Przeczytajcie notkę pod rozdziałem (ważne)
A teraz zapraszam:
-Keith jak dobrze cię widzieć.
-Miranda.. niestety bez wzajemności.
-Słońce skąd ta wrogość. Przecież to tylko ja twoja ukochana przyjaciółka.- uśmiechnęła się drwiąco
-Przestałaś nią być gdy zdradziłaś mnie i chłopaków. O Harry'm to nawet nie wspomnę.
-Kochana gdy tylko mnie zobaczy będzie prze-szczęśliwy.
-Będzie szczęśliwy owszem ale bez ciebie.
-Kiwnę palcem i stanie za mną- teraz nawet nie próbowała udawać miłej
-Nie bądź tego taka pewna. Czego ty w ogóle chcesz? Po co wróciłaś?
-Powiedzmy, że niedługo w mediach może być głośno o nagłym rozpadzie pewnego słynnego boys band'u.
-Co oni ci takiego zrobili?
-Nie tyle oni co sam Harry. Zespół to jest coś na czym mu najbardziej zależy więc... zniszczę to jak on zniszczył moją siostrę.
-Siostrę... nie wiedziałam, że miałaś rodzeństwo.
-Głupia ty nic o mnie nie wiedziałaś. Wszystko było kłamstwem lub nic nie znaczącą prawdą.
-Co Harry ci zrobił.. albo raczej tej twojej siostrze?
-Wykorzystał ją. Zabawił się i złamał jej serce. Biedna się załamała więc sprawię, że poczuje się jak ona. Lepiej jeśli ty również się z nimi pożegnasz i z tym swoim śmiesznym chłopaczkiem.
-Nie mów tak o nim.. o nich.
-Bo co? Wiem, że myślisz jak ja. Może nie jesteś z nimi dla kasy i sławy.
-Co? Nie zależy mina tym..
-Serio?
-Uważasz, ze go nie kocham. Że przyjaźń i miłość z mojej strony jest by się nie wiem.. wybić?
-Tak słońce i oni również już to wiedzą.
Momentalnie odwróciłam się w pokazywanym przez nią kierunku. Ku mojemu przerażeniu za mną stał Harry z Niallem. Blondyn wpatrywał się we mnie zranionym wzrokiem pełnym bólu gdy Harry przeszywał wściekłym Mirandę. Wiedziała, że jej plan dobiegł końca. Nie przejmowała się tym ponieważ udało jej się zranić mnie i Nialla. Zanim zdążyłam zareagować brunet pociągną Irlandczyka za sobą i po chwili oboje odjeżdżali. Rzucając tylko szybkie pełne nienawiści spojrzenie brunetce pobiegłam do pierwszej wolnej taksówki. Po piętnastu minutach wysiadałam pod willą chłopaków. Wtedy zaczął zżerać mnie strach. Niepewnie zapukałam do drzwi bojąc się o ich reakcję. W końcu drewniana powłoka została uchylona a w progu staną wściekły Zayn.
-Czego tu chcesz?
-Porozmawiać, wyjaśnić wam wszystko. Proszę pozwól mi..- chłopak spojrzał na moją zapłakaną twarz po czym niechętnie wpuścił
Powoli przeszłam do salonu gdzie siedziała pozostała czwórka. Gdy zobaczyli kto przyszedł nie kryli swojego rozdrażnienia. Dwójka z nich nawet wstała i zasłoniła "mojego" blondyna. Wcześniej jednak zdążyłam zauważyć jego zaczerwienione oczy i kroplę spływające po policzku.
-Czego tu chcesz?- znów to pytanie
-Chcę przeprosić. Wnioskuję, że Harry i Niall wam wszystko powiedzieli i chcę, żebyście wiedzieli... to nie jest prawda. Miranda ona.. podpuściła mnie. Uważała że jestem jak ona. Że was tylko wykorzystuję.
-A tak nie jest?- teraz odezwał się blondyn wychodząc zza pleców chłopaków
-Pewnie, że nie. Nie mogłabym czegoś takiego zrobić. Niall ty.. wy wszyscy nie jesteście dla mnie tylko gwiazdami. Miałam to szczęście by poznać was takimi jacy jesteście. Bez blasku fleszy, bez bezlitosnych brukowców i fałszywych mediów. Poznałam was i takich was pokochałam. Niall ciebie pokochałam.
-Kogo? Za co mnie kochałaś? Jeśli w ogóle to kiedyś czułaś.
-Dlaczego mi nie wierzysz?
-Bo wiem co słyszałem.
-Nie słyszałeś całej rozmowy tylko jej fragment. Całkiem wyrwany z kontekstu. On sam nic nie znaczy.
-Znaczy wiele. Przynajmniej wiemy jakie były twoje zamiary.- odezwał się Liam
-To były zamiary Mirandy.
-Lepiej powiedz co tak naprawdę myślisz.
-Chcecie wiedzieć- kiwnęli głowami- więc okey. Dla mnie nie istniejecie...
-Wiedziałem i ty mówisz, że mnie kochałaś?
-Daj mi skończyć... dla mnie nie istniejecie ale jako rozpieszczone, bogate i zarozumiałe gwiazdeczki jakimi was przedstawiają. Każdy z was z osobna jest dla mnie ważny. Liam twoja inteligencja i zarazem troskliwość, Zayn twoje mądre spojrzenie i dobre rady, Louis twoje poczucie humoru i obojętność na cudze złe zdanie o tobie, Harry twoja ukrywana wrażliwość i optymistyczne nastawienie, Niall... twoje niebieskie oczy, w które mogę patrzeć godzinami, twój cudowny uśmiech, którego brak mi od rana, twoja opiekuńczość... po prostu cały ty. Kocham całego ciebie i całą sobą. Rani mnie bardzo to, że mi nie wierzycie jednak świadomość, że mogłam zranić któregoś z was, a zwłaszcza ciebie Niall.. to jest największy ból. Jednak jeżeli... jeżeli chcecie się mnie pozbyć ze swojego życia to...
-Keith nie...- spojrzałam na blondyna
-Nie zostawiaj mnie. Wierzę ci.. wierzę ci tylko proszę zostań ze mną.. z nami.
-Ale przecież...
-Zostań- powiedzieli chórem
-To co powiedziałaś... Jeszcze nikt nigdy tak o nas nie mówił. Dziękujemy ci- słowa Liama wywoływały przyjemne ciepło
Uśmiechnęłam się przez łzy gdy coś sobie uświadomiłam. Wtedy mój uśmiech zbladł a na twarzy stojącego przede mną chłopaka pojawił się niepokój.
-Keith o co chodzi?
-Niall ja myślę, że to nie ma sensu..
-Co takiego?
-Niall zwątpiłeś we mnie. Straciłeś zaufanie, a to jest najważniejsze w związku. Jeśli mi nie ufasz to...
-Proszę cię nie kończ tego. Kochasz mnie prawda?
-Najbardziej- rozpłakałam się ponownie
-Więc nie rób mi tego ani sobie. Keith ja cię kocham i nic tego nie zmieni. Ufam ci jak nikomu innemu i nigdy w ciebie nie zwątpię tylko ze mną zostań. Jeśli odejdziesz zranisz mnie. Bez ciebie się załamię...
-Niall uważasz, że...
-Nie wiem.. nie wiem tego jak i wielu innych rzeczy ale jednego jestem pewien. Nie pozwolę ci odejść, nie bez walki.
-Dasz mi czas na zastanowienie?
-Ale za trzy dni wyjeżdżamy w trasę.
-Więc daj mi trzy dni.
-Zobaczymy się w ciągu?
-Nie wiem...
-A mogę...
Nie dałam mu odpowiedzi tylko sama zbliżyłam się do niego i delikatnie musnęłam jego usta.
-Do zobaczenia Niall...
~.~
Błagam czytasz = komentujesz
Rozdział krótki ale jest. Mam nadzieję, że się spodoba.
PS. Jeżeli szanujecie moją prace to zostawcie po sobie komentarz chociażby składający się z jednego wyrazu. Takie niby nic a na prawde potrafi zmotywować do dalszej pracy.