z całą piątką obejrzeć jakiś film.
-Więc chodźmy.

Po trzecie: Odpocząć i się zrelaksować...

-Pomożesz im w przygotowaniu choreografii, piosenki i teledysku.
-J.. ja?
-A jest tu ktoś inny. Przecież nie ściągałem cię do innego kraju żebyś to komuś przekazała.
-Przecież oni są świetni. Ich klipy są genialne. Ja się z nimi nie równam.
-Keith oni to zaproponowali. Zobaczyli twoje występy i zadzwonili do mnie.
-Sami znaleźli?
-Może trochę im pomogłem. Najważniejsze, że postanowili cię zatrudnić. Jeżeli się zgodzisz wystąpisz w klipie i zapłacą...
-To możemy załatwić później. Jak mam sobie poradzić z piosenką. Nie znam się na tym. 
-Dasz radę Katherine. Wierzę w ciebie.- uśmiechnął się przyjaźnie

           I tak o to zawaliły się wszystkie moje dotychczasowe plany. Gdy tylko zostałam sama w pokoju zaczęłam się zastanawiać jak może przebiec nasz współpraca. Powinnam wspomnieć, że zostałam zatrudniona przez nikogo innego jak The Fooo?Nadal to do mnie nie docierało. Byli świetnymi artystami i nie rozumiałam do czego jestem im potrzebna. Ich taniec jest genialny, ich piosenki czyste i naprawdę fajne, a oglądane przeze mnie klipy rozśmieszały ale również potrafiły zaprzeć dech w piersi. Więc do czego im taka Keith Scott, która w swoim życiu napisała jedną piosenkę nie znaną nikomu. Mówiła mi moja podświadomość. 

          Wbrew wszystkiemu była to jednak ciekawa przygoda. Kolejna nowa rzecz urozmaicająca moje szare życie. Teraz i tak nie miałam za wielkiego wyjścia. Więc czas odrzucić moje plany i ułożyć nowe...

***Oczami Harry'ego***

           Tyle czasu bez niej. Bez jej dotyku i pocałunków. Bez brązowych fali spływających na ramiona. Bez głębokich, brązowych oczu. Stęskniony za jej niewinnością i delikatnym uśmiechem. Stęskniony za nią. Zmęczony brakiem jej. Brakiem Nicole. To kilka krótkich dni ciągnących się jak wieczność. Ona zna mnie dobrze gdy ja dopiero zyskałem mapę jak do niej dotrzeć. Czy to była miłość. Tego nie wiem. Za krótko by to określić. Wiem jednak, że jest dla mnie ważna. Wystarczająco by za nią zatęsknić po kilku minutach rozłąki. Z każdą następną myślą pragnienie, zobaczenia jej i usłyszenia delikatnego głosu, wzrastało. Nie mogłem nic na to poradzić. Była za daleko by do niej pojechać. Nie miałem jak się z nią skontaktować. Nie miała komputera, a co za tym szło nie miała internetu przez który można się skontaktować. Przez głupi błąd w komórce miałem teraz tylko numery chłopaków i Keith. Westchnąłem z irytacją rzucając się na łóżko. Choć zależało mi na fanach chciałem by choć jeden z najbliższych koncertów został odwołany bym mógł do niej pojechać. Musiałem jednak czekać do przerwy. Chyba przejdę przez ten tydzień...

***

           Powoli podszedłem do drzwi mieszkania i zapukałem niecierpliwie czekając aż ktoś otworzy. Po kilku długich minutach uchyliły się, a za nimi pokazała się śliczna brunetka. Jej oczy rozszerzyły się na mój widok.    

-Dzień dobry. Przyszedłem zabrać pannę Nicole na spacer po parku.- udawałem powagę

           Zaraz jednak się zaśmiałem na widok jej miny.

-Harry..- szepnęła i zawiesiła ręce na mojej szyi
-Witaj. Tęskniłem za tobą- złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach
-Ja również. Nie wiedziałam, że przyjdziesz.
-Ja też nie- zażartowałem- Zabieram cię na lody i huśtawki w parku.
-Chętnie- uśmiechnęła się i założyła buty

           Zamknęła za sobą drzwi na klucz po czym ruszyliśmy. W drodze niepewnie chwyciłem jej dłoń. Nie odsunęła jej co uznałem za dobry znak. Szliśmy w milczeniu aż do budki z lodami. Wzięliśmy największe z dużą ilością polewy, posypki i bitej śmietany. Następnie usiedliśmy w parku na dwóch wolnych huśtawkach. Szybko zjadłem swoją porcję gdy ona oddała mi połowę której sama nie mogła zmieścić. 

-Jak było na koncertach?
-O co innego może zapytać fanka- udałem oburzenie

            Jej oczy znów się rozszerzyły jakby w strachu.

-Hej, żartowałem. Było świetnie ale czegoś mi brakowało..
-Co takiego?
-Twojej obecności- zarumieniła się
-To bardzo urocze.
-Tak jak ty. Nawet z tą polewą na ustach.
-Gdzie?
-Tutaj- powiedziałem i pocałowałem
-Banalne i przewidywalne- powiedziała z poważną miną

           Teraz to ja się zaniepokoiłem. Zaraz jednak zobaczyłem majaczące w jej oczach iskierki rozbawienia i cień uśmiechu na twarzy.

-Żartowałam- zaśmiała się- To było słodkie.
-Nie tak jak twoje pocałunki...

***4 days later***

           Mocne bity piosenki rozbrzmiewały w mojej głowie. Mając słuchawki na uszach nie zauważyłem nawet jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Dopiero gdy szturchnął mnie w ramie odwróciłem się wyłączając muzykę. Spojrzałem w twarz Liama. Jego mina była raczej ponura. Wskazał tylko gestem, ze ktoś przyszedł. Niechętnie wstałem i ruszyłem za nim do salonu. Gdy zobaczyłem kto siedzi na kanapie niemal od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku tygodni. W salonie bowiem siedział Paul jednak tym razem w towarzystwie poważnie wyglądającego mężczyzny. Był on ubrany w czarny garnitur i ku mojemu zdziwieniu czarne okulary przeciwsłoneczne. Jeśli w ten sposób chciał zaimponować to mu się nie udało. Usiadłem na przeciw nich z  pytającym wyrazem twarzy. Nic nie mówiąc rzucili gazetę na stół popychając ją w moją stronę. Bez słowa ją podniosłem i zerknąłem na otworzoną stronę. Było tam zdjęcie. Jednak nie byle jakie. Byłem na nim ja całujący Nicole. Z niepokojem przeczytałem artykuł a następnie znów skierowałem wzrok na siedzącą na przeciw dwójkę.

-Dobra robota Harry.- jego głęboki i niski głos wywołał ciarki na plecach- Właśnie tego od ciebie oczekiwaliśmy. Rozgłosu dzięki tej durnej dziewczynie. 
-Ona nie jest durna i nie ma z tą sprawą nic wspólnego. 
-Owszem ma. Ona jest tą którą kazaliśmy ci znaleźć. Nadaje się tylko do ustawek choć nie powiem, mogłeś wybrać lepiej.
-Ona..
-Masz ją zostawić.- przerwał mi
-Słucham!?- powiedziałem wstając
-Masz problemy ze słuchem. Koniec waszych spotkań. Ona jest nikim.- również wstał gdy Paul cały czas się tylko przyglądał
-Nie ma mowy. Wynoście się stąd. Nie zamierzam jej zostawić.
-Pewnie.. bo to ona zostawi ciebie- wskazał na drzwi

           Moje ciało ogarnął strach gdy obaczyłem w drzwiach brunetkę. Jedno zdanie naruszyło jej kruchą budowę, a jedno słowo może zniszczyć ją całkowicie. Nicole nie płakała ale ból widoczny w jej oczach pokazywał jak bardzo cierpi. Spojrzała na wchodzących chłopaków, na Paula, gościa w garniturze i w końcu na mnie. Niema prośba i niewylane łzy uderzyły we mnie raniąc serce. Dziewczyna powoli się odwróciła po czym wyszła. 

-Wynoście się. Teraz!- powiedziałem drżącym głosem zanim wybiegłem z domu

           Nie zajęło mi długo dogonienie brunetki gdyż szła powoli w kierunku swojego mieszkania. 

-Proszę porozmawiaj ze mną- zatrzymałem ją delikatnie łapiąc za ramie

           Nie wyrwała się tylko z westchnięciem obróciła w moją stronę. Jej oczy były zaszklone jednak policzki jeszcze suche.

-Nie hamuj łez..
-Harry.. Co jeszcze ci trzeba. Publicznego czy oficjalnego zerwania. Rozumiem. Potrzebna ci byłam tylko po to by było trochę szumu wkoło waszego zespołu. Szkoda tylko, że nikt mnie nie uprzedził przed tym jak się do ciebie przywiązałam.- kilka kropel zmoczyło jej policzki
-To nie tak...
-Nie chcę twoich tłumaczeń. Myślałam tylko,ze jesteś inny. Najbardziej boli mnie złamana przez ciebie obietnica...- jej głos się łamał- Żegnaj Harry...



~.~



Czytasz = Komentujesz = Karmisz Wenę

Ta da. W końcu napisałam. Trochę kazałam Wam na niego  czekać i za to przepraszam. Miałam jakąś blokadę i tak naprawdę to nie jest jeden z moich ulubionych rozdział, a zwłaszcza jego początek. Mam jednak nadzieję, że się spodoba. Ten rozdział w ogóle powstał przy muzyce Jason'a Walker'a, którego głos stał się moją drugą miłością ( nie wliczając 1D )  :)

Pozdrawiam ~~ @Singer_x