czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 19

                   Można by spytać skąd u mnie niechęć do ledwie mi znanej osoby. Niektórzy nazwaliby to absurdem, a jeszcze następni po prostu błędną opinią. Jednak ani jedna ani druga opcja nie jest prawidłowa. W końcu jest jeszcze trzecia. Najważniejsza. 

"Wykorzystuje ich. Ich wszystkich. Zwłaszcza jego"
"Skąd wiesz?"
"Bo ją znam. Jak nikogo innego."
"Dlaczego mam ci wierzyć?"
"Bo czujesz, że mówię prawdę. Poza tym mnie również wykorzystała"
"Jak?"
"Powiedzmy, że przez nią straciłam coś na czym mi zależało."

                     Co sprawiło, że uwierzyłem w te słowa? Odpowiedź jest prosta. Tu chodziło o moich przyjaciół. Na nich najbardziej mi zależało i to zmusiło mnie do zaakceptowania wiarygodności tych słów.
Dziewczyna nie wyglądała na kłamczuchę. Była w miarę spokojna jeśli nie licząc emocji towarzyszących podczas mowy o stracie. Ale to przecież chyba normalne? Gdy się straci wyjątkową osobę nie można o tym mówić bez żadnego poruszenia, smutku czy innych uczuć...

***Oczami Keith***

-Niall chce spać.- mówiłam zaspanym głosem gdy blondyn próbował wyciągnąć mnie z mojego łóżka
-Nie  przesadzaj, jest już 13:30. 
-Z reguły jestem śpiochem.
-Wielkim, wstawaj albo inaczej to załatwię.
-Nigdzie nie idę. Śpię.
-Sama tego chciałaś- powiedział i wyszedł z pokoju

                   Przez następne piętnaście minut miałam spokój. Do czasu...

-A teraz wstaniesz?- usłyszałam śmiechy
-Nie.- mój głos był zachrypnięty
-Sama się o to prosi- Harry!?

                   Zdążyłam jeszcze zobaczyć piątkę chłopaków pochylających się nad łóżkiem zanim runęłam na ziemię. Ci, co przed chwilą zwalili mnie z łóżka podnosząc je do góry, teraz również leżeli na ziemi jednak zwijając się ze śmiechu. Z grymasem wpatrywałam się w nich przy okazji rozmasowując obolały nadgarstek. Zostało to niestety zauważone przez Liama, który ze zmartwieniem spojrzał na mnie natychmiast poważniejąc.

-Zrobiliśmy ci coś?- spytał co przykuło uwagę reszty
-Boli cię?- zmartwił się Niall
-Skręciłaś nadgarstek?
-Może trzeba do szpitala?
-Przepraszamy nie chcieliśmy- mówili jeden przez drugiego
-Chłopcy!- spojrzeli uważnie na mnie- Nic mi się nie stało.
-Ale zrobiliśmy ci krzywdę.
-Nie. To tylko lekkie stłuczenie zaraz mi przejdzie.- Niall podszedł i pomógł mi wstać
-Przeprasza- posmutniał

                      Uśmiechnęłam się do niego. 

-Uwielbiam gdy jesteś taki.- opuszki jego palców gładziły mój policzek
-Jaki?
-Opiekuńczy. Nawet bez powodu.- palcami uformowałam jego usta w uśmiech który tak kochałam
-Na pewno nic ci nie jest?
-Niall przestań się tak o mnie ciągle martwić
-Od tego jestem- zaśmiał się
-Nie jesteś tu po to bym miała komu robić tak- potargałam jego włosy- i tak- dźgnęłam go w brzuch- i tak- tym razem delikatnie połączyłam nasze usta
-Jesteście obrzydliwi- powiedział Louis zasłaniając oczy Harry'emu- tu są dzieci
-A wy jesteście tu po tobym mogła robić to- podbiegłam i skoczyłam chłopakowi na plecy w wyniku czego oboje ze śmiechem wylądowaliśmy na podłodze- i po to by zrobić mi śniadanie- na to już się nie zaśmiali tylko z grymasem zeszli na dół
-Ale to tylko dlatego, że  jesteś poszkodowana... podobno.- uśmiechnęłam się do  nich po czym z małą pomocą wstałam z ziemi

                    Podeszłam do szafy  z której wzięłam potrzebne mi ubrania. Na dworze było ciepło więc nie ubierałam się grubo. Chciałam wejść do łazienki gdy w rogu pokoju zauważyłam sylwetkę blondyna.

-Mogę iść z tobą?- powiedział widząc mój pytający wzrok
-Amm... t- tak... chyba tak- jąkałam się

                    Nie wiedziałam co innego powiedzieć. Powinnam odmówić? Tyle że nie potrafiłam. Blondyn przepuścił mnie pierwszą następnie wchodząc za mną i zamykając za sobą drzwi. Ta sytuacja była dla mnie lekko krępująca. Swoje ubrania położyłam na szafce i podeszłam do umywalki. Myjąc zęby próbowałam udawać, że nie czuję przenikliwego wzroku chłopaka wpatrującego się w moje odbicie w lustrze. 

-Dlaczego mi się tak przyglądasz- spytałam czesząc włosy
-Bo jesteś śliczna- zarumieniłam się i spuściłam wzrok co wywołało cichy śmiech u Irlandczyka

                    Gdy wykonałam wszystkie czynności nadszedł moment którego się obawiałam. Musiałam się przebrać. Przy Niallu. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

-Pozwól mi się zobaczyć. Będziesz miła bieliznę.- prosił
-Niall ja...
-Spokojnie. Przecież nic ci nie zrobię- "Przecież to wiem głuptasie.'

                     Z niepewnością pokiwałam głową. Skoro on nie chciał to ja się odwróciłam znów oszukując ciało i umysł. Nie patrzy. Nie ma go tu. Nie zawiedzie się na twoim ciele. Cichy głos w mojej głowie dodawał mi otuchy jednak szybko został zagłuszony przez inny. Zobaczy. Co ty chcesz mu pokazać. Nie wstydzisz się tego? Haha, śmieszne... Świetnie jeszcze zaczynam słyszeć jakieś głosy. 
Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki oddech. Następnie powoli ściągnęłam koszulkę przez głowę. Na ziemi zaraz obok wylądowały spodenki. Mimo bielizny czułam się dziwnie obnażona. W dłonie wzięłam przygotowaną wcześniej koszulkę i założyłam jak najszybciej na siebie. Sięgała mi ona nad pępek więc nadal czułam się niezbyt komfortowa. Zanim założyłam spodenki na karku poczułam ciepły oddech i dłonie na moich biodrach. Wzdrygnęłam się jednak jak sparaliżowana stałam w miejscu. Chłopak zaczął składać pocałunki na mojej szyi a ręce jeździły po moim brzuchu. Gdy dotarły do granicy koszulki gwałtownie się odsunęłam odpychając chłopaka od siebie. Spojrzał na mnie zdziwiony i zmartwiony. W moich oczach zaświeciły łzy. Szybko wciągnęłam resztę mojego ubioru i uciekłam do pokoju. Usiadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach. Łzom nie pozwoliłam wypłynąć. Nie wiem czemu tak zareagowałam. Przecież Niall by mnie nie skrzywdził. Kocham go i ufam mu jak nikomu innemu. Więc czego się przestraszyłam?
Po kilku minutach poczułam jak materac po mojej prawej stronie się lekko ugina. Spojrzałam w tamtą stronę. Blondynek siedział ze smutną miną w pewnej odległości ode mnie jakby bał się, że coś mi zrobi lub, że znów ucieknę. Jednak ja nie chciałam tej odległości  między nami. Przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego ramiona. Jego klatka piersiowa unosiła się równomiernie, a bicie serca koiło moje nerwy.

-Do niczego cię nie zmuszam wiesz o tym prawda?- kiwnęłam głową
-Przepraszam- szepnęłam
-Nie masz za co...
-Mam. Nie wiem co się stało, dlaczego tak zareagowałam ale przepraszam nie chciałam cię urazić.
-Nie uraziłaś. To raczej ja się bałem, że tobie coś zrobiłem. - nie odpowiedziałam tylko mocniej wtuliłam w jego tors

                   Mój kochany. Chłopak pocałował czubek mojej głowy i razem siedzieliśmy w ciszy przytuleni dopóki nie przeszkodził nam dzwonek do drzwi. Powoli zeszłam na dół by otworzyć przybyszowi. Przeraziłam się gdy zobaczyłam tam zapłakaną Olivie. 

-Jest u ciebie Zayn..?


~.~


Czytasz = Komentujesz 

Thanks you and kisses~~Vic. 

1 komentarz:

  1. wow . dzisiaj znalazłam tego bloga . jest genialny , czekam na next'a . zapraszam przy okazji do mnie . mam nadzieję , że skomentujesz . http://naprawic-dusze-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń