środa, 6 listopada 2013

Rozdział 3

          Nasze usta zaczęły się przybliżać...

-Hej Keith, możesz pomóc nam w... uu, chyba w czymś przeszkadzam-zaśmiał się i wyszedł z pokoju, zostawiając nas speszonych na środku pokoju.

          Zaraz po Hazzie udaliśmy się do kuchni. Wchodząc do kuchni o mało co nie dostałam jajkiem w głowę. Niestety, idący za mną Niall, nie miał tyle szczęścia.Wybuchłam głośnym śmiechem na widok zdezorientowanego Horana.

-Aż takie to śmieszne-zapytał blondyn, wysypując na mnie mąkę, która nie wiem jak się tam znalazła.
-Ej, ale ja nic nie zrobiłam to oni-tupnęłam nogą jak małe dziecko i wskazałam  na pozostałą czwórkę. 

          Zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej gdy zorientowałam się, że oni również są już cali biali.

-Dobra! Ja się idę przebrać, a wy macie mi tu posprzątać-powiedziałam, a oni tylko jęknęli i zabrali się do  pracy-Nie, ty idziesz ze mną-zatrzymałam Nialla- oni zaczęli więc posprzątają, a ty i tak musisz zmyć to jajko-pociągnęłam go na górę. 

          Chłopak pierwszy wszedł do łazienki. W czasie gdy pozbywał się resztek z włosów, ja szykowałam ubrania.

-Możesz już iść, łazienka wolna-usłyszałam za sobą głos. 

           Odwróciłam się. Za mną stał, już ubrany i umyty, blondyn. Uśmiechnęłam się i pobiegłam  do łazienki. Ubrałam przygotowane ciuchy, przejechałam jeszcze tuszem po rzęsach i wyszłam. W pokoju, na łóżku siedział niebieskooki.

-Czemu nie zszedłeś na dół-stanęłam przed nim. 

          Podniósł się i spojrzał mi w oczy. Był zdenerwowany.

-Coś się stało-zaniepokoiłam się.
-Tak... znaczy nie ale...- zaciął się.

          Uśmiechnęłam się do niego. Wziął głęboki wdech

-Keith, czy poszłabyś ze mną na kolację dziś wieczorem-nic nie odpowiedziałam tylko wpatrywałam się w niego zdziwiona ale i szczęśliwa- a, zresztą nie ważne, zapomnij, nie powinienem pytać- odwrócił się i zaczął się kierować w stronę drzwi. 

          Szybko się opamiętałam i chwyciłam jego nadgarstek odwracając w swoją stronę.

-Jeszcze nic nie powiedziałam. Zdziwiło mnie to trochę, ale tak, z chęcią z tobą pójdę-uśmiechnął się szeroko
-Naprawdę?-spytał nie dowierzając. 

          Kiwnęłam głową. Nie wiedziałam, że to możliwe ale jego uśmiech stał się jeszcze większy. Razem zeszliśmy na dół, gdzie w salonie siedzieli już umyci i ubrani chłopcy.

-Co wy się tak szczerzycie?
-Nic, jedliście śniadanie- pokiwali głowami-a posprzątaliście-spojrzałam na nich z udawaną wrogością. 

          Zaśmiali się i również potwierdzili. Poszłam do kuchni, a za mną podążał Niall.

-Co chcesz zjeść?-spytałam przeszukując lodówkę.

          Wzruszył ramionami-hm.. może naleśniki z czekoladą-momentalnie nalazł się za mną kiwając energicznie głową.Zaśmiałam się i zabrałam do smażenia. Po paru minutach, jedzenie było gotowe i jeszcze szybciej skonsumowane. Odniosłam naczynia do zmywarki po czym dołączyliśmy do chłopców. Oglądaliśmy jakiś film, kiedy przerwał Liam.

-Ej chłopaki,chyba musimy się już zbierać.
-Już?-spytałam smutno
-Tak mamy dzisiaj próbę, a  musimy się jeszcze przebrać
-OK.-wstałam odprowadzając ich do przedpokoju. Każdy po kolei mnie przytulił za wyjątkiem Nialla który mnie jeszcze pocałował w policzek
-Przyjdę po ciebie o 18:00, ok?-szepną, kiwnęłam głową i się uśmiechnęłam. 

          Kiedy wyszli skierowałam się z powrotem do salonu. Dopiero teraz zobaczyłam jaki tu jest bałagan. Z niechęcią zabrałam się do sprzątania. Zajęło mi to trochę czasu, ale posprzątałam cały parter i piętro. Spojrzałam na zegarek. Bło już 15 po 17, za niedługo przyjdzie Niall. Pobiegłam na górę, wzięłam szybki prysznic i pomalowałam rzęsy. Wróciłam do pokoju i ubrałam naszykowaną wcześniej sukienkę w kolorze miętowym. Już miałam schodzić na dół kiedy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto to, nacisnęłam zieloną słuchawkę

-Hallo...
   
 ***oczami Nialla***

          Było już w pół do 18, więc powoli udałem się w stronę domu Keith. Na miejscu byłem już za 5, 18. Zapukałem, ale nie otworzyła. Zmartwiłem się i zadzwoniłem dzwonkiem, znowu nic. Lekko uchyliłem drzwi.Były otwarte. Wszedłem do środka. Nie było jej na dole, więc poszedłem na górę. Stojąc przed drzwiami jej pokoju usłyszałem ciche łkanie. Wchodząc do środka zobaczyłem ją siedzącą na podłodze opartą o ramę łóżka. Podszedłem i usiadłem koło niej. Wystraszyła się lekko i spojrzała na mnie zmartwionym, smutnym wzrokiem. Wtuliła się we mnie bez słowa, po chwili też oddałem uścisk. Siedzieliśmy tak dopóki się nie uspokoiła, a gdy się odsunęła powiedziała

-Przepraszam-powiedziała lekko zachrypniętym głosem i spuściła wzrok. 

          Chwyciłem jej podbródek i delikatnie podniosłem by spojrzała mi w oczy

-Spokojnie, co się stało...


~.~


W końcu  to napisałam ale jak już miałam to nie było internetu. Mam nadzieję, że się podoba. Następny będzie szybciej :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ