czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 17

                    Mieliście kiedyś tak, że czuliście niechęć do siebie bijącą od nowo poznanej osoby. W jej wzroku widzieliście pogardę i odrzucenie. Czy kiedykolwiek zostaliście osądzeni przed szansą na bliższe poznanie. Jeśli ktoś nie zna tego uczucia to z chęcią je przedstawię. 
Stałam właśnie przed zespołem i choreografem jednak na mojej twarzy nie gościł już uśmiech. Zniknął gdy wzrok skrzyżował się z ciemnymi tęczówkami. Nie mogłam w nich dostrzec żadnych emocji. Żadnej prócz jednej... istotnej. Uprzedzenie? Awersja?

-Co o tym myślisz?- usłyszałam po chwili
-Co? To znaczy, możesz powtórzyć, zamyśliłam się.- speszyłam się
-Mówiłem, że jesteś bardzo dobrą tancerką i chętnie byśmy z tobą pracowali  jeśli tylko się zgodzisz- powtórzył- spojrzałam na przyjaźnie uśmiechniętego blondyna
-Tak... bardzo bym chciała.- mój zapał znów zgasiło ciemne spojrzenie
-Świetnie dogadamy się jeszcze co do prób i wszystko ci niedługo przedstawimy.
-Dzięki.- powiedziałam po czym zespół wraz z choreografem opuścili salę.

                 Powoli zebrałam swoje rzeczy, z którymi sama również skierowałam się do wyjścia. Nie dane mi było jednak opuścić pomieszczenia ponieważ w drzwiach znów natknęłam się się na członka grupy. Z lekkim strachem wpatrywałam się w każdy ruch ciemnookiego. Powoli się do mnie zbliżył aż nasze klatki piersiowe prawie się stykały. Chłopak był prawie o głowę wyższy więc patrzył na mnie z góry z dominującym uśmieszkiem. 

-Choćbyś nie wiem jak chciała nie uda ci się to.- powiedział

                 Mój wzrok rozpaczliwie próbował znaleźć punkt zaczepienia gdy rozum starał się zrozumieć sens wypowiedzianych przed chwilą słów. Niestety nic z nich nie rozumiałam. Już otwierałam usta by spytać o nurtujące mnie zdanie gdy przerwał mi czyjś głos. Po chwili zza ściany wychyliła się blond czupryna.

-Ash wszyscy na ciebie czekają. Ruszaj się.- oznajmił i pożegnawszy się ze mną wyszedł z sali

                   Znów byłam sam na sam z Ashtonem, który wbrew mojej woli wywoływał w moim ciele nieprzyjemny strach. Zlustrował mnie od góry do dołu.

-Uważaj- jego ochrypły głos rozbrzmiał w pogrążonej w ciszy sali

                   Znów uśmiechnął się z wyższością i poszedł w ślady za Lukiem. Mogłabym przysiąc, że w tej ciszy i pomiędzy ścianami słychać było rytm wybijany przez moje serce jak również przyspieszony oddech. Spojrzałam na umieszczone wkoło lustra. Z tamtąd patrzyła na mnie nieznajoma mi postać. Zdałam sobie właśnie sprawę jak bardzo zmieniły mnie te kilka miesięcy. Moje błękitne czy mocno wyróżniały się na tle bladej cery. Jednak nie to najbardziej przykuwa moją uwagę. Iskierki które jeszcze niedawno błyszczały w moich oczach właśnie wygasły. Wiem, że nadal są gdzieś w środku jednak teraz nie potrafiłam ich przywrócić. Odkąd przyjaźnię się z chłopakami narażam siebie i ich na niepotrzebne wyzwiska, uwagi i reakcje. Reakcje takie jak ta Ashtona. Dlaczego mnie tak potraktował i co oznaczały jego słowa? Czy zrobiłam coś co usprawiedliwiało by jego zachowanie? Co gdy fanki dowiedzą się o mnie? Tyle pytań a żadnych odpowiedzi...


***

-Coś się stało?- cichy głos wyrwał mnie z zamyślenia
-Nie, czemu?
-Od wczoraj się nie odzywasz. Miałaś też przyjść wieczorem i też cię nie było.
-Przepraszam, zapomniałam.
-O co chodzi?- przytulił mnie
-Naprawdę wszystko jest w porządku. Wczoraj byłam zmęczona po próbie i od razu wróciłam do domu.
-Hmm... dobrze. Powiedzmy, że ci wierzę. Ale i tak dowiem się o co chodzi- poczochrał moje włosy

                Zaśmiałam się i również popsułam jego blond czuprynę. Uśmiechnął się po czum złączył nasze usta. Właśnie ten gest wywołał u mnie stado motylków. Gdy się odsuną jego niebieskie tęczówki intensywnie wpatrywały się w moje. Widziałam w nich troskę i zmartwienie. Jego twarz znajdowała się na tyle blisko, że czułam na sobie jego gorący, truskawkowy oddech. Był ideałem, na którego nie zasługiwałam.

-Chciałbym ci pomóc tylko musisz mi dać szansę. -powiedział po chwili
-Jesteś tu i to mi wystarczy.
-Kocham cię wiesz?- w odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam i wtuliłam w jego ramiona



~.~
            

            Hej, hej. Wiem, że strasznie długo nic nie dodawałam i jak na tak długą nieobecność rozdział jest dość słaby i krótki. Mam jednak nadziej, że nie będzie tak źle. 

Thanks you. Kisses ~~ Vic. 

2 komentarze:

  1. Świetne, naprawdę :D Czekam na następny i zapraszam do mnie : http://fanfic-zaynmalik.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, tylko party mogłyby być trochę dłuższe jak sama napisałaś. Pozdrawiam i zapraszam do mnie jeśli masz ochotę: fight-harry-styles-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń