piątek, 14 lutego 2014

Imagin Niall


          Walentynki. Święto zakochanych. Wszędzie całujące lub przytulające się pary. Dzień, w którym pokazuje się uczucia do drugiej. Wręcza się różne wymyślne ,kolorowe karteczki, misie i kwiaty. Dzień przeznaczony dla naszych drugich połówek i dzień przeze mnie znienawidzony. Tak. Nie znoszę tego święta. Jak można pewnie zgadnąć jestem singielką. Zresztą to nieistotne. Nie potrzebny mi chłopak. Po co mi ktoś komu będzie na mnie zależeć, kto będzie mnie kochał wspierał... ugh co ja gadam. Chciałabym mieć kogoś takiego. Komu będę mogła zaufać. Chociaż w pewnym sensie mam. Mam 5 wspaniałych przyjaciół z których najlepiej dogaduję się z Niallem. Wysoki blondyn o nieziemsko błękitnych, cudownych tęczówkach. Czasami miałam wrażenie, że między nami jest coś więcej. W jego towarzystwie czuję się wyjątkowo tylko czy on czuje to samo. Niestety chyba nie.
          Powoli wracałam do domu. Przed chwilą skończyła pracę. Jestem znanym fotografem i często moja praca mnie wykańcza. Wiele osób uważa, że fotografia to łatwa i spokojna praca. Otóż, nawet nie wiedzą jak się mylą. Wiele sprzętu do ogarnięcia, tony zdjęć do obróbki. Jeśli trafi się ktoś spokojny to praca idzie trochę szybciej. Gorzej jeżeli trafisz np. na takich jak moi przyjaciele. One Direction. Moi najczęstsi klienci i najgorsi do pracy. Bardzo ich lubię ale w pracy ciągle się wydurniają. Z nimi 2 godz. pracy zamieniają się w 5. Akurat dzisiaj zajmowałam się fotografowaniem zespołu który przyjechał na kilka koncertów do Londynu. 5 Second of Summer. Kolejny zwariowany zespół jednak również bardzo utalentowany. Ale mniejsza o moją pracę i zespół. Gdy już weszłam do swojego salony była godzina 17:00. Od dziewięciu godzin jestem dziś na nogach. Zmęczona opadłam na kanapę. Nie długo było jednak mi dale poleżeć gdyż ktoś nieustannie dzwonił do drzwi. Niechętnie się podniosłam i poszłam otworzyć. Uchyliłam drewnianą powłokę i po chwili ukazała mi się roześmiana twarz mojego przyjaciela.

-Hello.
-Cześć. Co tu robisz?
-Tak, wpadłem.
-Chodź wejdź.- przesunęłam się na bok i po chwili blondyn stanął naprzeciw mnie.
-Coś się stało.
-Amm... n- nie- zawahał się i bez słowa przeszedł do salonu

         Nie powiem zdziwiło mnie jego zachowanie. Zostawiłam to jednak bez komentarza i poszłam za nim.

-Co tam u ciebie, co dzisiaj porabiałeś.
-Granie, jedzenie, śpiewanie, jedzenie i hmm... a jeszcze jedzenie- zaśmialiśmy się- a ty. Co ciekawego.
-Śniadanie, praca, lunch i praca.- uśmiechnął się

          Zaważyłam, że mimo wszystko cały czas był lekko spięty czymś zdenerwowany.

-Amm... Niall czy coś się stało?
-Nie, skąd ten pomysł.
-Jesteś zdenerwowany.
-Aaa... n- nie.
-Niall.- położyłam dłoń na jego
-OK. Masz rację jestem zdenerwowany.
-Ale czym. Proszę powiedz.

          Przez chwilę się nad czymś zastanawiał wpatrując się w moje oczy. Po chwili wstał i poszedł do przedpokoju. Po paru minutach wrócił i trzymał coś w ręku. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Usiadł znów koło mnie obserwując mnie uważnie.

-Wiesz, b- bo ja.- zachęciłam go spojrzeniem- to dla ciebie.

          Podał mi pudełeczko, które powoli otworzyłam. W środku był srebrny naszyjnik z małą koniczynką.


  
 -Wow. Jest piękny a- ale za co to.
-Dzisiaj są walentynki. Dzień zakochanych. A j- ja jestem zakochany w tobie. [T.I] podobasz mi się już od dawna. Kocham twój uśmiech, twoje oczy. To w jaki sposób coś mówisz, robisz. Nie boisz się ryzykować jesteś po prostu sobą.
-Niall j- ja...
-Proszę nic nie mów. Jeśli nie czujesz tego samego...

         Nie skończył gdyż przerwałam mu łącząc nasze usta. Czułam jak uśmiecha się przez pocałunek, który odwzajemnił z jeszcze większym entuzjazmem.

-Kocham cię.- powiedziałam gdy się oderwaliśmy. Twoje oczy to jak się śmiejesz i to z jakim uczuciem spełniasz swoje marzenia.
-Ty jesteś moim marzeniem...

Prawdziwa miłość zaczyna się tam,
gdzie niczego już w zamian nie oczekuje.
 


~.~

Wesołego "Dnia psychicznie chorych"- Słowa mojej przyjaciółki ;) No i oczywiście wesołych walentynek. Mam nadzieję, że spędzacie ten wieczór lepiej niż ja. xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz