wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 15



***Rozmowa***


-Charlie musisz mi pomóc kogoś znaleźć.
-Jasne stary. Jak ma na imię?
-Nicole...- urwałem

             Uświadomiłem sobie właśnie że nic o niej nie wiem.

-Cholera to by było chyba na tyle.
-Czyli chcesz żebym znalazł dziewczynę podając mi tylko jej imię.
-Daruj sobie komentarze tylko...
-OK wyluzuj. Gdzie ją spotkałeś i jak wyglądała.
-W parku nie daleko naszego domu. Brązowe, długie i kręcone włosy i do tego brązowe oczy.
-To mi dałeś zadanie. Postaram się pomóc. Chyba nawet wiem jak zacząć. Dobra jak będę coś wiedzieć to zadzwonię.
-Dzięki.

***Koniec roz.***

           Pewnie nie potrzebnie się łudziłem, że ją znajdzie. Szansa, że w tak wielkim mieście wpadnie właśnie na nią... była jak jedna na milion. Jednak cały czas miałem nikłą nadzieję, że będę tą milionową osobą. W tej dziewczynie było coś co nie pozwalało mi o niej zapomnieć. Chciałem ją jeszcze raz zobaczyć, bliżej poznać...
           Postanowiłem jednak nie siedzieć bezczynnie i czekać na coś co być może nie nastąpi. Szybkim ruchem zeskoczyłem z łóżka i zbiegłem na dół. Założyłem czarne converse i wyszedłem z domu. Liczyłem, że może spotkam obiekt moich rozmyślań. To śmieszne. Równie dobrze Nicole mogłaby być napaloną fanką która próbuje się do nas dostać kryjąc się za maską niewinnej dziewczyny. Jednak miała w sobie to coś. Ona nie jest dziewczyną z maską chyba, że nigdy nie założoną.
             Od dwóch godzin chodzę po tym parku. W końcu jednak postanowiłem odpuścić. Wróciłem do domu i za raz ległem na kanapie koło siedzących Zayna i Liama.

-Gdzieś ty się podziewał cały dzień?- spytał brunet
-Szukałem.
-Czego?
-Rozwiązania tajemnicy.- odparłem po czym ruszyłem do swojego pokoju

               Nie okłamałem ich. Nicole była tajemnicą, moją tajemnica którą za wszelką cenę chciałem odkryć. Co kryje się w jej oczach, co ukrywa ten uśmiech choć widziany tylko raz. Jej osobowość, przeszłość... Wszystko składa się w jeden wielki sekret który przybrał formę brunetki. Wielka tajemnica w delikatnej istocie...


***Oczami Olivie***

                Samotność. Jest ona jak wiatr. Na początku spokojny, delikatnie rozwiewa kielichy kwiatów by z chwili na chwilę wzmagać się i dopaść bezbronne płatki. Tak samo jak z ludźmi. Samotność z początku może wydawać się ukojeniem, odpoczynkiem lecz z każdą chwilą, dniem mamy jej dość. Niszczy nas od środka. W pewnym momencie całkiem przejmuje kontrolę na umysłem izolując człowieka od świata. 
                Sama powoli dostawałam bzika siedząc cały dzień na kanapie. Logan nie mógł wrócić jednak to nie znaczy, że mam się zamęczyć w tym domu. Powoli wstałam i już szybszym krokiem przeszłam na górę. Z szafy wyjęłam ubrania, które, według mnie pasowały idealnie na pogodę i mój nastrój. Gdy tylko doprowadziłam się do normalnego stanu wyszłam na krótki spacer. Zwykle zatłoczone uliczki dzisiaj były wyjątkowo puste. Tylko gdzieniegdzie można było dostrzec pojedynczych ludzi tak jak ja zmęczonych siedzeniem w czerech ścianach. Usiadłam pod jednym z drzew w pobliskim parku. Cisza, świeże powietrze. Niby dalej samotność jednak teraz to zupełnie co innego. Tutaj człowiek jest otoczony. Na pierwszy rzut oka można tego nie dostrzec jednak wystarczy się przyjrzeć. Zwierzęta, rośliny, nieliczne dzieci. 
                  Wyciągnęłam moją książkę i pogrążyłam się w lekturze. Możecie sobie pomyśleć, że to dziwne. Wychodzi na dwór żeby sobie poczytać. Jednak dla mnie książka jest jak mój drugi świat. Osobna rzeczywistość pełna tajemnic, napięcia, fantazji i wielu innych. 

-Dlaczego jesteś smutna- podniosłam wzrok znad kartek

                    Przede mną stała mała dziewczynka. Miała nie więcej niż osiem lat i śliczne, blond loczki. Wpatrywała się we mnie zielonymi oczkami czekając na moją odpowiedź.

-Dlaczego uważasz, że jestem smutna?
-Czuję to. Jesteś smutna z jakiegoś powodu. Jednak rozum próbuje to wyprzeć.- wcale nie mówiła jak dziecko

                  Słowa wychodzące z jej ust były mądre, przemyślane i ... pewne. Najdziwniejsze było to, że miała rację.

-To nic takiego. Mój chłopak miał dziś wrócić ale miał coś do załatwienia.
-Uważaj na niego.- ostrzegła
-Dlaczego- zdziwiłam się jej reakcją
-On nie jest ciebie wart. Jesteś mądra i ładna a on tego nie docenia. Zrób coś zanim będzie za późno.

                     Znów to dziwne uczucie. Obawa, ze może ona mówi prawdę, chce przekazać coś ważnego jednocześnie nie mogąc tego nazwać dosłownie. Jednak tą myśl zaraz przesłoniła inna. Przecież to małe dziecko i nie ma pojęcia o czym mówi. Rozum posłuchał niestety tej drugiej jednak w sercu nadal czułam pewien niepokój. Dziewczynka chciała już odchodzić jednak szybko ją zatrzymałam.

-Dlaczego tak mówisz i jak masz na imię?
-Zrób coś zanim będzie za późno.- powtórzyła- na imię mam Blackel.

                        Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować jej już nie było. Zrezygnowana znów powróciłam do książki. W pewnym momencie szeroko otworzyłam oczy oniemiała wpatrując się w kartkę.

"Black Angel inaczej zwany Blackel"

***Oczami Harry'ego***

                Niecierpliwie czekałem na ten jeden telefon albo chociaż jedna głupią wiadomość. Na nic. Cisza jeszcze nigdy mnie tak nie denerwowała. Gdy w końcu usłyszałem upragniony dźwięk biegiem ruszyłem do półki na której leżało urządzenie. Były tam dwie wiadomości. Uśmiechnąłem się szeroko na widok ich treści.
Uśmiech stał się jeszcze szerszy na widok zdjęcia znajdującego się pod spodem. Wykręciłem numer kolegi i po kilku sygnałach mogłem się dowiedzieć więcej.

***Rozmowa***

-Stary nawet nie wiem jak mam ci się odwdzięczyć.
-Nie trzeba. Dowiedziałem  się też o niej co nieco. Nazywa się Nicole Star i mieszka na Baker Street. Udało mi się ją znaleźć niestety nie wiele można o niej ustalić.
-To i tak sporo. Dzięki jeszcze raz.
-O jeszcze zapomniałbym. Pamiętasz gdzie się spotkaliście co nie? Koło tego parku jest Starbucks. Pracuje tam od wtorku do piątku i czasem  w soboty.
-OK. Cześć.

***Koniec roz.***


                Świetnie, teraz jeszcze muszę  ją jakoś do siebie przekonać. Zależy mi na bliższym poznaniu tej brunetki. Do tego nie potrzebowałem Charlie'ego. Sam chciałem dowiedzieć się czegoś o niej. By mi zaufała...


~*~


               Udało się. Ciężko mi szło z pisaniem tego rozdziału więc w razie jakiś błędów czy bezsensownych zdań z góry przepraszam i proszę o uwagi.

Czytasz = Komentujesz


1 komentarz:

  1. Super ! Ten moment z dziewczynką bardzo mi się podobał. :) Co do reszty rozdziału, również mi się podoba, jak zawsze ;) Trochę krótki no ale trudno, weny i czekam na nn :D

    Natalie ♥

    OdpowiedzUsuń